Skocz do zawartości

Ogromna prośba o pomoc.


Air

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Szukałam wcześniej bezskutecznie pomocy dla siebie, dzieci i męża, a dopiero dziś odkryłam Wasze forum.

Być może ktoś z Was potrafi i zechce nam pomóc.

Wydaje mi się, że problem jest taki, jak u innych zagubionych i przerażonych osób proszących o wsparcie w tym dziale.

Postaram się go opisać i podać trochę szczegółów. Przepraszam z góry, jeśli post będzie za długi.

Oboje zastanawialiśmy i zastanawiamy się nad przyczynami naszych niepowodzeń, pecha, kłopotów. Znaleźliśmy trzy.

Nigdy ani ja, ani mój mąż nie życzyliśmy nikomu źle, nie zrobiliśmy nikomu krzywdy. Przeciwnie. Staraliśmy się pomagać mimo własnych zmartwień.

Oboje z mężem zaczęliśmy wspólne życie niemal 10 lat temu. Ja po związku z poprzednim mężem ( z którym rozstaliśmy się w zgodzie i dobrych stosunkach i do dzisiaj je mamy). Mój mąż był kawalerem.

Wiodło nam się raz lepiej raz gorzej, ale ogólnie wspólnymi siłami parliśmy do przodu.

Oboje nie jesteśmy i nie byliśmy kochanymi przez rodziców dziećmi. Ja po koszmarnym dzieciństwie, wyrzucaniu z domu, niechęci i braku miłości rodziców, wielkim upokarzaniu przez mamę, które trwa do dziś, mimo, że staram się z nią mieć dobre, choć nieczęste stosunki.

Mama mówi, że dobrze mi (nam i dzieciom) życzy, tymczasem widzę, że chyba dzieje się całkiem inaczej. Wyczuwam złość, zazdrość i zawiść gdy spotka mnie coś dobrego. Mnie, a nie moje młodsze rodzeństwo, co jest wg. mamy nie fair.

Piszę o tym, gdyż czytałam o "klątwie matki", która ma miejsce w wypadku, gdy matka dziecka nie chciała, a musiała wychowywać. U nas właśnie tak było.

Tak jak pisałam, mimo nie najlepszych relacji z mamą, działo się nam przez parę lat nieźle - normalnie.

Dzieci zdrowe, my też, firma prosperowała raz lepiej, raz gorzej.

Ponad dwa lata temu zaczęło dziać się coś niezrozumiałego. Wszystko leciało w dół jak po równi pochyłej.

Zamieszkaliśmy wtedy w domu, o którym dowiedzieliśmy się, że został wydarty przez prawowitego właściciela ( naszego najemcę) jakiemuś nielegalnemu zgromadzeniu zakonnic.

One odgrażały się klątwami, magią i Bóg wie czym jeszcze, ale my nie wiązaliśmy tego z nami.

Wspominam jednak i o tym, gdyż to może być druga przyczyna.

Wkrótce potem kupiliśmy własny dom i wyprowadziliśmy się.

Przed dwoma laty mój były mąż poznał nową partnerkę, miał wcześniej inne, ale ta postanowiła zostać z nim na stałe. Zaczęły do mnie i do dzieci docierać złorzeczenia od tej kobiety. Absurdalne oskarżenia o próby powrotu do byłego męża, o nasz romans, o to że kocha mnie, nie ją. Awantury przez telefon, zabranianie mu kontaktów z dziećmi itp.

Od byłego męża wiem, że ta kobieta czuje do mnie i do dzieci tak irracjonalną i nieuzasadnioną złość, wciąż nam złorzeczy, wyklina, przeklina. Te złorzeczenia są coraz częstsze, a nam wiedzie się wciąż gorzej.

W tej chwili nie wiem już jak podźwignąć się z dołka, mamy tak potężne problemy - ze zdrowiem, ze związkiem (choć nadal wierzymy, że kochając się damy radę), z dziećmi, z pracą.

Coraz częściej dochodzimy do wniosku, że takie fatalne zbiegi okoliczności, pech i niefart nie mogą być jedynie dziełem przypadku.

Jestem już tak załamana, że nawet spać nie mogę, nie mogę znaleźć rozwiązania, popadam w depresję.

Tak samo mój mąż.

Proszę, doradźcie nam, polećcie kogoś, podpowiedzcie co należy zrobić, jak się obronić.

Będziemy bardzo wdzięczni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Artuvia

Co jest głupiego w tej sytuacji? Bo jakoś nie łapię...Deex, życzę Ci powodzenia w zidentyfikowaniu źródła problemu/problemów.

Witam,

No głupia sytuacja, głupia, zapraszam na PW, to Ci pomogę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Zamieszkaliśmy wtedy w domu, o którym dowiedzieliśmy się, że został wydarty przez prawowitego właściciela ( naszego najemcę) jakiemuś nielegalnemu zgromadzeniu zakonnic.

One odgrażały się klątwami, magią i Bóg wie czym jeszcze, ale my nie wiązaliśmy tego z nami.

.

 

Klatwami, magia? No niezle zakonnice :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Widzę ze nie znalazłaś pomocy po tym ci do Twojej aury się po podczepiało.

Jak tu jeszcze zaglądasz , odezwij się.

To w sumie prosta sprawa do rozwiązania.

Ale wole mieć aktualną prośbę o pomoc.

W sumie prośby o pomoc nie odwołałaś to postaram się pomóc na tyle na ile pozwala boskie prawo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...