Envy Napisano 27 Stycznia 2010 Udostępnij Napisano 27 Stycznia 2010 Śniło mi się że byłem w lesie, chodź miałem wrażenie że był to pokój-pomieszczenie. Czasami "widziałem" niewidzialne ściany. Byłem świadkiem następującej sceny. Widziałem Hienę, która uciekała przed lampartem i pumą. Hiena zdążyła się schować do jakiejś nory w ziemi. Było to dość dziwne bo byłem tam, czułem swoja obecność, nawet siebie widziałem, ale zwierzęta mnie nie widziały. Po chwili wyszedł z nory majestatycznie wyglądający lis. Miał piękne brązowe futro i charakterystyczne czarne łapy i uszy. Był przepiękny (jako zwierzę). Lampart i puma jednak go złapały. Patrząc na tą scenę nie wiem skąd, ale uświadomiłem sobie że zostanę przeklęty, zostanie rzucona na mnie straszliwa klątwa jeżeli będę patrzył w oczy "zabijanemu" lisowi. Wiedząc to spojrzałem się na scenę walki zwierząt. Lis był rozszarpywany przez lamparta i pumę, kątem oka widziałem rozszarpywaną skórę, ścięgna i kończyny. Lis patrzył się na mnie, a ja na niego. Miał czarne oczy. Tzn. nie miał źrenic, tęczówki itp. jak to w zwykłym oku bywa. W tych czarnych oczach widziałem złoty blask. W oczach tych widziałem smutek, śmiertelne zmęczenie i żal. Nagle zacząłem płakać, z powodu tego lisa. Płacz był tak "silny" że nie mogłem złapać oddechu, skuliłem się i płakałem. Dodam że puma nie byłą czarna. To definitywnie nie była czarna pantera. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi