Skocz do zawartości

Nauczycielka(i), myszy, (nie)znajomi ...


Garou

Rekomendowane odpowiedzi

W zasadzie pamiętam ten sen jako zlepek urywków, ale skoro jednak je zapamiętałem, co ostatnio mi się nie zdarzało, to sądzę że może być to ważne:

 

Byłem w swoim Liceum (które już ukończyłem) i idąc po schodach zauważyłem że na piętrze stoi moja nauczycielka z gimnazjum, ale co dziwne, jak gdyby w dwóch osobnych wydaniach. W tym śnie wydawało mi się że to są dwie inne nauczycielki o podobnych charakterach i wyglądzie, ale jednak dwie różne nauczycielki. Ale po obudzeniu się dochodzę do wniosku że to były dwie te same nauczycielki. Rozmawiały z uczniami. Ja tylko przeszedłem obok nich, zdziwiony co one tu robią. Lecz nie podszedłem do nich, ponieważ były zajęte i jakoś nie chciałem im przeszkadzać. Poszedłem do szkolnego sklepiku, a raczej do "płotu" oddzielającego sklepik i "mini-stołówkę" od korytarza. Chwilę błądziłem wzrokiem wokoło, aż zobaczyłem że w "mini-stołówce" stoi znajomy z gimnazjum, który chodził do równoległej klasy. Ogólnie nasz kontakt po gimnazjum to co najwyżej "cześć", a w gimnazjum, to czasami gadaliśmy coś tam ze sobą, ale ogólnie mieliśmy słaby kontakt, poniekąd neutralny. W śnie przywitał mnie dziarsko i rozmawialiśmy trochę. Zapytałem go zdziwiony co tu robi ta nauczycielka z gimnazjum i czy ona tu aby nie uczy teraz. On odpowiedział tak i zażartował że mogłem iść dwa lata później do Liceum (co nie zgadza się z rzeczywistością, bo musiałbym iść trzy lata później do Liceum, żeby na tą nauczycielkę trafić od pierwszej klasy). Później podszedł nieznany mi znajomy mojego znajomego. Był dosyć wysoki, nieco szeroki (w sensie napakowany) ale nie był to typ zaczepnego twardziela. Był bezpośredni ale w porządku. Miał ubrany chyba granatowy sweter.Na coś tam zwróciłem uwagę, chyba na to że teraz niektóre osoby wchodzące do Liceum wyglądają jak dzieci (co w tym śnie z moich obserwacji było prawdą), a ten nieznajomy powiedział bezpośrednio ale spokojnie że nie ma się co czepiać lub coś w tym stylu.

 

Drugi urywek był takie że przyjechała do nas kuzynka z mężem i ze znajomymi. Nie wiem z jakiej okazji. Ci znajomi byli w parach (nie wiem czy partnerskich czy małżeńskich). Osobiście żadnej z tych par nie znałem. Ale gdy patrzeliśmy z mamą przez okno jak do nas wchodzą, mama rozpoznała jedną z dziewczyn i powiedziała, że ona ją zna, ale ta dziewczyna ją nie będzie znać.

 

Trzeci urywek był taki że zobaczyłem na korytarzu w domu myszy (ale pojedynczo), które albo zbiegały po schodach w stronę dworu, ale po schodach w stronę piętra. Chciałem się przekonać, bo do końca nie byłem pewny czy mój pies (Labrador w dodatku) pomógł by mi się z nimi rozprawić. Zawołałem ją i napuszczałem na myszy. Ale kilkakrotnie te myszy nie wiem czy n ten czas znikały stamtąd, albo mój pies był na tyle roztrzepany że nie widział tych myszy i dopiero za którymś razem zobaczył jedną i niejako ją dorwał. Przez chwilę nie byłem pewny co z nią zrobi. W końcu jako Labrador jest bardzo łagodnym i nieco strachliwym w pewnych sytuacjach psem. Coś tam jakby ją wąchał i starał się nie stracić z pod nosa i po chwili patrzę jak ją skrzętnie rozrywa. To znaczy widziałem że trzyma ją w pysku i jak odpada jej ogon. Bądź co bądź zabił ją. Działo się to przed wejściem na schody, a ja stałem nieco wyżej na schodach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...