Skocz do zawartości

katastrofa samolotu


snurek6

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

 

Wczoraj miałem dziwny sen, cała moja najbiższa rodzina wsiadła do samolotu(nie jestem pewien ale ja chyba przed startem wysiadłem włąśnie z tego samolotu) i po starcie na moich oczach samolot sie wzbił i nagle runął na ziemie i sie rozbił,stanął w płomieniach, wszyscy zginęli.

Proszę i interpretację snu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

snurek6, to nie jest dziwny sen, świadczy on tylko, lub aż o tym, że twoje relacje z otoczeniem ulegną znacznemu ochłodzeniu, oddalisz się od osób, które uważałeś za bardzo bliskie - niekoniecznie chodzi tu o rodzinę. Samolot we śnie, to symbol tego , jakie miałeś zdanie o tych ludziach, a było mniej więcej tak : "Myślałem że zajdę z wami daleko....a okazało się, że mogłem tylko upaść na dno" i to właśnie oznacza Twój sen. W porę dostrzegasz zagrożenie , jakie niesie za sobą nieodpowiednie otoczenie...

Pozdrawiam. Ag.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Proszę o interpretację snu.

Pierwszy sen:

Jestem w jakimś hangarze z kolegą z dzieciństwa. On się do mnie zaleca.

Nagle słyszymy ogromny huk. Wybiegamy z tego hangaru i widzimy ogromny chyba myśliwski samolot.

Tuż nad naszymi głowami. I tyle.

Dodam, że obydwoje jesteśmy w szczęśliwych związkach.

 

Za dwa dni śni mi się taki sen:

Wsiadam do prywatnego samolotu z koleżanką z dzieciństwa i jej byłym chłopakiem,

który okazuję się pilotem.

Obiecuje, że polecimy do Londynu. Ja się bardzo cieszę, że w końcu zobaczę to miasto.

W powietrzu robi salto i jest mi w tym śnie autentycznie słabo.

Okazuje się po wylondowaniu, że to nie Londyn, a moje osiedle w rodzinnym mieście.

Strasznie się na niego wkurzam i idę pod mój blok.

Tam widzę znowu w powietrzu dwa samoloty, na bank F16, ten prywatny i chyba jakiś pasażerski. Lecą w stronę lotniska i tyle.

Odwracam się i widzę ludzi z mojego dzieciństwa, wszystko dzieje się pod moim blokiem.

I wózek z dzieckiem. Dziecko okazuje się mojego kolegi z pracy (on nie ma dzieci). Wiem to bo jest bardzo do niego podobne.

A potem widzę jeszcze więcej ludzi z dzieciństwa, nawet tych z którymi sie nie kumplowałam. Robią sałatkę i proszą mnie o pomoc.

Mają przeróżne rodzaje noży, małe, duże. Mi dają tasak. Ja go odkładam i biotę malutki, tępy nóż i pomagam robić im tą sałatkę.

Wszystko cały czas dzieje się pod moją klatką.

Dodam, że nie byłam tam 3 lata.

 

Z góry dziękuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...