Skocz do zawartości

Zagrożenia & sfery


Oleeeek

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich czytających ten temat.

Jakiś czas temu zacząłem się interesować oobe, chciałbym już potrafić wyjść z ciała i sam wszystkiego doświadczyć, no ale jeszcze to mi nie wychodzi, dlatego też chciałbym skorzystać z waszej wiedzy na ten temat. Ciekawi mnie jakie zagrożenia możemy spotkać w astralu, wiadomo, że złe duchy ... ale to czy są złe czy dobre nikogo zbytnio nie obchodzi ... zastanawiam się co te "złe duchy" mogą nam zrobić? Zaatakować!? Jak wygląda ich atak? Na czym polega>? Czy ktoś z was został już przez takiego ducha zaatakowany?

 

Drugi nurtujący mnie temat to hmm powłoki nie materialne świata ... chodzi mi o to czy istnieje w astralu coś takiego jak hmm jakaś inna sfera (na zasadzie na jakiej dziala radio np przy jakiejś częstotliwości mamy rmf fm, a na innej eske).

Jeśli tak to co można tam spotkać.

 

Proszę, aby wypowiadały się osoby które mają praktyczne doświadczenie w tej dziedzinie! (tzn. te które to przeżyły)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w astralu nie ma czegos takiego jak zle duchy...

osobiscie uwazam ze nic ci nie grozi w astralu

 

nie ma innych stref, jedynie ze przemieszczenie sie w czasie uwazac mozna za inna strefe (czasu)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytając o oobe natknęłam się na ten tekst, bardzo mnie zaciekawił.

 

"Miałam czternaście lat. Miałam niekontrolowane przebłyski jasnowidzenia i próbowałam nauczyć się kontroli nad tymi wizjami. Chciałam je opanować, chciałam je kontrolować. Nie chciałam już przebłysków zdarzeń, które następowały. Chciałam żeby to na mój wyraźny rozkaz się pokazywały a nie przypadkiem jak dotąd…

 

Skąd przyszła mi ta myśl, nie wiedziałam. Po prostu tej nocy zaczęłam sobie wyobrażać swoje myśli, które przelewam z dzbana świadomości, do dzbana podświadomości a potem to wszystko do złotego kielicha nadświadomości. Nie znałam tych pojęć. One sobie przyszły i same się nazwały. Wyobrażałam to sobie, widziałam swoje dłonie, które dotykają naczyń i przelewają złoty puch. Widziałam to tak wyraźnie jakbym tam naprawdę była.

 

I wtedy to się stało. Zaczęłam drżeć. Ale to nie było niepokojące drżenie. Raczej ciepłe i dotąd mi nieznane. Nie mogłam się ruszyć i pomimo, że byłam całkiem świadoma, nie przerażało mnie to. Poczułam jakby omdlenie i przez chwilę ucisk w gardle…Przez chwilę nie mogłam oddychać…potem zapadła na chwilę ciemność, a potem zobaczyłam siebie. Zobaczyłam siebie leżąca na łóżku z przymkniętymi oczami. I przyglądałam się sobie. I było mi dziwnie, bo osoba, którą widziałam, była tylko trójwymiarowa i wydawała mi się płaska i wszystko, co mnie otaczało było takie nieznane a jednak znane, choć tak inne. Pomimo, że byłam w swoim pokoju, to wydawał mi się on prymitywny, jak domek z kart. Jakbym patrzyła na świat pełen klocków, który można zdmuchnąć…

 

Patrzyłam na siebie leżącą i pojęłam jaka jestem mała, jaka niedoskonała. A potem zobaczyłam to światło. Małe wątłe, ledwo zauważalne i zapragnęłam tam iść. I gdy tylko o tym pomyślałam już do niego podążałam. A kiedy stanęłam naprzeciw niego zobaczyłam, że to światło nie jest światłem. Że to światło tworzą trzy istoty mi podobne jednak większe i w jakiś sposób przygniatające mnie swoim jestestwem. Otoczyły mnie i zaczęłam rozumieć, co do mnie mówią, choć nie słyszałam ich głosu. Pomyślałam, widzę Anioły i kiedy to pomyślałam, a może nawet w tej samej chwili dostałam potwierdzającą odpowiedź…

 

Powiedzieli, że czekali na mnie. Że wielu tu przychodzi, że nie jestem jedyna…

 

Powróciłam tak nagle, jak się tam znalazłam. Tej nocy nie przespałam. Rozpatrywałam czy nie był to tylko sen. Powracałam myślami do tego wydarzenia także w dzień. Nie rozumiałam tego, bo było to tak rzeczywiste, tak prawdziwe, że nie mieściło się w kategorii snu. To były czasy gdzie o Internecie nie było mowy. W bibliotekach też nie było książek na taki temat. Nie wiem nawet czy istniało takie czasopismo jak „Wróżka”. Nie znałam nikogo, kto miałby podobne przeżycia. Zadzwoniłam na telefon zaufania. Rozłączyli się. Opowiedziałam mamie. Oczywiście nakazała mi iść do kościoła i się pomodlić. I oczywiście nie poszłam, choć udałam, że poszłam…

 

To było dla mnie tak niesamowite doświadczenie, że chciałam przeżyć je jeszcze raz. Kładąc się spać, próbowałam sobie kolejno przypomnieć moje wizje przelewania myśli. Nie mogłam. Byłam rozkojarzona i chyba trochę poddenerwowana. Nie zdarzyło się nic.

 

Dopiero kilka tygodni później, powróciłam tam po raz kolejny. Nie wywoływałam tego. Nastąpiło to w ciągu dnia. Siedziałam w fotelu, oglądałam Dynastię i nagle się to stało.

 

Od tamtej pory zdarzało się to codziennie. Codziennie spotykałam te same jaśniejące istoty. Codziennie przez kolejne trzy lata.

 

Mówiły, że pochodzą wprost od Boga, że są przy mnie cały czas, nawet jak ich nie widzę. Zapytałam o ich imiona. Nigdy nie odpowiedziały. Nie niepokoiło mnie to wtedy, bo czułam od nich ciepło i miłość. Nie spostrzegłam nawet kiedy zaczęły kierować moim życiem…

 

W swojej naiwności wierzyłam im. Przecież nie mogły być złe. Jaśniały, biło od nich to coś, czego opisać nie można. Absolutna, niewyobrażalna wprost potęga miłości. Czułam się przy nich tak bardzo bezpiecznie…Były dla mnie jak wyrocznia. Przestałam samodzielnie myśleć, zawsze podejmowałam decyzje zgodnie z ich sugestiami. Zawsze, nawet jeśli takie rozwiązanie było sprzeczne z moim własnym ja. I pomimo, że każda z podjętych przeze mnie decyzji była fatalna w skutkach, to nadal poddawałam się ich radom, ponieważ zapewniały mnie o ich słuszności i że taki jest Boski plan. Że Bóg chce dla mnie dobrze, bo mnie kocha. Jak więc miałam im nie wierzyć?

 

Pytałam ich o wiarę. Pytałam o religię. Odpowiadały, że ludzie muszą wierzyć i Bóg jest zadowolony z tego, że ludzie wierzą. Mówiły, że dla Boga nie ma znaczenia jaką wiarę się wyznaje, byle oddawać mu cześć. Jemu i jego synowi. Pytałam o Marię, ale kiedy o nią pytałam, zawsze powracałam. Nigdy nie dostałam odpowiedzi.

 

Ciągle jednak czułam, że jestem do czegoś przez nie przygotowywana.

 

Któregoś razu powiedziały, że nadszedł już czas, że jestem gotowa.

 

Nocą, tuż przed osiemnastymi urodzinami nie spotkałam już tych trzech istot. Czekał na mnie ktoś inny…

 

Postać ta oślepiała mnie. Była potężna, pełna miłości, ale także w jakiś sposób sroga. Stałam przed nią i nie mogłam ogarnąć jej ogromu. Spytała, czy wiem kim jest. Odpowiedziałam zgodnie ze swoją wiarą- Jezusem????.

 

„Jam jest”!

 

Kolejne jej słowa były znamienne. Do dziś na samo wspomnienie mam gęsią skórkę…Chyba powinnam wymazać to z pamięci, ale nie potrafię…

 

Zapytała- „Czy jesteś gotowa poznać Najwyższego i mu służyć w imię moje?

 

I wtedy poczułam jakiś niepokój…Po raz pierwszy od trzech lat nie czułam się tu dobrze. Czułam, że jakaś niewidzialna siła odciąga mnie od tej postaci. Coś krzyczało za mną, coś co nie ujawniało się do tej pory. Coś nawoływało mnie do powrotu, do ucieczki. Byłam rozerwana, rozkojarzona, zaczęłam się bać. Postać, którą wzięłam za Jezusa zrobiła się nagle zimna. Zimna i narastała w niej złość. Złość wycelowana prosto we mnie. Powiedziała, że „on” nadchodzi. I zrobiło się czarno i wszędzie był krzyk. Wszystko stało się krzykiem i ciemnością. Coś szło, zbliżało się. Okrutne i straszne. Zło pomieszane z krzykiem jakby ludzi, choć nie wiem czym naprawdę było. Zbliżało się i otaczało mnie z każdej strony. Nie było światła, nie było miłości, nie było ciepła. Był krzyk, wrzaski, jęk i ciemność….

 

Tego ranka nie obudziłam się...

 

Obudziłam się ze śpiączki trzy dni potem. Leżałam w szpitalu. Przy moim łóżku siedziała mama.

 

Lekarze nie byli w stanie podać diagnozy. Po kilku tygodniach i wielu badaniach oficjalna wersja brzmiała - Prawdopodobny chwilowy zanik cukru we krwi.

 

Tamtej nocy straciłam dar jasnowidzenia. Straciłam też wiarę w Boga. Przestałam wierzyć. Byłam załamana. Może dlatego właśnie popchnęło mnie to do rzeczy, których robić nie powinnam a jednak żądza dowiedzenia się prawdy pchała mnie w tamtą, mroczną stronę…Ale to już inna historia…

 

Dziś wiem, że istoty te nie były boskie. Nie spotkałam też Jezusa. Istoty te podszywały się pod to w co wierzyłam, co było mi znane. Gdybym była muzułmanką, podałyby się za Mahometa, gdybym była buddystką, spotkałabym Buddę. Gdybym wierzyła w Krisznę, spotkałabym Krisznę.

 

Przez trzy lata manipulowały mną, podsuwając mi mylny obraz Boga i rzeczywistości. Ich rady, którym ulegałam, są znamienne w skutkach do dzisiaj. Dziś wiem, jak wiele osób im ulega. Jak wiele osób otrzymuje przekazy, które traktuje jako boskie. Jak wiele objawień i tzw. cudów pochodzi właśnie od tych istot. Ich siła jest przeogromna i zdominowała ludzi w sposób niepojęty. Nie ma znaczenia czy się doświadcza OOBE świadomie czy też nie. Tamtego czasu nawet nie wiedziałam czym jest oobe i gdybym miała taką wiedzę jaką teraz mam, nigdy nie pozwoliłabym na to aby tam wrócić.

 

Do dziś, kiedy tylko poczuje ten dreszcz, który oznacza jedno, natychmiast się przed tym bronię. I nie mówcie, że spotkałam złe, a inni spotykają dobre. Tak naprawdę nie wiecie, co spotykacie. Nie dowiecie się, ponieważ „prześwietlić” te istoty jest bardzo trudno. One dokładnie wiedzą w co wierzycie i czego oczekujecie i dają Wam właśnie to. Dają to tylko po to, aby móc Wami sterować. Tylko po to, aby powstawały Projekty typu Cheops lub tylko po to aby utwierdzić ludzkość, że dana religia jest prawdziwa. Czy naprawdę sądzicie, że objawienia Maryjne pochodzą właśnie od Maryji? Czy naprawdę sądzicie, że to prawdziwy Jezus przychodzi i objawia się ludziom? Po co prawdziwy Jezus miałby to robić? Jeśli macie choć trochę wątpliwości, choć odrobinę, nie wierzcie w to. Nie wierzcie tylko zastanówcie się przez chwilę, czy może ktoś inny za tym stoi i jaki ma w tym cel."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytając o oobe natknęłam się na ten tekst, bardzo mnie zaciekawił.

 

"Miałam czternaście lat. Miałam niekontrolowane przebłyski jasnowidzenia i próbowałam nauczyć się kontroli nad tymi wizjami. Chciałam je opanować, chciałam je kontrolować. Nie chciałam już przebłysków zdarzeń, które następowały. Chciałam żeby to na mój wyraźny rozkaz się pokazywały a nie przypadkiem jak dotąd…

 

Skąd przyszła mi ta myśl, nie wiedziałam. Po prostu tej nocy zaczęłam sobie wyobrażać swoje myśli, które przelewam z dzbana świadomości, do dzbana podświadomości a potem to wszystko do złotego kielicha nadświadomości. Nie znałam tych pojęć. One sobie przyszły i same się nazwały. Wyobrażałam to sobie, widziałam swoje dłonie, które dotykają naczyń i przelewają złoty puch. Widziałam to tak wyraźnie jakbym tam naprawdę była.

 

I wtedy to się stało. Zaczęłam drżeć. Ale to nie było niepokojące drżenie. Raczej ciepłe i dotąd mi nieznane. Nie mogłam się ruszyć i pomimo, że byłam całkiem świadoma, nie przerażało mnie to. Poczułam jakby omdlenie i przez chwilę ucisk w gardle…Przez chwilę nie mogłam oddychać…potem zapadła na chwilę ciemność, a potem zobaczyłam siebie. Zobaczyłam siebie leżąca na łóżku z przymkniętymi oczami. I przyglądałam się sobie. I było mi dziwnie, bo osoba, którą widziałam, była tylko trójwymiarowa i wydawała mi się płaska i wszystko, co mnie otaczało było takie nieznane a jednak znane, choć tak inne. Pomimo, że byłam w swoim pokoju, to wydawał mi się on prymitywny, jak domek z kart. Jakbym patrzyła na świat pełen klocków, który można zdmuchnąć…

 

Patrzyłam na siebie leżącą i pojęłam jaka jestem mała, jaka niedoskonała. A potem zobaczyłam to światło. Małe wątłe, ledwo zauważalne i zapragnęłam tam iść. I gdy tylko o tym pomyślałam już do niego podążałam. A kiedy stanęłam naprzeciw niego zobaczyłam, że to światło nie jest światłem. Że to światło tworzą trzy istoty mi podobne jednak większe i w jakiś sposób przygniatające mnie swoim jestestwem. Otoczyły mnie i zaczęłam rozumieć, co do mnie mówią, choć nie słyszałam ich głosu. Pomyślałam, widzę Anioły i kiedy to pomyślałam, a może nawet w tej samej chwili dostałam potwierdzającą odpowiedź…

 

Powiedzieli, że czekali na mnie. Że wielu tu przychodzi, że nie jestem jedyna…

 

Powróciłam tak nagle, jak się tam znalazłam. Tej nocy nie przespałam. Rozpatrywałam czy nie był to tylko sen. Powracałam myślami do tego wydarzenia także w dzień. Nie rozumiałam tego, bo było to tak rzeczywiste, tak prawdziwe, że nie mieściło się w kategorii snu. To były czasy gdzie o Internecie nie było mowy. W bibliotekach też nie było książek na taki temat. Nie wiem nawet czy istniało takie czasopismo jak „Wróżka”. Nie znałam nikogo, kto miałby podobne przeżycia. Zadzwoniłam na telefon zaufania. Rozłączyli się. Opowiedziałam mamie. Oczywiście nakazała mi iść do kościoła i się pomodlić. I oczywiście nie poszłam, choć udałam, że poszłam…

 

To było dla mnie tak niesamowite doświadczenie, że chciałam przeżyć je jeszcze raz. Kładąc się spać, próbowałam sobie kolejno przypomnieć moje wizje przelewania myśli. Nie mogłam. Byłam rozkojarzona i chyba trochę poddenerwowana. Nie zdarzyło się nic.

 

Dopiero kilka tygodni później, powróciłam tam po raz kolejny. Nie wywoływałam tego. Nastąpiło to w ciągu dnia. Siedziałam w fotelu, oglądałam Dynastię i nagle się to stało.

 

Od tamtej pory zdarzało się to codziennie. Codziennie spotykałam te same jaśniejące istoty. Codziennie przez kolejne trzy lata.

 

Mówiły, że pochodzą wprost od Boga, że są przy mnie cały czas, nawet jak ich nie widzę. Zapytałam o ich imiona. Nigdy nie odpowiedziały. Nie niepokoiło mnie to wtedy, bo czułam od nich ciepło i miłość. Nie spostrzegłam nawet kiedy zaczęły kierować moim życiem…

 

W swojej naiwności wierzyłam im. Przecież nie mogły być złe. Jaśniały, biło od nich to coś, czego opisać nie można. Absolutna, niewyobrażalna wprost potęga miłości. Czułam się przy nich tak bardzo bezpiecznie…Były dla mnie jak wyrocznia. Przestałam samodzielnie myśleć, zawsze podejmowałam decyzje zgodnie z ich sugestiami. Zawsze, nawet jeśli takie rozwiązanie było sprzeczne z moim własnym ja. I pomimo, że każda z podjętych przeze mnie decyzji była fatalna w skutkach, to nadal poddawałam się ich radom, ponieważ zapewniały mnie o ich słuszności i że taki jest Boski plan. Że Bóg chce dla mnie dobrze, bo mnie kocha. Jak więc miałam im nie wierzyć?

 

Pytałam ich o wiarę. Pytałam o religię. Odpowiadały, że ludzie muszą wierzyć i Bóg jest zadowolony z tego, że ludzie wierzą. Mówiły, że dla Boga nie ma znaczenia jaką wiarę się wyznaje, byle oddawać mu cześć. Jemu i jego synowi. Pytałam o Marię, ale kiedy o nią pytałam, zawsze powracałam. Nigdy nie dostałam odpowiedzi.

 

Ciągle jednak czułam, że jestem do czegoś przez nie przygotowywana.

 

Któregoś razu powiedziały, że nadszedł już czas, że jestem gotowa.

 

Nocą, tuż przed osiemnastymi urodzinami nie spotkałam już tych trzech istot. Czekał na mnie ktoś inny…

 

Postać ta oślepiała mnie. Była potężna, pełna miłości, ale także w jakiś sposób sroga. Stałam przed nią i nie mogłam ogarnąć jej ogromu. Spytała, czy wiem kim jest. Odpowiedziałam zgodnie ze swoją wiarą- Jezusem????.

 

„Jam jest”!

 

Kolejne jej słowa były znamienne. Do dziś na samo wspomnienie mam gęsią skórkę…Chyba powinnam wymazać to z pamięci, ale nie potrafię…

 

Zapytała- „Czy jesteś gotowa poznać Najwyższego i mu służyć w imię moje?

 

I wtedy poczułam jakiś niepokój…Po raz pierwszy od trzech lat nie czułam się tu dobrze. Czułam, że jakaś niewidzialna siła odciąga mnie od tej postaci. Coś krzyczało za mną, coś co nie ujawniało się do tej pory. Coś nawoływało mnie do powrotu, do ucieczki. Byłam rozerwana, rozkojarzona, zaczęłam się bać. Postać, którą wzięłam za Jezusa zrobiła się nagle zimna. Zimna i narastała w niej złość. Złość wycelowana prosto we mnie. Powiedziała, że „on” nadchodzi. I zrobiło się czarno i wszędzie był krzyk. Wszystko stało się krzykiem i ciemnością. Coś szło, zbliżało się. Okrutne i straszne. Zło pomieszane z krzykiem jakby ludzi, choć nie wiem czym naprawdę było. Zbliżało się i otaczało mnie z każdej strony. Nie było światła, nie było miłości, nie było ciepła. Był krzyk, wrzaski, jęk i ciemność….

 

Tego ranka nie obudziłam się...

 

Obudziłam się ze śpiączki trzy dni potem. Leżałam w szpitalu. Przy moim łóżku siedziała mama.

 

Lekarze nie byli w stanie podać diagnozy. Po kilku tygodniach i wielu badaniach oficjalna wersja brzmiała - Prawdopodobny chwilowy zanik cukru we krwi.

 

Tamtej nocy straciłam dar jasnowidzenia. Straciłam też wiarę w Boga. Przestałam wierzyć. Byłam załamana. Może dlatego właśnie popchnęło mnie to do rzeczy, których robić nie powinnam a jednak żądza dowiedzenia się prawdy pchała mnie w tamtą, mroczną stronę…Ale to już inna historia…

 

Dziś wiem, że istoty te nie były boskie. Nie spotkałam też Jezusa. Istoty te podszywały się pod to w co wierzyłam, co było mi znane. Gdybym była muzułmanką, podałyby się za Mahometa, gdybym była buddystką, spotkałabym Buddę. Gdybym wierzyła w Krisznę, spotkałabym Krisznę.

 

Przez trzy lata manipulowały mną, podsuwając mi mylny obraz Boga i rzeczywistości. Ich rady, którym ulegałam, są znamienne w skutkach do dzisiaj. Dziś wiem, jak wiele osób im ulega. Jak wiele osób otrzymuje przekazy, które traktuje jako boskie. Jak wiele objawień i tzw. cudów pochodzi właśnie od tych istot. Ich siła jest przeogromna i zdominowała ludzi w sposób niepojęty. Nie ma znaczenia czy się doświadcza OOBE świadomie czy też nie. Tamtego czasu nawet nie wiedziałam czym jest oobe i gdybym miała taką wiedzę jaką teraz mam, nigdy nie pozwoliłabym na to aby tam wrócić.

 

Do dziś, kiedy tylko poczuje ten dreszcz, który oznacza jedno, natychmiast się przed tym bronię. I nie mówcie, że spotkałam złe, a inni spotykają dobre. Tak naprawdę nie wiecie, co spotykacie. Nie dowiecie się, ponieważ „prześwietlić” te istoty jest bardzo trudno. One dokładnie wiedzą w co wierzycie i czego oczekujecie i dają Wam właśnie to. Dają to tylko po to, aby móc Wami sterować. Tylko po to, aby powstawały Projekty typu Cheops lub tylko po to aby utwierdzić ludzkość, że dana religia jest prawdziwa. Czy naprawdę sądzicie, że objawienia Maryjne pochodzą właśnie od Maryji? Czy naprawdę sądzicie, że to prawdziwy Jezus przychodzi i objawia się ludziom? Po co prawdziwy Jezus miałby to robić? Jeśli macie choć trochę wątpliwości, choć odrobinę, nie wierzcie w to. Nie wierzcie tylko zastanówcie się przez chwilę, czy może ktoś inny za tym stoi i jaki ma w tym cel."

 

to so opowiesci dziwnej tresci masowo fabrykowane przez

chrzescijanskich aktywistow (ktos pewnie mogby sie obrazic za: 'fanatyka').

 

poniewaz to ty decydujesz co przyjdzie, jak bedziesz chciala spotkania

ze zlymi istotami, to wlasnie takie spotkasz.

 

mialem oobe tylko kilka razy, demonow jeszcze nie widzialem.

 

czesto sie pojawiajo tylko "straszaki". takie dziwne nie wiadomo nawet czy istoty odrebne, ktore lubio straszyc. olac je.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no no ciekawy przeżycie, jeśli uda mi się oobe postaram się dążyć do poznania życia astralnego poprzez kontakt z takimi istotami, hmm a swoja droga ciekawe co ta dziewczyna spotkała ... jesli oczywiscie mowila prawde, a nie poniosla ja wyobraznia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no taaa.. rowine dobrze mogla być schizofreniczka.. co nie zmienia faktu ze jest bardzo dobra przestroga :ok:

 

a czy fanatyczni chrześcijanie by podważali objawienia maryjne i jezusowe... ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Główny błąd narratorki - poniżej:

W swojej naiwności wierzyłam im. [...] Przestałam samodzielnie myśleć, zawsze podejmowałam decyzje zgodnie z ich sugestiami. Zawsze, nawet jeśli takie rozwiązanie było sprzeczne z moim własnym ja. I pomimo, że każda z podjętych przeze mnie decyzji była fatalna w skutkach, to nadal poddawałam się ich radom

 

Warto mieć swój rozum ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

fanatyczni z pewnoscia nie ;\

widze (po awatarze) kolega bleacha oglada :D hehe to anime mi tak zalatuje oobe, ze az zastanawiam sie czy nie wymyslil tego ktos uprawiajacy to :D

Edytowane przez Oleeeek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no taaa.. rowine dobrze mogla być schizofreniczka.. co nie zmienia faktu ze jest bardzo dobra przestroga :ok:

 

a czy fanatyczni chrześcijanie by podważali objawienia maryjne i jezusowe... ?

 

a kto ich tam wie. ktokolwiek to wymyślił, bardzo mu zależało na obrzydzeniu

oobe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najgorsze to, zlamac te bariere blokujaca wyjscie z ciala ;\ nie chodzi o to ze sie boje, ale nie potrafie odnalezc tego stanu pomiedzy jawą, a snem ;\ gdy staram sie zachowac swiadomosc po prostu nie moge zasnac, gdy pozwalam sobie na stracenie swiadomosci jestem na tyle zmeczony wczesniejszymi probami, ze zasypiam w ciagu kilku min ;\

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oleek - zmartwie cie :] Nawet jak sie nauczysz wchodzic w trans, to przed toba jeszcze gdzies tak 3/4 drogi xD

Mi wchodzenie w trans nie sprawia juz specjalnych trudnosci, ale wyjsc, ani nawet osiagnac stanu wibracji, za cholere nie umiem :]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najgorsze to, zlamac te bariere blokujaca wyjscie z ciala ;\ nie chodzi o to ze sie boje, ale nie potrafie odnalezc tego stanu pomiedzy jawą, a snem ;\ gdy staram sie zachowac swiadomosc po prostu nie moge zasnac, gdy pozwalam sobie na stracenie swiadomosci jestem na tyle zmeczony wczesniejszymi probami, ze zasypiam w ciagu kilku min ;\

 

nic na siłe

 

a jak dlugo cwiczysz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmm, ogolnie probuje dlugi czas, ale jak bym mial liczyc takie rzetelne podejscie do tego, z mysla "dzisiaj nie ma bata, musze to osiagnac" bylo moze z 5 razy

 

mam pytanie, jak wchodzimy w astral, to pewna czesc naszej swiadomosci jest obudzona, czyli nie odpoczywa, gdy wchodzimy z powrotem w cialo to jestesmy wypoczeci czy czujemy jakeis objawy niewyspania czy zmeczenia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmm, ogolnie probuje dlugi czas, ale jak bym mial liczyc takie rzetelne podejscie do tego, z mysla "dzisiaj nie ma bata, musze to osiagnac" bylo moze z 5 razy

 

mam pytanie, jak wchodzimy w astral, to pewna czesc naszej swiadomosci jest obudzona, czyli nie odpoczywa, gdy wchodzimy z powrotem w cialo to jestesmy wypoczeci czy czujemy jakeis objawy niewyspania czy zmeczenia?

 

pewna cześć świadmości nigdy nie śpi, gdyby tak nie było, sztuczka z "nastawianiem wewnętrzengo budzika" by nie działała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oleeek gdy przy okazji sie wnocy obudzisz, albo co cie obudzi i jestes jeszcze w agoni wtedy sprubuj, to pewnie ci wyjdzie, ale nie budz sie calkiem tylko byc w lekkiej swiadomosci

wtedy wyobraz sobie ze jestes lekki, ze nie masz ciala, tyko dusze i unosisz sie do gury,

ale nigdy nie mysl w ten sposub ze musze teraz to zrobic,to ci nie pomoze

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

wiccan spojrz na ten tamat http://www.ezoforum.pl/oobe/17010-23-sposoby-na-oobe.html#post150612 , w jednym z postow moich jest tez link do jednego z moich oobe apropos zagrozen. osobiscie uwazam ze jesli sie czegos bardzo obawiamy to mozemy to zobaczyc.astral dziala troche na zasadzie przyciagania myslami(duzo bardziej niz w zyciu 'rzeczywistym':)) troche tez czytalam o tym poza probami swoimi i wiekszosc nieprzyjemnych istot w astralu to po prostu aspekty naszego ja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zacznij po prostu od cwiczen nad wlasnym wyczuwaniem ciala astralnego

wystarczy ze zapomnisz o ciele fizycznym i skupisz sie na wnetrzu-ciele astralnym,

nastepnie bedziesz prubowal poruszac sie nim i prubowal wydostac z ciala fizycznego

to nie jest wcale trudne , zacznij od reki a puzniej mozesz prubowac z innymi czesciami ciala..po tych cwiczeniach uwazam ze bez problemu uda ci sie osiagnac oobe

jesli chodzi o jakies zagrozenia w swiecie astralnym to wedlug mnie nie ma sie czego obawiac, w tym swiecie nie ma zadnego zla

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak.. jeśli twoje ciało umrze :P

 

a jeśli już może zdarzyć się tylko chwilowe... zajęcie twojego ciała... ale nie jego przejęcie :P chociaż sam o takim przypadku nawet ie słyszałem więc to też tylko teoria

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawdopodobnie, jeśli dusza zostałaby z ciała wygryziona, nie miałaby możliwości się zgłosić na policję ("halo? ukradli mi ciało"...), więc nawet jeśli taki przypadek miał miejsce - nie dowiemy się o nim. ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie zgadzam sie z toba,

jesli rodzina chce sie dowiedziec dlaczego doszlo do smierci, zrobio m.in sekcje zwlok

jest wielu specjalistow zajmujacych sie oobe i oni pewnie wiedzieliby o takich przypadkach, jednak po prostu nic takiego sie nie zdarzylo do tej pory

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mefi, mi chodziło generalnie o to, czy jesteśmy w stanie stwierdzić na 100% czy coś jest możliwe, czy nie (w tym wypadku - zagubienie się duszy podczas OOBE, czy brak możliwości powrotu do ciała, nieistotne, z jakiej to przyczyny). Ja uważam, że nie jesteśmy - bo jakimże sposobem moglibyśmy to zbadać, żeby otrzymać wymierne, obiektywne wyniki?

Jaką mamy pewność, że niektóre ze śmierci we śnie to nie były po prostu zagubienia podczas OOBE? ;) I tak dalej i tak dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie ma czegos takiego jak zagubienie w czasie oobe, a nawet jesli to nie spowoduje śmierci ciała fizycznego :chytry: zresztą nie am co gdybać... bo wystarczy pomyśleć o powrocie do ciała i automatycznie wracasz :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe jakby mnie to spotkało to bym dziś nie odpisał CI ;ppp Przeczytałem z bardzo ciekawego źródła :)) W każdym razie to nie powód by odrzucać możliwość istnienia takiej "energii" ... Trzeba mieć na uwadze, że tu chodzi o ludzkie życie ... I nie wierze, że tam (w astralu) jest tak pięknie i tylko byty są jakimś zagrożeniem ... Może ta energia to coś czego nie znamy... przecież ciągle się uczymy :)

 

Nie wiem czy to co napisałem jest jako tako zrozumiałe, ale no cóż mam taki chaos w głowie :DDD

 

W każdym razie czy są tam aniołki, czy diabołki ... tak czy siak trzeba być szczególnie ostrożnym... i nie kierować się każdą wypowiedzią

 

 

A i proszę darować sobie jakieś chamskie docinki w moim kierunku :)

Edytowane przez Bastetman
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie astral to strefa gdzie naprawde nic nam nie grozi, jedynym złem kture tam jest to my.., zwlaszcza ci ludzie kturzy traktuja ten swiat astralny jako zabawe

Ja juz nie podruzuje w astralu, uwazam ze ten swiat nalezy zostawic w spokoju...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wypowiadają c sie na forum sie narażasz na chamskie docinki.. no ale dobra nie robimy tu już analizy twej skromnej wytrzymałości psychicznej.

 

oczywiście ze tam nie jest tak jak każdemu może się wydawać :chytry: ale aniołki i demonki jak to pięknie ująłeś to też jakaś energia.., której też nie znamy... wiec ne wiem o co ci chodzi tak naprawdę :chytry: i jak wszyscy na forum przestrzegają , że wszystko z ezoteryka ma takie i siakie skutki i moga sie odbić negatywnie :chytry: OObe nie ejst wyjątkiem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"wypowiadają c sie na forum sie narażasz na chamskie docinki" ... nauczmy się poprawnie pisać w języku polskim,a później piszmy :)

 

No wszystko z ezoteryki ma jakiś procent niebezpieczeństwa, nawet OOBE ... czytając niektóre wypowiedzi to obrazuje to sobie inaczej ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...