dziwne sztylety rytualne w lesie

Idąc leśnymi drogami napotkałem dwa stojące rowery. Pomyślałem że to grzybiarzy więc poszedłem dalej. W dalszej części drogi zobaczyłem z boku drogi coś błyszczącego. Podeszłem by to obejrzeć. Był to bardzo dziwny sztylet. Jego rączka miała kształt prostopadłościanu tak długiego że swobodnie mogłem go objąć dwiema rękami. Ujrzałem na nim dziwne symbole jakby 2 litery znajdujące się na środku zajmujące bardzo niewielką powierzchnie. Ostrze były bardzo krótkie w stosunku do rączki i pofalowane. Całość wykonana jakby z srebrnego metalu widać bardzo dobrze wyszlifowanego, wygładzonego miałem odczucie że to jest zrobione z platyny. Patrząc na symbole na rącze miałem przeczucie że to sztylet do ciemnych rytuałów kojarzących mi się z szatanem dlatego nie dotykałem go. Idąc dalej napotkałem jeszcze 3 takie tylko z innymi znakami najpierw ze znaczkiem kropli wody drugi płomienia i trzeci ostatni jaki spotkałem ze znaczkiem komety lecz dziwnie umiejscowionej bo nie na środku rączki jak dotychczas tylko w lewym dolnym rogu. Ten tak mnie zainteresował że wziełem go w ręce. Mimo iż był duży był tak lekki że w ogóle go nie czułem. Popatrzyłem na znaczek komety i jakby poczułem światło płynące z sztyletu. Nagle za mną zauważyłem grzybiarzy który przyglądali mi się jak jakieś zombie, chodzi mi o to że patrzyli na mnie jakby chcieli się na mnie rzucić i zaatakować lecz jednocześnie byli tacy bez życia. Odwróciłem się i spojrzałem na miejsce skąd podniosłem sztylet mogłem je rozpoznać po ugniecionym mchu. Około metra za nim były trzy talizmany o kształcie owalnym wykonanym z tego samego niezwykłego metalu co sztylety i z tymi samymi znakami. Z tą różnicą że nie było talizmanu odpowiadającego pierwszemu sztyletowymi z dwiema małymi dziwnymi literami. Wszystkie te rzeczy leżały tak przy drodze że wyglądały jak wyrzucone z samochodu. I w tym momencie obudziłem się.

Dziękuję z góry za interpretacje snu.