annaaisha Napisano 25 Września 2009 Udostępnij Napisano 25 Września 2009 Jestem kobieta dojrzala, mam dorosle dzieci. Snila mi sie jakas porosnieta zielenia okragla ruina z kilkoma oknami (cos jak coloseun) wysokosci 2-3 pieter. Ja lezalam z moim mezem jakgdyby na szczycie rozpadlej sciany ktora tworzyla jakgdyby zbocze, ale dosc strome. Wszystko bylo soczystozielone, przeswietlone sloncem. Lezelismy z mezem na boku, skraju tego stromego zbocza. On obejmowal mnie wpol, ale ja balam sie ze spadniemy w przepasc. Prosilam zeby sie posunal do tylu albo przynyjmniej mnie poscil, bo sie boje. On przycisnal mnie jeszcze mocniej do siebie i zapenil ze nic sie nie stanie, bo on mnie trzymy. mnie jednak to nie uspokoilo, prosilam dallej aby mnie poscil bo spadniemy, a jego uscisk mnie zniewala i dusze sie. W tym momencie jakgdyby sen sie urwal, ale snilam dalej. podobna sceneria, tylko ze tym razem bylam na dnie tej przeswietlonej sloncem, zielonej ruiny. Roslo tam jeno drzewo i wokol niego jakis krzew. Nie byly one zielone, ale raczej suche. Stoje i nagle po przeciwnej stronie pojawil sie tygrys, patrzyl na mnie i zaczal sie zblizac sie do mnie. Nie wiedzialam co mam zrobic podbieglam do drzewa. Lezalo tam na ziemi cos jakby rozlozony plot. podnioslam go i usilowalam si8e nim ogrodzic jak parawanem, ale ze on byl z trzech czesci wiec nie moglam sie calkiem odgrodzic od zblizajacego sie tygrysa. Schylilam sie po lezacy obok mnie drag, aby sie bronic i wtedy zobaczylam ze w jednym z okien, na parterze, za szyba stoi moj maz i patrzy ze strachem i bezsilnoscia w oczach na mnie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi