Śmierć dziadka i napad

Witam!

Dzisiejszej nocy miałam 2 sny, nie wiem czy można interpretować je razem, czy dotyczą zupełnie czegoś innego, proszę o pomoc!!!

Pierwszy sen dotyczył śmierci mojego dziadka. Dziadek umarł śmiercią naturalną, na co moja babcia właściwie niewzruszona zajęła się organizacją pogrzebu. Nikt z rodziny raczej się tym nie przejął, a ja na siłę chciałam zacząć płakać ale nie mogłam wycisnąć ani jednej łzy.

Drugi sen był bardzo dziwny. Byłam z moją rodziną w mieszkaniu, z którego wyprowadziliśmy się 7 lat temu. I nagle usłyszeliśmy, że ktoś majstruje przy zamku w drzwiach. Wszyscy podbiegliśmy do nich, ale były zamknięte, po czym nie wiadomo jak weszło 2 napastników i powiedzieli, że to napad. Nie mięli żadnej broni, ale mimo to ani moja siostra ani moi rodzice nie robili nic, aby się bronić. Przyjęli to jako fakt i przyglądali się spokojnie co robią napastnicy. Ja się zaczęłam buntować, ale oni patrzyli na mnie jak na wariatkę. Bandyci zaczęli robić dziwne rzeczy, nic nie kradli tylko wiercili dziury w ścianach, jakby zakładali jakaś instalację czy coś. Nagle jeden z nich wyprowadził mojego tatę z mieszkania i przywiązał go pod drzewem na dworze. Namówiłam moją siostrę żeby go uwolnić i bez problemu uciekłyśmy. Wróciliśmy razem do mieszkania i ja namawiałam resztę rodziny, żeby uderzyć ich czymś w głowę, tak żeby zemdleli, związać ich i zadzwonić na policję. Żadne z nich nie chciało się zgodzić, mimo iż nie byliśmy obezwładnieni. Wtedy ja wzięłam jakiś wazon uderzyłam pierwszego z nich, najpierw bardzo lekko, bojąc się żeby nie zrobić mu krzywdy. Potem jeszcze kilka razy, aż zemdlał. Z drugim zrobiłam to samo, a następnie sama ich związałam bo nikt nie chciał mi pomóc. Nie wiem co było dalej, bo się obudziłam. Sama się dziwię, że pamiętam tyle szczegółów. Tym bardziej proszę o pomoc w interpretacji.

Pozdrawiam