Skocz do zawartości

Masowy mord.


margarita1

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Jestem tu pierwszy raz, ale sądzę, że mój sen był na tyle dziwny, straszny i skomplikowany, że bardzo bym chciała aby ktoś mi go zinterpretował. czytałam różne hasła z senników ale jakoś nie zlewa mi się to wszystko w jasną całość.

Akcja mojego snu toczyła się jakby w dwóch miejscach: w mojej rodzinnej miejscowości i jakaś mała część akcji jakby w obecnej gdzie mieszkam.

Była zima. Śnieg wszędzie. Był jakiś czas świąteczny bo wszyscy mieli wolne. Cały sen toczy się jakby w półmroku. Szłam ze znajomymi i swoim byłym chłopakiem do jakiejś świetlicy, jakby miejsca spotkań. Był to biały metalowy jakby hangar zamykany na kłudkę a w około wejścia stali uzbrojeni strażnicy, którzy pilnowali aby nikt niepowołany tam się nie dostał. Na spotkaniu w białej sali omawiane były jakieś zasady obrony przed kimś. Ogólnie czułam jakiś niepokój w środku. Później jakby się coś urwało Stałam już na podwórzu koło domu, w którym kiedyś mieszkałam. Była noc. Patrzyłam na szkołę, w której kiedyś się uczyłam a tam w oknach było widać, że jest tam jakaś taneczna impreza, że ludzie tańczą, bawią się. Miałam jakieś dziwne przeczucie, że jak impreza się skończy i jak ludzie wyjdą stamtąd to im coś się złego stanie. Stałam już w domu w oknie i patrzyłam co się dzieje. Słyszałam krzyki mordowanych ludzi, jęki konających, przerażające błagania, płacz, lamęt. Stałam w tym oknie i widziałam tylko jakieś przebłyski w mroku, gdzieś ogień palonych ludzi, uciekające postacie i inne, ktorę je goniły i zabijały. Widziałam martwe ciała leżące na ziemi. Bałam się strasznie, byłam przerażona i byłam pewna, że wszyscy zostaną zabici Ci, którzy są wtedy na zewnątrz. Wszystko to działo się obok mojego domu na łące za moim podwórzem. Siedziałam w ciemnym kącie skulona w domu i modliłam się aby to wszystko już się skończyło i żeby mi i moim rodzicom nic się nie stało. Widziałam w ciemności ubrane na czarno w kapturach postacie biegające w około mojego domu z nożami, pałkami. Jak się rano przejaśniło widziałam na tej łące pełno ciał zakrwawionych, niektóre nagie. Na śniegu krew. Później te ciała były poukładane. Leżały obok siebie. Niektóre połączone w pary leżały na boku odwrócone do siebie twarzami, nagie, chude, pokrwawione. Inne były poprzykrywane już czarnymi foliami to te, które wyglądały drastyczniej. Jak je oglądałam to tak jakby była juz wiosna. Raptownie już była trawa zielona. A ja przerażona, że nikt w cale nie zareagował zaczęłam dzwonić na policję co w tej miejscowości się dzieje. Bałam się bardzo, że jak przyjdzie noc znów się wszystko powtórzy. Nie mogłam znaleźć numeru na policje. Jak znalazłam nie mogłam go wprowadzić bo ciągle coś źle naciskałam a zbliżał się juz wieczór wiec się spieszyłam. Jak już udało mi się poprawnie wprowadzić nr to nikt nie odbierał a jak juz odebrał to rozłączało połaczenie. Nie mogłam wcale się z policją skontaktować. Jak już rozmawiałam z jedną dyspozytorką to mi oznajmiła ze nie ma kogo wysłać bo to czas świąteczny i wszyscy mają prawie wolne. Byłam rozpaczona i strasznie zdeterminowana żeby w końcu ktoś przyjechał na pomoc. Dzwoniłam i dzwoniłam i w koncu jak juz straciłam nadzieję poszłam szukać pomocy. Szłam jakbym juz byłą w tej miejscowości co teraz mieszkam. Chodziłam między blokami. Nie było nigdzie widać ludzi. Jakieś gruzy leżały. Ponuro, szaro, przerażająco. Aż ujrzałam pewną grupę chłopaków za mną odwróciłam się aby zapytać o pomoc ale zauważyłam ze mają oni noże i kije wiec w ostatniej chwili przestraszona zaczęłam uciekać. Biegłam ile sił miałam, gdzie tylko nie wbiegłam miedzy jakiś blok to byłam jakimś cudem jeszcze bliżej nich. Oni mnie gonili, krzyczeli. bałam się, że mnie zabiją jak tych wszystkich ludzi. Biegłam nie widząc już nadzieji dla siebie ale zobaczyłam blok i pomyślałam, ze jak tam wbiegnę to u ludzi w mieszkaniu się schował. Jednak ten blok okazał się opustoszały, jakby ludzie uciekali z niego w pośpiechu. Biegłam po schodach coraz wyżej, po korytarzach a oni zdawali się być tuż za mną. Biegłam po korytarzu aż korytarz się skończył, była zawalona ściana i podłoga, przepaść. Przerażona skoczyłam w te gruzy i cudem udało mi sie upaść dobrze i biegłam dalej ale juz nie miałam gdzie i zrezygnowana ustałam i poddałam się z myślą niech mnie juz zabiją. Kiedy do mnie podbiegli zaczęłam jeszcze z nimi negocjować. Kłucili się między soba co by chcieli. Było ich trzech czy czterech. Powiedzieli, ze chcą mieć irokezy więc im powiedzialam, że na drugi dzień niech przyjdą i im zrobię i wystylizują ich na groźniej wyglądajacych. zgodzili się i puścili mnie wolno. Bardzo byłam przestraszona. poszłam szybkim krokiem w stronę domu niby jakby ta miejscowość, w której kiedyś mieszkałam była oddalona o parę ulic. Minęłam kilka opustoszałych bloków, gruzów i była znów łąka, płot i moje podwórko i dom. Stałam jeszcze na tym podwórku zrezygnowana i dzwoniłam jeszcze na tą policję. Która w końcu przyjechała późnym wieczorem i im wszystko opowiedziałam co się wydarzyło. w środku czułam takie uczucie jakby to juz było dawno te całe masowe mordy a było to niby w nocy i taka obojętnośc co będzie to bedzie najwyżej nas też zabiją.

I taki miałam dziwny, ponury sen.

Czy ktoś potrafi mi go wytłumaczyć? bardzo proszę. Bo mnie martwi, ze go akurat zapamiętałam choć rzadko zapamiętuję sny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...