Skocz do zawartości

Duch czy może demon?


impimp

Rekomendowane odpowiedzi

Witam!

Dziś w nocy się obudziłem gdzieś o 3:00 nie mogłem spać prze jakieś 15 min.

Przypadkowo spojrzałem na tulipNY w moim pokoju. Były całkowicie w porządku. Kiedy obudziłem się rano też było dobrze, potem poszedłem do łazienki. Kiedy wruciłem były połamane. Byłem pewny ,że nie zrobił tego nikt z rodziny. Jednak niewiem czemu, ale nie zwruciłem na to uwagi to się położyłem, po chwili przyszedł do mnie pies. Po 5 minutach tulipany nie były już połamane i odrazu usłyszałem kroki(jakby ktoś od tulipanów odchodził) mój pies też je słyszał(nawet odwracał głowe jakby widział postać). Słyszałem jak podłoga skrzypiała(później to wyszło z pokoju).

Niedługo po tym wydarzeniu zmarł mój wujek. Przed chwilą dzwonili, że nie żyje:_smutny::_smutny::_smutny::_smutny:

Edytowane przez impimp
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Up,

 

dla osoby niepoznanej (nie umialem tego inaczej okreslic) takie zdanie nie pomoze... Trzeba ja raczej naprowadzic na dobry tor myslenia.

 

Po pierwsze... Jestes pewien, ze byles w tej lazience? Byc moze po prostu poszedles w snie (mi sie to zdarza... raz nawet sie obudzilem z mokra posciela, tzn. jak sie "poraz 2" obudzilem). To jest najprawdopodobne :)

Jezeli nie, to standardowe pytania, zmarl ktos ostatnio z Twojej rodziny, znajomych czy cos? Bawiles sie w wywolywanie duchow, lub czy nawet w zlosci nie powiedziales sobie "Niech jakis ... duch go stad zabierze" czy cos?

 

Jezeli na wszystkie pytania odpowiesz nie... To raczej zaden przyjazny duszek nie przylazilby sobie specjalnie zeby polamac tulipany, ktore pozniej naprawi (z reszta, duchy chyba nie maja takiej mocy :o Jezeli nawet polami, to jak naprawi? ). Demona takze mozna wykluczyc jezeli nei mailes wiecej takich przypadkow w ostatnim czasie (ten jak sie czepi to nie odejdzie, chyba.) Tak wiec pozostaje tylko jakas zmarla dusza, ktora nie potrafi przejsc na ta druga strone. Tutaj niech ktos inny CI poradzi co zrobic :)

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeciez impimp napisal:

 

Niedługo po tym wydarzeniu zmarł mój wujek. Przed chwilą dzwonili, że nie żyje:_smutny::_smutny::_smutny::_smutny:

 

Moim zdaniem (moge sie mylic)on wlasnie przyszedl sie pozegnac lub ktos inny zmarly z rodziny dal znak w taki wlasnie sposob o odejsciu kolejnej bliskiej osoby w tym przypadku wujka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widocznie byłes lubiany przez wujka i przyszedł sie z tobą pozegnać, dał znak ze przechodzi na drugą stronę.Nic sie nie martw tak czasami bywa, jezeli jesteś wierzący zmów modlitwe za duszę wujka Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To całkiem typowe, jak umarł mój wujek byłam w pierwszej klasie podstawówki,tata miał jakąs imprezkę ja byłam u koleżanek. Przyszedł się pożegnać, ja go czułam i "zaprowadziłam" do domu, żeby pożegnał się z mamą i tatą. Swoją drogą dął mi nauczkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiadam na pytania Mikell

tak jestem tego pewien, że byłem w łazience. Też medytuję jakieś 2 miesiące i umiem rozrużnić sen od reala. Od bardzo dawna nikt z moich bliskich nie zmarł.

Nie bawiłem się w wywoływanie duchów, ale miałem zamiar. Bardzo lubiłem wujka

i nie żucałem na nikogo klątwy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Duchy zaraz po śmierci często nie zdają sobie jeszcze do końca sprawy z tego, że umarły. Jednocześnie są bardzo silnie związane ze światem materialnym, przez co o wiele łatwiej są w stanie powodować wszelkie manifestacje fizyczne.

 

Często Duchy przybywają do nas, rozpaczliwie próbując nawiązać kontakt. Wyobraźcie sobie ich sytuację - wydaje im się, że wciąż żyją, a jednak nikt na nie nie zwraca uwagi, nich nie odpowiada na ich pytania... Dlatego też próbują często poprzez rozmaite gesty dać nam znać o swojej obecności. Słyszymy wtedy stukania, spadają przedmioty, włącza się samo radio...

 

Oczywiście nie można potwierdzić na 100%, czy w Twoim przypadku chodziło o działanie z zaświatów, ale jest to bardzo prawdopodobne. Przychylałbym się również do opinii, że był to rzeczywiście Twój wujek, który szukał kontaktu z bliskimi.

 

Pamiętaj też o tym, że czegoś takiego jak demony, nie ma. Istoty, które określamy słowem "demon" to po prostu dusze ludzi zmarłych, które po prostu pragną czynić zło. Nie są jednak do tego zła przeznaczone, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by weszły na drogę dobra. Słowo demon pochodzi zresztą od greckiego słowa "daimon", jakim Sokrates określał istotę, z którą rozmawiał i z którą się konsultował, a która była nikim innym jak jego duchowym opiekunem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

Przede wszystkim wyrazy współczucia z powodu smierci wujka.

Sytuacja, którą opisałeś wygląda na pożegnanie się wujka z Tobą, lub może z faktem, ze chcial zobaczyć rodzinę i bliskich. Teraz poszeł dalej.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Duchy zaraz po śmierci często nie zdają sobie jeszcze do końca sprawy z tego, że umarły. Jednocześnie są bardzo silnie związane ze światem materialnym, przez co o wiele łatwiej są w stanie powodować wszelkie manifestacje fizyczne.

 

Często Duchy przybywają do nas, rozpaczliwie próbując nawiązać kontakt. Wyobraźcie sobie ich sytuację - wydaje im się, że wciąż żyją, a jednak nikt na nie nie zwraca uwagi, nich nie odpowiada na ich pytania... Dlatego też próbują często poprzez rozmaite gesty dać nam znać o swojej obecności. Słyszymy wtedy stukania, spadają przedmioty, włącza się samo radio...

 

Oczywiście nie można potwierdzić na 100%, czy w Twoim przypadku chodziło o działanie z zaświatów, ale jest to bardzo prawdopodobne. Przychylałbym się również do opinii, że był to rzeczywiście Twój wujek, który szukał kontaktu z bliskimi czegoś takiego jak demony, nie ma. Istoty, które określamy słowem "demon" to po prostu dusze ludzi zmarłych, które po prostu pragną czynić zło. Nie są jednak do tego zła przeznaczone, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by weszły na drogę dobra. Słowo demon pochodzi zresztą od greckiego słowa "daimon", jakim Sokrates określał istotę, z którą rozmawiał i z którą się konsultował, a która była nikim innym jak jego duchowym opiekunem.

------------------bardzo precyzyjna odpowiedz zgodze sie z twoim zdaniem,tak duch czlowieka ma bardzo silne "pole magnetyczne"jest to spowodowane jego dlugim przebywaniem w ciele materialnym .powrot ducha do ciala "materialnego" jest rzecza normalna dusza bladzi z poczatku(bardzo silne przywiazanie do ciala"energii")niestety w chwili gdy umieramy nasze cialo przestaje byc nam potrzebne"gdy nie nadaje sie do "zycia"duch bladzi wtedy i poszukuje nowego ciala (energi)karma wtedy umozliwia zyciu(duszy)znalezienie nowego ciala.I czy tak naprawde jestesmy cialem czy duchem?????????????????????????????????
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Duchy zaraz po śmierci często nie zdają sobie jeszcze do końca sprawy z tego, że umarły. Jednocześnie są bardzo silnie związane ze światem materialnym, przez co o wiele łatwiej są w stanie powodować wszelkie manifestacje fizyczne.

 

Często Duchy przybywają do nas, rozpaczliwie próbując nawiązać kontakt. Wyobraźcie sobie ich sytuację - wydaje im się, że wciąż żyją, a jednak nikt na nie nie zwraca uwagi, nich nie odpowiada na ich pytania... Dlatego też próbują często poprzez rozmaite gesty dać nam znać o swojej obecności. Słyszymy wtedy stukania, spadają przedmioty, włącza się samo radio...

 

Oczywiście nie można potwierdzić na 100%, czy w Twoim przypadku chodziło o działanie z zaświatów, ale jest to bardzo prawdopodobne. Przychylałbym się również do opinii, że był to rzeczywiście Twój wujek, który szukał kontaktu z bliskimi czegoś takiego jak demony, nie ma. Istoty, które określamy słowem "demon" to po prostu dusze ludzi zmarłych, które po prostu pragną czynić zło. Nie są jednak do tego zła przeznaczone, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by weszły na drogę dobra. Słowo demon pochodzi zresztą od greckiego słowa "daimon", jakim Sokrates określał istotę, z którą rozmawiał i z którą się konsultował, a która była nikim innym jak jego duchowym opiekunem.

------------------bardzo precyzyjna odpowiedz zgodze sie z twoim zdaniem,tak duch czlowieka ma bardzo silne "pole magnetyczne"jest to spowodowane jego dlugim przebywaniem w ciele materialnym .powrot ducha do ciala "materialnego" jest rzecza normalna dusza bladzi z poczatku(bardzo silne przywiazanie do ciala"energii")niestety w chwili gdy umieramy nasze cialo przestaje byc nam potrzebne"gdy nie nadaje sie do "zycia"duch bladzi wtedy i poszukuje nowego ciala (energi)karma wtedy umozliwia zyciu(duszy)znalezienie nowego ciala.I czy tak naprawde jestesmy cialem czy duchem?????????????????????????????????
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się dość dobrze orientuję w temacie duchów, demonów i innych "istotek" tego typu, bo mam jakiś dar ściągania ich do siebie.

Tydzień temu zmarł mój były chłopak, który zajmował się magią i swego czasu uczył mnie wielu rzeczy (symboliki, znaków, etc. etc.) - wszystko było okej do momentu pogrzebu. Nie jestem szczególnie strachliwa; już jako małolata wyczuwałam, że coś się obok mnie kręci i "dyskretnie" wybadywałam co, po czym albo z tym nawiązywałam szerszy kontakt, albo zupełnie ignorowałam to "coś" i po jakimś czasie istotka, urażona zupełnym brakiem mojego zainteresowania sobie szła.

W piątek jednak zaczęło się dziać coś dziwnego.

Jako że to był mój były i do tego niegdyś najlepszy przyjaciel, poszłam na jego pogrzeb. Jako jedna z trzech osób posiadam kilka drobiazgów, które kiedyś mi podarował - w lewym uchu noszę jego kolczyk (podobnie jak moja przyjaciółka i jeden nasz znajomy), na dodatek mam jeszcze kły na rzemieniu i małą monetę z identycznym awersem i rewersem (Anioł). Będąc na pogrzebie postanowiłam jednak nie wchodzić do kaplicy, w której wystawiono jego ciało i powiedziałam to mojemu znajomemu na głos. W tym samym momencie, nawet nie wiem kiedy zachmurzyło się i lunął tak duży deszcz, że po prostu zmyło wszystkich obecnych. To zignorowałam, w drodze na mszę deszcz przestał padać.

Lunęło tak po raz drugi, kiedy w kościele msza się skończyła i przed wyjściem wpatrywałam się w trumnę, która stała przed ołtarzem. Coś już mi nie pasowało.

Wyszłam przed kościół ściskając w palcach ten kolczyk - przejaśniło się i kiedy dotarliśmy z żałobnikami na cmentarz, przejaśniło się nieco i nawet wyjrzało słońce.

Trzeci raz lunął niespodziewany deszcz w momencie, kiedy wpatrywałam się w już zasypany grób, a moi znajomi wykrzykiwali raz po raz "pożegnanie wojownika" - mój były należał do bractwa rycerskiego. I wtedy poczułam jak kolczyk mi wibruje. Trochę mnie to zaniepokoiło, ale kiedy się "pożegnałam" ze zmarłym przestał wibrować.

Wróciłam do domu i niby wszystko było tak jak zawsze, ale... zabawa zaczęła się w nocy. Tak w ogóle, żeby było śmieszniej, odkąd pamiętam, zawsze mieszkam w najbliższym sąsiedztwie cmentarzy - dwanaście lat mieszkałam z oknami wychodzącymi na ciąg nekropolii Cmentarz Żydowski-Cmentarz Powązkowski-Cmentarz Włoski, potem sześć lat mieszkałam w miejscu gdzie kiedyś był cmentarz, teraz już trzeci rok mieszkam w kamienicy, gdzie z okien widzę Cmentarz Żydowski, Cmentarz Bródnowski i ciąg Zakładów Kamieniarskich a pode mną znajduje się Zakład Pogrzebowy, tak więc bać się nie mam czego. Zaczęło się tak o trzeciej nad ranem, kiedy postanowiłam wreszcie położyć się spać. Wyłączyłam laptopa, złapałam miśka i już się położyłam, zgasiłam światło - no i coś zaczęło stukać. Najpierw cicho w przedpokoju, potem trzasnęło mi w pokoju. Mieszkam w kawalerce, więc mieszkanko małe. Wiecie, że coś we mnie drgnęło i trochę się przestraszyłam? Ja, która rozmawia ze zmarłymi jak ze starymi dobrymi kumplami. Chrobotało i pukało mi to coś dobre dwadzieścia minut, aż wreszcie nie wytrzymałam i na głos powiedziałam:

- Może tak ciszej?! Ja chcę spać!

I ucichło, co mnie trochę rozbawiło xD

Ale tej samej nocy przyśnił mi się właśnie mój były. We śnie nie wiedziałam, że nie żyje, co po przebudzeniu trochę mnie zaniepokoiło - zazwyczaj jeśli śni mi się ktoś o kim wiem, że zmarł, to zawsze o tym wiem we śnie (dwa tygodnie wcześniej śnił mi się zmarły wuj) - okazało się, że to on pukał i stukał, chcąc zaznaczyć swoją obecność - po prostu myślał, że nie umiem się łączyć z bytami, a zapomniał, że mam bardzo ułatwione zadanie dzięki tym przedmiotom, które posiadam (kolczyk jest najbardziej naładowany i dzięki niemu mogę z nim rozmawiać normalnie jak przez słuchawkę telefoniczną). Od tamtego czasu kręci się niedaleko mnie (często po prostu stoi tuż obok) ale nie ma złych zamiarów - pilnuje mnie :)

 

Natomiast dzisiaj musiałam wygonić małe zabłąkane coś - dziewczynkę dziewięcioletnią, która niby się mnie bała, ale cholera, chyba chciała się zadomowić i mnie wypędzić z domu. Jak tylko weszłam o drugiej w nocy do domu (po imprezie) od razu czułam, że coś mi nie pasuje i coś mnie niepokoiło. Na szczęście szybko się ogarnęłam i wybadałam teren - duch niby nie miał złych zamiarów, kulił się w kącie i jedyne co, to jak zawsze zimno mi było i mrowiły mnie dłonie, ale dłuższe wybadywanie pokazało, że mała się zgubiła (dowiedziałam się - a mówiła bardzo niewyraźnie, że nazywa się Ola), a że mój dom spokojny, to postanowiła sobie zamieszkać -.- z trudem się jej pozbyłam, ale się udało...

Demonów jakoś nigdy, przenigdy się nie bałam. Kręciły się, marudziły, próbowały różnych dziwnych rzeczy, ale moje amulety zawsze działały jak należy i nigdy żaden z nich nic mi nie zrobił.

Najważniejsze to nie bać się tej energii, bo ona się tym żywi i to ją podjudza do dalszego "straszenia" - a potem problem, bo ciężko się jej pozbyć :)

 

Mam nadzieję, że was trochę uspokoiłam - tego naprawdę nie trzeba się bać, chyba że naprawdę duch ma krwiożercze zamiary - wtedy najlepiej albo wezwać "fachowca", albo spierniczać gdzie pieprz rośnie, bo można mieć traumę na całe życie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...
Witam!

Dziś w nocy się obudziłem gdzieś o 3:00 nie mogłem spać prze jakieś 15 min.

Przypadkowo spojrzałem na tulipNY w moim pokoju. Były całkowicie w porządku. Kiedy obudziłem się rano też było dobrze, potem poszedłem do łazienki. Kiedy wruciłem były połamane. Byłem pewny ,że nie zrobił tego nikt z rodziny. Jednak niewiem czemu, ale nie zwruciłem na to uwagi to się położyłem, po chwili przyszedł do mnie pies. Po 5 minutach tulipany nie były już połamane i odrazu usłyszałem kroki(jakby ktoś od tulipanów odchodził) mój pies też je słyszał(nawet odwracał głowe jakby widział postać). Słyszałem jak podłoga skrzypiała(później to wyszło z pokoju).

Niedługo po tym wydarzeniu zmarł mój wujek. Przed chwilą dzwonili, że nie żyje:_smutny::_smutny::_smutny::_smutny:

 

zmarł śmiercią naturalną ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Przed śmiercia członka rodziny ( max kilka godzin, najczęsciej sekundy po śmierci ) lub po śmierci ( do tygodnia ). Mogą występować często takie rzeczy niewytłumaczalne. Wbrew obiegowej opinii zdarzają się one w wielu rodzinach i mają różny charakter. ( w mojej rodzinie były to kroki, wiem bo sam je czułem i słyszałem ) W innej coś spadnie, coś się włączy, połamie.. Osoby wyżej bardzo dobrze to już określili.. :) Wiec demon to nie był :) I już więcej wujek nic takiego nie zrobi :) Pozdrawiam wszystkich :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
  • 1 miesiąc temu...

Kiedys miałam pewne zdarzenie. Czułam obecnosć kogoś. Niestety bałąm sie tego osobnika. Czułam jakby nie był to ktoś przychylny. to dziwne uczucie ale czułam złe zamiary. Czasem poczułam takie zimno, chłodny wiaterek jakby ten ktos przeszedł koło mnie. Najgorsze, ze nie opuszczał mnie na krok. Jego obecnosc czułam anwet w toalecie, przez co byłam skrępowana, wystraszona. Gdy jadłam posiłek czułam czyjeś spojrzenie na mnie. I ciągle był ten niepokój, strach jakby ten ktoś chciał mi zrobić krzywdę. może to ja sie bałam po prostu a "on" nie chciał mi nic zrobić. Pewnego dnia przyszedł mi do głowy pomysł. Gdy czułam obecnosć tej duszy-bardzo bliską obecnosć, powiedziałam na głos coś w tym stylu: "nie wiem kim jesteś i czego chcesz. ja ci pomóc nie umiem, boję sie ciebie i proszę byś odszedł. Poszukaj sobie kogos to sie nie będzie bał, kto ci pomoże." I o dziwo...poszedł sobie. Uffff.... chyba nie był jednak taki zły i mam nadzieję, że znalazł kogoś mniej tchórzliwego niż ja, że znalazł to czego szukał. Na marginesie: odmówiłam za tę dusze wieczny odpoczynek i 3 zdrowaśki...tak na wszelki wypadek.

Edytowane przez gloria
dopisek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...