Skocz do zawartości

chyba "coś" się "przyczepiło" i nie odpuszcza - czy ktoś wie jak pomóc?


inanya

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie.

 

Na wstępie przepraszam jeśli wyrażam się niejasno czy niewłaściwie, ale ogólnie nie jestem w temacie pomimo że go przeżywam. Całość starałam się wytłumaczyć możliwie najdokładniej. Jeśli ktoś ma cierpliwość, bardzo proszę o radę.

 

 

Moje, a w sumie nasze problemy zaczęły się dokładnie rok temu, zaraz po naszym ślubie. Chodzi o mnie i o męża. Chwilę przed ślubem, matka mojego Marka, razem z ojcem odwlekała go od ślubu, sabotowała całość uroczystości itd itp. Od tamtego czasu, mój mąż nie utrzymuje z nimi kontaktu. Obwiniają go o choroby (w większości urojone) matki i ojca, o gradobicia i resztę zła tego świata. Nie życzą nam dobrze, mnie szczególnie.

 

Od ok. roku czyli od naszego ślubu, życie nam się równo pieprzy. Prowadzimy firmę, która właśnie chyba umiera (czyli za max. tydzień muszę podjąć trzeci etap żeby zarabiać na pracowników), z którą nie było nigdy tak dużych problemów jak od roku. Po drodze staram się kończyć studia co uparcie jest zaburzane dziwnymi zdarzeniami (typu wykładowczyni nie wpisywała mi obecności przez co miałam warunek i inne ciekawe niekoniecznie normalne sytuacje). Przez ostatnie miesiące ilość ciężkich sytuacji się nawarstwia, mniej więcej od lutego.

 

Ostatni miesiąc jest kompletnie tragiczny. Pomijając fakt, że pracujemy po 15-16h dziennie każde, 6 dni w tygodniu, pomijając nawet zmęczenie i brak czasu dla dziecka, mamy poważne problemy finansowe i gdyby nie moja matka, nie wiem jak by się to kończyło (jeśli w ogóle zamierza się kończyć).

 

Żartowaliśmy jeszcze miesiąc temu, że matka Marka rzuciła na nas urok, ale powoli zaczynamy przyjmować taką możliwość. Bo z dnia na dzień jest gorzej

 

Wiem, że każdemu może się nie wieźć i można mieć gorsze i lepsze dni, ale nie w takiej intensywności. Dla przykładu: jeden z samochodów, dostawczak, w ciągu ostatniego tygodnia (w zeszły czwartek był odebrany od zaufanego mechanika) popsuł się 5 razy. Terenówka, w ciągu ostatniego miesiąca 4 razy (resztę czasu stała czekając na jakiekolwiek dopływy gotówki, stoi zresztą nadal). Samochody, po kapitalnym remoncie, psujące się średnio co dzień z hakiem nie są mocno w normie.

 

 

Podejrzewamy czyjeś "uprzejmości" a nie zwykłego pecha z powodu dwóch sytuacji z zeszłego roku. W sierpniu, kiedy nie było mnie w domu, a mąż obudził się w środku nocy, miał przyjemność z duszącą go zmorą. Zmora odpuściła dopiero gdy odgonił ją mój synek (wtedy miał troszkę ponad dwa latka). Ponieważ można to tłumaczyć paraliżem przysennym, odpuściliśmy. Podejrzewam jednak, że synek coś widział, bo potem kilka dni nie chciał spać w tym pokoju. W październiku natomiast problem pojawił się ponownie. Z tym, że sytuacja wyglądała tak:

mąż wieszał pranie w łazience, gdy zauważył, że światło w sypialni zaczęło mrugać (wcześniej było wyłączone). Gdy stanął w drzwiach sypialni, na naszym łóżku siedziała stara kobieta w ciemnym płaszczu (z kapturem z tego co pamiętam), ta sama co poprzednio przy paraliżu przysennym i mówiła do Marka "Ja cię zniszczę, ja cię uduszę, ja cię zabiję" powtarzając w kółko to samo. Dopiero gdy obudził się nasz synek, znów ją przegonił i zniknęła. Mąż był wystraszony potwornie, ja po powrocie do domu byłam załamana, ale pomógł, bynajmniej na dziwne postacie w sypialni, poświęcony mały różaniec za łóżkiem. Teraz, gdy synek ma już trzy latka i nieco się rozgadał, opowiada nam często o tym, że w tamtym pokoju mieszka duch, taka pani i go straszy i jest zła... Moja siostra ma zdolność jasnowidzenia (jakiś wysoki poziom wrażliwości), więc może mały coś po niej odziedziczył? Jest to mniej ważne w każdym razie.

 

 

W tej chwili nadal czujemy czyjąś obecność, jednak nic nam bezpośrednio na głowy nie wchodzi. Zbiegi wydarzeń w pracy, które nas wykończają, nasilają się jednak do tego stopnia, że nie wiem ile jeszcze czasu wytrzymamy.

 

 

 

Czy są jakieś sposoby, żeby te "złe duszki" odpędzić? Czy czyjaś nienawiść skierowana w naszą stronę może się tak materializować? Czy jest sens korzystać z pomocy np. egzorcysty (akurat jeden z klientów jest egzorcystą, nie wiem czemu akurat teraz tak trafiliśmy), czy można jakimiś "domowymi" sposobami sobie z problemem poradzić?

 

 

Bardzo proszę o pomoc i pozdrawiam serdecznie

 

Justyna

Edytowane przez inanya
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Justyno.

 

No naprawdę nieciekawa sytuacja. Egzorcyzmy mogą pomóc na krótki czas lecz aby wszystko się wam ułożyło to niestety musicie pogodzić się z rodzicami Marka. Niekiedy zaburzona harmonia może wpływać na nasz świat materialny a przekleństwa kierowane w czyjąś stronę nagle stają się faktem. Waszego synka się boi bo go kocha i najlepiej z nim do niej przyjdźcie lecz danej sytuacji nie omawiajcie tylko po prostu starajcie się pogodzić. Może ktoś inny zna dobry sposób który by wam pomógł znacznie lepiej to niech się wypowie.

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypowiedz sensowna i rada tez jak najbardziej.

Klatwy wlasnej krwi, a taka jest klatwa rodzicielska, nie da sie zdjac ot tak, jesli wogole sie da zdjac. Mozna sprobowac sie chronic, ale na dluzsza mete to nic nie da. Klatwa musi byc odwolana przez "rzucajacego" i to tak samo ze szczerego serca jak ze szczera nienawiscia zostala rzucona. I to nie chodz i o jakies stwierdzenie typu " Ok, to teraz odwoluje moja klatwe" bo to nie tak dziala.

Wystarczy ze rodzic powie cos w stylu - jestem z Ciebie dumna, jestes moim kochanym dzieckiem, itp. Lecz musi to zrobic szczerze i sam z siebie. Dlatego tak trudna rodzicielska klatwe odwolac.

A jesli ktos tu bedzie wciskal ciemnoty , ze wystarczy zapalic swieczke, pomahac wahadelkiem czy odwolac sie do jakis czarow-marow i wszystko bedzie ok - tzn. ze NIE MA pojecia o czym mowi.

 

Kiedys ludzie wiedzieli co to szacunek dla rodzicow, wiedzieli ze rodzice sa panami ich zycia i smierci, ze tak jak ich powolali do zycia, tak samo moga jednym ruchem reki czy jednym slowem to zycie odebrac. Dzisiaj w cywilizowqanym i tzw. nowoczesnym spoleczenstwie malo kto o tym pamieta. I takie sa tego potem wyniki...

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zaszkodzi jeśli pogadacie z egzorcystą o którym piszesz. Żeby przynajmniej rzucił okiem na całą sprawę. Pomódlcie się do Arch. Michaela o ochronę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmmm...

 

No to sprawa jest cięższa niż myślałam, bo rodzice Marka są tak w swojej nienawiści zagalopowani, że przeprosiny (pomimo, że nie zawiniliśmy), błagania o przebaczenie i reszta starań niewiele pomogą bo po prostu kogoś nienawidzić muszą.

 

Z kolei jeśli chodzi o zapominanie o szacunku do rodziców to on oczywiście był, nawet gdy rodzice zamiast mówić do Marka po imieniu mówili do niego "skapek" (wpadka w późnym wieku), gdy pastwili się psychicznie i gdy dowartościowywali się jego kosztem. Po prostu w pewnym momencie nawet nie go zabrakło, a raczej umarł śmiercią naturalną... Problem mojego pokolenia polega nie na braku szacunku do rodziców, a raczej na wymaganiu takiego samego od nich. No i jak widać nie zawsze prowadzi to do przyjemnych rodzinnych sytuacji...

 

 

 

Na szczere "kocham cię" czy "jesteśmy z ciebie dumni" (nawet takie po cichu) Marek nie doczekał się nigdy więc wątpię żeby teraz miało to im przejść przez gardło czy chociaż przez myśl. Nie jest więc chyba cudownie :/

 

 

 

A czy taka klątwa rodzicielska umiera razem z osobą, która ją rzuca? Czy wtedy obecne i pozostałe wcielenia muszą się z nią borykać?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim skąd pewność, że to klątwa rodzicielska? To, że rodzice nienawiść do was wysyłają to jedno, to, że byt się przypałętał to drugie i nie musi mieć wspólnego jedno z drugim. Najważniejsze jest tutaj to, że rodzice wysyłają negatywną energię, którą czuje wasz zły gość i w jej wyniku tam jest.

 

Jeśli chcecie się poczuć lepiej wyobraźcie sobie połączenie pomiędzy Wami a rodzicami. Następnie wyobraźcie sobie jak wszelkie zło, które wam wysyłają, a które czujecie, czujesz gromadzi się przed tobą w kulę, nie zmuszaj siebie do widzenia konkretnych barw, niech intuicja sama ci kolor pokaże. Następnie gdy się nagromadzi powiedz mentalnie: oddaję cesarzowi to co cesarskie, co twoje niech do ciebie wróci a co nie, niech odejdzie do ziemi bez krzywdy dla kogokolwiek. Proszę przestań mnie dręczyć.

 

Nie daję gwarancji, że na wszystko pomoże, lecz jak ja to stosowałem czułem zdecydowanie ulgę.

 

Powiedzcie synowi, żeby zawołał jego Opiekunów Duchowych i Stróży i by pomogli demona usunąć z domu. Sami się do swoich możecie również skierować z modlitwą.

 

Co do szacunku do rodziców to jednak trochę ciężko jest szanować kogoś kto ciebie nie szanuje i nie ma tu usprawiedliwienia, że rodzic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rodzina to grunt. Jaka by nie była. Więc szacunek należy się. To są korzenie i tego nie wyplewisz bo się nie podoba.

Szacunek do rodziny powinien być.

 

Mi to wygląda nie tyle na klątwę co na po prostu podsyłanie złej energii. Można to klątwą nazwać.

Jeśli nikt inny Wam nie złorzeczy to możesz mieć pewność, że to Jego Matka.

Współczuję sytuacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inanya to tak jak byś opisywała moje życie. U mnie dzieje sie dokłądnie tak samo, z tym że mój mąż był wpadką mojej teściowwej. Zaszła w ciąże mając tylko podstawowe wykształcenie. Jesteśmy po ślubie już 18 lat i bardzo sie kochamy, chociaż moja teściowa buntowała mojego męża i chciała doprowadzić do rozwodu. Dużo pomogła mi huna. Jest coś takiego co nazywa się sznur ka. Po tym sznurze wędrują uczucia, emocje i wszystko to co nas łączy z innymi istotami. U mnie to gruba lina nienawiści, ale przecinam ją stopniowo przez te wszystkie lata. Pomogło mi też wybaczenie. Wiem, że to trudne - ale konieczne. Wybaczając takiej osobie całą podłość w jakiś sposób się od niej uwalniasz, czujesz się lepiej. To czego dokonałam nie postawiło jeszcze mojego życia na nogi, ale wiem że się to uda i że uwolnię moje życie od zgubnego wpływu mojej teściowej.

pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...