wuuzz Napisano 15 Września 2009 Udostępnij Napisano 15 Września 2009 Czekalem z kumplem na winde. Na pietrze niebylo nikogo ale gdy drzwi sie otworzyly razem z nami do srodka wsiadlo kilkanascie osob i zrobil sie tlok. Jeden wyrostek z rudymi wlosami zaczal mnie wyzywac od najgorszych. Ja nagle uroslem pod sam sufit windy, krzyknalem na niego i uderzylem go w twarz. Drzwi windy otworzyly sie i wybieglismy przed blok. Zobaczylem ,ze zaraz kolo klatki oparta o sciane stoi wielka choinka, ktora siega chyba do dziesiatego pietra. Podeszla do nas mloda hinduska i poprosila ,zebysmy pomogli zapakowac to drzewo na dach samochodu. Rudy ,ktorego wczesniej uderzylem podszedl i powiedzial ,ze musimy pogadac. Poszlismy wzdluz starych zniszczonych kamienic z powybijanymi oknami. Rudy podszedl do czegos jakby dziury pod schodami jednej z kamienic ,zasmial sie ,krzykna cos i spluna do srodka. Ze srodka jamy ,jak wsciekly pies wyskoczyl jakis facet i rzucil sie na nas. Zaczalem uciekac w kierunku bramy prowadzacej z podworza na ktorym bylismy, na ulice, jednak brama okazala sie bardzo niska ,tak ze musialem sie przez nia przeczolgac. Poczulem jak ten wsciekly wariat lapie mnie za nogi. Moze ktos mi napisze o co tu chodzi? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wuuzz Napisano 15 Września 2009 Autor Udostępnij Napisano 15 Września 2009 o jeszcze choinka od strony sciany miala polamane galezie i wydalo mi sie to jakos dziwne Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi