funkitrip Napisano 28 Grudnia 2009 Udostępnij Napisano 28 Grudnia 2009 Dzisiaj miałam taki sen: Jakieś wielkie zamieszanie u mnie w domu, cała rodzina biega, każdy coś robi, rozmawiamy ze sobą, a ja nagle odczuwam, że kogoś chyba brakuje - i myślę sobie o moim chrześniaku, ale odganiam tę myśl od siebie. Że przecież on jest w pokoju. Kiedy nagle słyszymy straszny krzyk, płacz kobiet, dzieci. I otwieram drzwi, a tam kobieta (niby sąsiadka, ale to nie sąsiadka) z dzieckiem (takim rudym, grubiutkim, okrągłym na twarzy...) i ona mówi coś o dziecku na krzyżu, i pyta się czy nasze dzieci są w domu. Szybko się rozejrzałam po domu - Filipa nie ma (mojego chrześniaka). I wybiegam z domu, strasznie płaczę i krzyczę i biegnę tam gdzie widzę ludzi i zatrzymuję się (dalej strasznie krzyczę i płaczę) i widzę mały drewniany krzyż z grubych gałęzi. A na nim zawieszony Filip. Trup. Nieboszczyk. Ubranie ma zakrwawione. Taki dresik jego ulubiony. To chyba była zima. Kiedy obudziłam się byłam przerażona. Strasznie mnie zmartwił ten sen. Bardzo proszę o interpretację... Pozdrawiam, funkitrip Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi