Namanira Napisano 2 Lutego 2010 Udostępnij Napisano 2 Lutego 2010 Ładnie proszę We śnie chadzałam ze znajomymi, przyjaciółmi (nikt istniejący naprawdę w moim życiu) po zachodzie słońca na pewne wzgórze/polanę.Z jednej strony była przepaść a blisko niej uschnięte drzewo. Mimo, że otoczenie wydaje się nieciekawe to było tam naprawdę...miło Z tymi ludźmi rozmawiałam, nie robiliśmy tam nic szczególnego. W końcu zaczęły krążyć plotki, że w mieście pojawiają magiczne zwłoki a w ich wnętrzu znajdują się cenne kamienie, kryształy. Pewnego wieczoru okazało się, że na wzgórzu leżą porozrzucane zgnite zwłoki...jedne z nich zaczeliśmy "rozkładać na części pierwsze", ja grzebałam pod pachą (bez komentarza ). W środku znajdowały się przede wszystkim diamenty i jakieś kobaltowe kryształy, pamiętam że te drugie interesowały mnie bardziej. Zresztą tu nie chodziło na pewno o pieniądze nikomu z nas... W pewnym momencie doszliśmy do wniosku, że to nie są te magiczne ciała o których mówiono a jakaś mistyfikacja, działanie przestępców. Następnie znalazłam się w pociągu z tymi ludźmi, po jakimś czasie oni postanowili zmienić wagon a ja zostałam. Przysiadł się do mnie jakiś przystojny brunet i flirtowaliśmy :serduszka_na: To rozumiem - mężczyzny mi trzeba hehe Ale pierwszej części snu nie rozumiem... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi