Skocz do zawartości

pomarańcze rosnące na jodłach/świerkach


goslawa88

Rekomendowane odpowiedzi

Był to dość dziwny sen dlatego postanowiłam poprosić o jego interpretację z góry dziękuję ;)

Mój sen:

Mieszkałam w okolicach Wałbyrzycha z tym, że Wałbrzych w moim śnie graniczył z Niemcami, zostałam wraz z moją przyjaciółką i niektórymi osobami z mojej miejscowości (były to jakieś dzieci, których nie znam) zesłana na przymusową pracę. Wywieziono nas na wschód Polski do miejscowości graniczącej z Ukrainą tudzież Litwą. Kiedy wysiedliśmi moim oczom ukazał się las iglasty (to były chyba jodły, ale pewna nie jestem) na każdym drzewie rosły pomarańcze ale tak nisko na wyciągnięcie ręki i nie na gałęziach tylko na pniu ;) Ja powiedziałam żeby tych pomarańczy nie jeść, bo one napewno są zatrute ponieważ napewno chcą nas zabić. Moja przyjaciółka zerwała jednego pomarańcza, obrała go jak banana i ugryzła kawałek, po czym pokazała mi go i powiedziała, że jest suchy, niedobry i wyrzuciła go. Ulokowano nas w drewnianych barakach, a niedaleko było piękne jezioro z plażą, która graniczyła z lasem pomarańczy. Chodziliśmy nad to jezior,a ja upatrzyłam sobie taki pomost tylko, że żeby na niego wejść to trzebabyło trochę przepłynąć. Ja nie chciałam przebywać w tym obozie więc wymyśliłam plan ucieczki, nikt jednak nie chciał uciekać ze mną więc ruszyłam w drogę sama. Dotarłam do domu tym razem do mojej rzeczywistej miejscowości (nie mieszkam w okolicy Wałbrzycha) i wszystko wyglądało tak jak za czasów komuny ;). Tam czekała na mnie już ta moja przyjaciółka i po jakimś czasie stwierdziłyśmy, że wracamy do tego obozu. Koniec ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
Kiedy wysiedliśmi moim oczom ukazał się las iglasty (to były chyba jodły, ale pewna nie jestem) na każdym drzewie rosły pomarańcze ale tak nisko na wyciągnięcie ręki i nie na gałęziach tylko na pniu ;) Ja powiedziałam żeby tych pomarańczy nie jeść, bo one napewno są zatrute ponieważ napewno chcą nas zabić. Moja przyjaciółka zerwała jednego pomarańcza, obrała go jak banana i ugryzła kawałek, po czym pokazała mi go i powiedziała, że jest suchy, niedobry i wyrzuciła go.

 

Same owoce na drzewach iglastych kojarzą mi się z "gruszkami na wierzbie"...

Widzisz coś nietypowego i podchodzisz do tego z dystansem i nieufnością (Twoje słowa żeby nie jeść, bo na pewno są zatrute).

Koleżanka przedstawia tutaj postawę osoby, która nie boi się ryzyka, tak jakby wychodziła z założenie, że warto spróbować.

 

Może nowa sytuacja okaże się jednak lepsza od tej obecnej, którą znasz, a która jednak cechuje się (i tu Ty sama nadałaś jej taką cechę ;)) zatwardziałością poglądów (wygląd jak za komuny) - w końcu przecież zdecydowałyście się wrócić do tego obozu.

 

Sądzę po prostu iż jesteś osobą, która boi się ryzyka przez co stroni od zmian, dlatego potrzebujesz kogoś, kto z Tobą przez to przejdzie, kto pokarze Ci, że można.

Może nie dosłownie poprowadzi Cię za rączkę, może po prostu obserwacja cudzego działania i Ciebie skłoni do zmian?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...