Pogmatwany sen

Najpierw śniło mi się, że jestem z mamą na jakimś tarasie widokowym, ale w moim mieście Łodzi, na ktorym dokladnie bylo widac cale miasto.W oddali stały 2 wieże.Jedna taka brazowa przypominała latarnie morską, druga taka okrągła bardzo wąska.I ta druga nagle zaczela sie walic, bardzo to przypominalo atak na WTC towarzyszyl temu straszny huk, ludzie zaczeli panikowac, zaczelysmy uciekać i nagle ta pierwsza zaczela sie przechylac, zaczeli z niej wypadac ludzie, bylo to bardzo wyraznie widac i slychac.Szybko ucieklysmy do auta i zaczelysmy jechac w tamta strone , ale wszyscy chcieli tam jechac, wiec stworzyl sie wielki korek.wysiadlysmy z auta i miedzy tymi autami bieglysmy.nagle sie okazalo ze trzeba przejsc przez most zwodzony i gdy chcialam wejsc na niego to on sie caly ruszal i falowal, ale w koncu juz sama bez mamy po nim przebieglam.Nagle przypomnialo mi sie , że moja mama gdzies w tym calym tlumie sie zgubila i musialam po nia wrocic, i znowu ten most falowal za kazdym razem gdy chcialam wejsc na niego.

Cala Sprawa z wieżami już zniknela, znalazlam sie w jakims wielkim parku, gdzie odbywaly sie zawody w jeździe konnej.Ja zupelnie nie umialam jezdzic Ale postanowilam ze na tym koniu poszukam mojej mamy.Jechalam na tym koniu, okazalo sie ze trzeba przeskakiwac przez przeszkody i po przeskoczeniu kilku dostrzeglam moja mame jak siedziala na schodach z kolezanka, chcialam zejsc z tego konia ale on biegł a ja nie wiedzialam jak go zatrzymac..i spadlam z niego.Potem pamiętam że szłam z moim psem przez jakąs leśna droge i wszędzie leżaly takie białe iglaste kulki.gdy kilka z nich kopnęłam, okazalo się że to jeże tylko większość z nich było nieżywych i takich rozmaślonych na tej drodze. To chyba tyle więcej nie jestem sobie w stanie przypomniec:)Sen mnie zaintrygowal bo ja nie miewam raczej tak skomplikowanych snow.Dlatego prosilabym zeby ktos pomogl mi zinterpretowac ten sen, moja kolezanka sie smieje ze te wieże to mi sie snily z okazji rocznicy ataku na WTC:)Z góry dziekuje za interpretacje