Skocz do zawartości

Piramida udekorowana kwiatami


Reina

Rekomendowane odpowiedzi

Sen jest dla mnie o tyle ciekawy, że od dawna nie zapamiętuję swoich snów, a ten był bardzo wyrazisty.

 

Brałam udział w jakiejś wycieczce. Pokazywano nam między innymi jakiś nasyp piaskowy, długi pas żółtego piachu, jakby wydmy, ale mocno odcinające się od reszty "podłoża". Był to niespotykany twór natury i dlatego stanowił interesujący obiekt to oglądania.

Pojechaliśmy dalej, zatrzymaliśmy się na jakiś czas pod piramidą - przypominała te egipskie, ale akcja snu o dziwo rozgrywała się gdzieś w Azji (no dobra, dobra, wiem, jak naprawdę wyglądają azjatyckie "piramidy", to takie kopce wyglądające jak pagórki, ale w śnie miałam taką trójkątną, kamienną).

Nie jestem pewna, czy miało to być jakieś święto, czy jakiś kaprys na uczczenie czegoś, ale kilku ludzi zaczęło ozdabiać piramidę płatkami kwiatów. Można było chodzić po jej zewnętrznej części, jak po balkonach okalających ją ze wszystkich stron. Na każdym poziomie rosły na piramidzie krzaki i właśnie te krzaki były zasypywane płatkami - na samym dole były żółte, a wyżej niebieskie i czerwone (nie pamiętam dokładnie kolejności dwóch ostatnich kolorów). Kiedy spojrzałam z odległości na piramidę, okazało się, że czerwony i niebieski są prawie niewidoczne - kolor ginął w barwach nagich krzaków. Jedynie żółty pięknie się prezentował.

Z jakimś mężczyzną postanowiłam sprawdzić, jak to wygląda z bliska. Zaczęliśmy chodzić po tej piramidzie. W środku nie było nic ciekawego, gdybym miała jakoś porównać wnętrze, byłby to dopiero budowany budynek - szare ściany i podłogi, odrapany tynk itp. Co jakiś czas musieliśmy wychodzić na zewnętrzne "balkony". Trochę się bałam (mam lęk wysokości i boję się podchodzić do krawędzi, za którymi jest przepaść), ale nie było za bardzo wyboru, żeby dostać się na wyższe poziomy trzeba było tymi galeriami przejść.

W którymś momencie spojrzałam na horyzont. Grupa chciała dogadać się w sprawie noclegu - mogliśmy jechać dalej i spać w hotelu, albo rozbić się na wspomnianym pasie piaskowym. Wybrałam piasek - taka okazja mogła się nie powtórzyć. Ktoś powiedział, że trwa tam jakaś budowa, pas był likwidowany i dopóki on jeszcze jest, można tam spać i zwiedzać to miejsce. Rzeczywiście, zobaczyłam maszyny pracujące w oddali. Za nim rozciągał się intensywnie błękitny horyzont. Pomyślałam, że muszę to zapamiętać, żeby później potrafić to narysować i oddać perspektywę głębi. Nie wiem, czy w oddali było morze, niekoniecznie. Coś majaczyło na horyzoncie, może miasto, może jakaś wyspa. Nie wiem.

Szłam dalej za mężczyzną, w końcu dotarliśmy do miejsca, gdzie było więcej szarej (betonowej?) posadzki. Coś w rodzaju tarasu, po którym chodzili tu już jacyś turyści, ale chyba nie był to ciągle szczyt piramidy. Mężczyzna odwrócił się i stwierdził, że nie powinnam udawać, że on mi się nie podoba. Pocałował mnie, a ja stwierdziłam, że co mi szkodzi...?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...