Skocz do zawartości

spotkanie szkolne, piasek, dzieci, zabawa, zwierze


koliber*

Rekomendowane odpowiedzi

witam, zaczęło się od tego że byłam w szkole w jakimś dużym holu. W holu tym było cos na wzór piaskownicy może. Jkaieś dziewczyny bawiły się w piaskownicy. Coś sobie tam budując. Smiały się, gadały. Ja dołączyłam do innej dziewczyny i też cos sobie tam usypywałyśmy. Ona była cicha, nic nie mowiła. Wyglądała na smutną. W pewnym momencie tamte dziewczyny zaczely burzyc to co ona zdolala zrobic. Zdenerwowana i oburzona, stanelam w "obronie". Nie wiem czy czasem też im troche nie zburzyłam mówiąc ze teraz mogą zasmakowac jak to jt i ze tak nie wolno. Zostałam tam na pograniczu, surowym okiem spogladajac czy wsz.jest ok i niczego nie probują. Potem pojawiła sie jakaś kobieta z psem, który miał pysk podobny do kota. Przechadzałą sie z podniesioną głową jak paw a ten pies wraz z nią. Podeszła,m do niej. Próbowałam nawiązać rozmowę, ale nie kleiła się. Powiedziałam jej że ma niesamowitego psa. Był czarny, z pyska podobny do kota, spokojny i zach.sie raczej jak jego właścicielka. Hmm.. poszłam dale. I nagle znalazłam sie na zewnatrz budynku, a tam wsz.moi koledzy z liceum. Jakby ostatni dzień szkoły i całej edukacji w LO. Siedieliśmy wsz. na ławeczkach jakby do zdjecia. Wsz. szczesliwi i tacy podekscytowani. Kolezanka powiedziała so mnie spójrz. Popatrzyłąm w góre i siedziałyśmy pod jakimś daszkiem. Tak jakbysmy osiagnely cos. Ucieszylam sie bardzo. Po prawej str.mialam kolezanke,ktora nie byla mi nigdy przychylna.. od tak dla zasady. Potem byłam znowu w srodku budynku w jakiejs sali. Byly tam stol z jedzeniem. Owa nieprzychylna kolezanka miala ze soba niemowlaka. Wsz.sie nim zachwycali, wiec i ja podeszlam. Usmiechnelam sie i spytalam czy moge wziasc na rece. Gdy juz je mialam na rekach, czas jakby znowu skoczyl na przód i owo niemowle było już malutkim dzieckiem, a ja wciąż sie nim zajmowałam. W pewnym mom.mialam dosc. Dziecko ciagle gdzies uciekalo w ramach zabawy, a ja ganialam jak glupia. Nie chcial zalozyc pieluchy. Zabralam siostrzenice na raczki, wyszlam przed budynek. Przykro mi bylo, bo przed budynkiem wsz.dobrze sie bawili podczas gdy ja zajmowałam sie tamtym dzieckiem. Zawolalam kolezanke. Powiedzialam jej ze musi przyjsc. Wew. pokazałam jej dziecko i powiedzialam, ze nie moge sie nim wiecej zajmowac. Tez mam dziecko (to byla moja siostrzenica) i musze sie zajac wlasnym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...