Wodospad, ryby,kot

Snilo mi sie ze jestem w miescie z ktorego w rzeczywistosci pochodze, ide do parku w ktorym jest wzgorek ktory tez w rzeczywistosci istnieje tylko ze w moim snie splywa po nim wodospad, nurt wody jest bardzo swobodny prawie niezauwazalny. jestem na gorze widze ze woda jest bardzo przejrzysta sa w niej kamyki, dodatkowo zgory widze jeszcze stawik tez bardzo przejrzysty. Schodze na dol ,jestem u podnurza wodospadu ktory konczy sie stawikiem. Zauwazam ze plywaja w nim ryby sredniej wielkosci, ryby sa bardzo kolorowe i ladne. Nagle jedna z ryb jakby wyskakuje, akby chciala mnie zaatakowac i laduje u mnie pod bluzka, czuje sie bardzo niekomfortowo, prubuje ja wydostac ze swojej bluzki na poczatku mam troche z tym problemu, po chwili mi sie udaje ,ryba laduje na ziemi , zauwazam ze jest zolta albo zlota.Nagle juz nie jestem w parku tylko wjakims domu,ryba i wodospad tez jakby sie ze mna przeniosly. Ryba lezy na podlodze i walczy o swoje zycie. nie chce zeby zdychala ale tez nie mam ochoty albo nie moge jej pomoc, w pokoju jest ze mna jakas osoba, prosze zeby wrzucila rybe z powrotem do wody ale jest juz za pozno i zdycha. Do pokoju skrada sie bury kot dosyc spory ktory lapie inna rybe ze stawiku, ktory teraz jest zakryty jakims kocem. Kot zaczyna sie dlawic ta ryba, ktora tez jest zlota, ja nie mam ochoty mu pomoc. W pokoju pojawia sie moj tato ktory juz nie zyje i pomaga kotu z dlawieniem, ryba wlatuje mu z gardla i kot jest uratowany. Dodam ze ja mam w tym snie negatywne uczucia co do tego kota. Dalszej czesci snu juz nie pamietam...