Skocz do zawartości

bardzo ważne


Miki89

Rekomendowane odpowiedzi

Bardzo męczy mnie ten sen... jak widać niżej śnił mi się w czerwcu, a do dziś bardzo wyraźnie go pamiętam... Trochę w snach siedzę, ale nie do końca wiem o co w nim chodzi... wiem, że sny powinno się samemu analizować, ale chciałbym prosić o jakąś subiektywną opinię, bo ja za bardzo wiąże to z wydarzeniami w moim życiu... Bardzo ważne... Jest ktoś w stanie coś powiedzieć??

 

Sen 15/16 czerwca 2009

 

Byłem w małym pokoju z pewną dziewczyną, nie widziałem jej twarzy, ale czułem bliskość dziewczyny, która mi się podobała w tym czasie. Było mi miło, dobrze, czułem ciepło i spokój. Pokój był oświetlony. Leżałem na materacu, a ona leżała na mnie, trochę mnie przyduszała, aczkolwiek przystawiała twarz do mojej twarzy żeby dać mi całusa, ale za każdym razem, kiedy chciała mi go dać, ktoś otwierał drzwi do pokoju i o coś się pytał i zamykał je z powrotem. Po prostu przeszkadzał. Nie widziałem tak do końca całego pokoju, ale że w rzeczywistości znam to mieszkanie bardzo dobrze, bo to mieszkanie mojej babci, wiedziałem, że leżymy koło okna. Zniechęcony tą sytuacją nie chciałem już tego kontynuować, tych całusów, bo to powtarzało się kilkakrotnie. Wstałem i wyszedłem do drugiego pokoju zostawiając otwarte drzwi. On był już większy od tamtego, taki gościnny wielki pokój. Również świeciło światło. Nie widziałem jaka jest pogoda, jaki stan czy dzień czy noc, ale wiedziałem w podświadomości coś kazało mi czuć, że jest to wieczór. Ona wyszła razem ze mną, w tym pokoju siedziała cała moja rodzina, śmiali się, rozmawiali jakby były czyjeś urodziny. Przysiadłem się do nich i obserwowałem wszystkich. Siedziałem twarzą w stronę okien, na krześle z oparciem, na oknach wisiały firanki. Dziewczyna, z którą miałem się całować usiadła w kącie, ale przy stole, założyła ręce na krzyż i siedziała smutna. Po chwili nie widziałem już w niej dziewczyny, która mi się podoba tylko drugą dziewczynę, której na mnie zależy, a mi nie zbyt. Naprzeciwko mnie na kanapie siedział kuzyn z żoną, a obok niego dokładnie jego sobowtór, jakby brat bliźniaczy ( naprawdę to on nie ma brata ) i mówił mu, że nie potrafi kochać, nie potrafi obdarować nikogo uczuciami, chce, ale serce jest martwe jak na złość. Mój kuzyn mu przytakiwał, jakby go rozumiał. Widziałem te rozmowę z mojego krzesła, ale tylko chwilowo, potem widziałem ją oczami tego sobowtóra, jakbym to ja mówił, co mnie boli. Po rozmowie znów byłem na krześle. Spojrzałem się w lewo, ponieważ tam był ten mały pokój, drzwi tego pokoju były otwarte, świeciło w nim światło. Ktoś wszedł do pokoju, w którym ja wcześniej byłem z tą dziewczyną, z która się miałem całować, a dziewczyna, która teraz przypominała te drugą wzięła krzesło takie malutki bez oparcia ja jestem ze śląska to mówimy na to ryczka no i usiadła na samym progu z boku kierując wzrok właśnie w stronę tego pomieszczenia. Siedziała za telewizorem. On był wyłączony. To przejście do tego pokoju było takie duże. W połowie przejścia stał telewizor, a połowa była przejściem. Tak jak to w rzeczywistości ma moja babcia. Ze swojego krzesła nie widziałem, co dzieje się w tym pokoju. Nagle wszystko znikło. Znalazłem się na korytarzu swojej kamienicy na parterze, stałem w ciemnym korytarzu, gdzie nie było nikogo. Było cicho, a przed sobą miałem drewnianą bramę, która prowadziła na podwórko. Tylko drzwi tej bramy były zamknięte, zaś za plecami nie widziałem, lecz moja świadomość mówiła mi, że również jest brama większa od tej pierwszej, również drewniana i zamknięta. W rzeczywistości tak jest, może dlatego o tym wiedziałem. Widziałem okno na półpiętrze klatki schodowej. Obok siebie miałem schody jakieś 4 czy 5 schodów, potem był podest i potem były schody do góry. Wszedłem po nich do góry po tych paru tylko na podest. Stojąc na nim miałem przed sobą białe drzwi podszedłem do nich i nacisnąłem na dzwonek. Drzwi się otwarły, lecz same. Nikt nie stał za nimi. To było mieszkanie moich znajomych, którzy tam mieszkają. Ja z uśmiechem wszedłem do środka mówiąc TO JA. Mieszkanie do którego wszedłem było oświetlone, czułem ciepło i miłą atmosferę, wszedłem bez lęku, tylko że wejście prowadzące do głównego pokoju było korytarzem w kształcie L. W połowie korytarza był pokój z prawej strony i tam stał jakiś mężczyzna dorosły, spojrzałem się na niego, a on się do mnie uśmiechnął wycierając talerz ścierką. Środka pokoju już nie widziałem. Biło jedno wielkie światło, które mnie nie oślepiało. Cały sen...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...