Skocz do zawartości

mysl o zmarlym przyjacielu, walka z Szatanem


Selenka82

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, 4 dni temu mialam dziwny sen. Ale zaczne od poczatku. Okolo 3 lat temu zmarl w wypadku moj przyjaciel. Nigdy sie nie spotkalismy w realnym swiecie ale godzinami rozmawialismy w sieci i przez telefon, i laczyla nas silna emocjonalnie wiec, kiedy ja myslalam o nim - on to odczuwal to dzialalo rownez w druga strone... takze w sytuacji kiedy bylo nam zle lub cos przykrego nas w zyciu spotkalo.

W dzien przed tym dziwnym snem, duzo rozmyslalam o nim, o tym czy gdybym odebrala telefon w te fatalna noc, czy on by dzisiaj zyl, modlilam sie przy tym, ze bardzo bym chciala aby odwiedzil mnie we snie, ze bardzo tesknie za nim i rozmowami naszymi, ze chcialabym by nigdy nie umarl a nasza przyjazn i wspolne marzenia trwaly nadal.

Potem zasnelam, snila mi sie walka, normalna walka z czlowiekiem, nie wyczuwalam w tej osobie zadnej zlej aury, ale nagle z jego paznokci zaczely wyrastac paskudne czarno fioletowe pazury - szpony i zdalam sobie sprawe ze to nie jest zwykly czlowiek ale Szatan. Byl pod postacia okolo 60 - 70 letniego mezczyzny z twarza poorana zmarszczkami i siwymi wlosami, moze to dziwne, bo sama do tej pory nie widzialam dotychczas twarzy w moich snach, ale te zobaczylam, byla bardzo podobna do twarzy cleant'a eastwood'a, tylko w oczach mial chlod i nienawisc. Najdziwniejsze bylo to ze podczas walki nie odczuwalam zadnych emocji, nie balam sie, stawialam mu czola, walczylam ze wszystkich sil... raz bylam na wygranej pozycji raz tracilam przewage... niestety nie wiem jak ta walka sie skonczyla gdyz wybudzilam sie ze snu.

 

Prosze czy ktos moglby mi wyjasnic czy ten sen moze miec cos wspolnego z tesknota i zalem za przyjacielem, i co moglby ten sen oznaczac??

 

Dziekuje z gory wszystkim ktorzy podejma wyzwanie przetlumaczenia tego snu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość alathea

czy ten wypadek byl przez kogos zawiniony (ktos sie do niego przyczynil) ?

byc moze na drodze (chcialabys w jakis sposob przywolac energie swojego przyjaciela) stoi energia tej osoby...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z tego co wiem - to byla jego wina.... mial dziwny sposob radzenia sobie z problemami, siadal na motor lub w samochod kiedy nie mogl poradzic sobie z jakims klopotem wciskal gaz do dechy i scigal sie sam ze soba. Obiecal mi kiedys ze wiecej tego nie bedzie robil, lecz tamtej nocy chcial porozmawiac ze mna, lecz moj telefon sie rozladowal po kilku zamienionych zdaniach, a ja nie poszlam do domu zeby podlaczyc go do ladowania (bylam na imprezie u sasiadki), dzwonil do swojego brata - ktory byl na dyskotece i nie mial zasiegu, byl u swojej eks dziewczyny ktora go splawila bo siedziala z nowym facetem. Udezyl w drzewo... podobno wyczolgal sie o wlasnych silach jeszcze choc wedlug strazakow powinien zginac na miejscu, w szpitalu odzyskal swiadomosc tylko na minute, i kazal bratu mnie powiadomic. po 3 dniach zmarl w szpitalu... :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość alathea

moze to ten jego gniew, ktory pozostal, moze zlosc na kogos...

nie wiem, w co wierzysz, ale moze pomoglo by jakas modlitwa

z drugiej strony ten sen moze obrazowac to, ze nie chcesz pogodzic sie z jego smiercia (z taka jego smiercia)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasami sie zastanawiam... czy gdybym pojechala do niego do szpitala (mieszkalismy na dwach krancach polski), czy moja obecnosc by mu pomogla, moze dlatego prosil brata by mnie powiadomic... moze liczyl ze przed smiercia jeszcze sie zobaczymy, ze w jakis sposob mu pomoge... (nasza wspolna piosenka byla seria Mlode Wilki - Verby) moze to wszystko jest moja wina ?? Moze sen obrazuje beznamietne poniewaz w chwili obecnej bezsensowne juz wyruzty sumienia walke z nimi, stad brak emocji, a brak rozwiazania stad ze ta walka nadal toczy sie we mnie ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość alathea

nie, to nie twoja wina, ze ludzie sa tacy, a nie inni -nic nie poradzisz;

ta walka bez uczuc kojarzy mi sie z symbolem czegos, co nie jest od nas zalezne (byl taki zbieg wypadkow/okolicznosci, na ktory nie mieliscie wplywu)

to nie wyrzuty sumienia, tylko zal za tym, co odeszlo... bezradnosc

trzymaj sie cieplutko :uscisk:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...