Skocz do zawartości

"Pamiętaj, za rok..."


zdysocjowany

Rekomendowane odpowiedzi

Śniący: zdysocjowany

Wiek: 19

Pora snu: popołudnie

Czas trwania: ok. 4 godz.

 

Jak to po obiadku bywa ostatnio dość często, postanowiłem się zdrzemnąć na kanapie przed telewizorkiem :wink:. Nie spodziewałem się, że spotka mnie dziś tak klarowny sen, który aż tak zapadnie mi w pamięć.

 

Nie ukrywam, że dosyć sceptycznie podchodzę do senników, horoskopów i innych tego typu spraw, ale za namową kolegi postanowiłem opisać tu swoje marzenie senne.

 

Całość rozpoczęła wędrówka ruchliwą ulicą wylotową z miasta, w którym mieszkam. Podążałem spokojnym krokiem w stronę domu wraz z kilkoma osobami towarzyszącymi, których jednak nie byłem w stanie zidentyfikować. Z pewnością były mi to znajome osoby. Było pogodnie, nawet bardzo pogodnie, mocno świeciło słońce. Z dużą prędkością mijały nas samochody, trochę się bałem, że może coś nas potrącić, gdyż nie było chodnika, a szosa była dość wąska. W pewnym momencie obróciłem się za siebie i zauważyłem pędzącego TIR-a bez naczepy. Ciężarówka wpadła w poślizg (na suchej drodze, sic!) i uderzyła w murek w rowie tuż obok drogi.

 

W tym momencie włączył mi się inny tryb. Wszystko działo się wolniej, nie potrafiłem się do nikogo odezwać, byłem jak gdyby zablokowany. Wiedziałem tylko, że jestem w szoku i trzeba zadzwonić po karetkę. Wyjąłem telefon, krzyczałem do wszystkich "niech ktoś zadzwoni na pogotowie!", usłyszałem w odpowiedzi "no to dzwoń, na co czekasz!", ale bałem się, nie chciałem tam dzwonić. Nadal byłem w szoku po tym, co zobaczyłem. Stan ten był bardzo dziwny, trudny do opisania, nigdy wcześniej się tak nie czułem, wiedziałem tylko, że tak właśnie czuje się człowiek, który jest w szoku. Z tego wszystkiego pobłądziliśmy gdzieś (poszliśmy w drugą stronę drogi jakby uciekając z miejsca tragedii). Idąc w przeciwnym kierunku zauważyłem boczną uliczkę, która była zawalona radiowozami policyjnymi. Stało tam mnóstwo policji, ale nie miała ona nic wspólnego z wypadkiem, który miał miejsce przed chwilą. Powiedziałem towarzyszom, że może by tak powiedzieć jakiemuś policjantowi, co się stało. Również bez skutku. Sam byłem zbyt sparaliżowany, żeby podejść do stróżów prawa, inni też się do tego nie kwapili.

 

Dalsza część snu była tak realna, że po przebudzeniu nie mogłem uwierzyć, że nie działo się to naprawdę. Być może dla tego, że była tak piękna.

 

Przejdźmy jednak do sedna. Ni stąd, ni zowąd znalazłem się z przyjaciółmi z klasy maturalnej w starym dużym fiacie. Wiem, że jechaliśmy wyboistą drogą terenową na jakąś dyskotekę. Co najdziwniejsze samochodem sterował mój młodszy kolega, który nie ma prawa jazdy i nie potrafi zbyt dobrze operować pojazdami. Jechał tak, jakby był pijany, z jednej strony drogi odbijał na drugą. W pewnym momencie do auta weszła jedna z klasowych koleżanek i złapała mnie za rękę. Poczułem się dość dziwnie, gdyż na co dzień na lekcjach z reguły się do siebie nie odzywaliśmy. Tak się jednak bałem, że się rozbijemy, że postanowiłem przejąć stery samochodu. Jechało mi się dość dobrze, w pamięć zapadła mi uszkodzona skrzynia biegów. Brakowało w niej gałki, z podłogi wystawał jedynie kikut, który przy zmianie biegu wbijał mi się w rękę, co sprawiało mi ból. Prowadziłem sprawnie i starannie dbając o każdy szczegół jazdy. Nie szarżowałem, nie chciałem sprawiać przyjaciołom dyskomfortu jazdy po tych wertepach. Pasażerowie kazali mi się zatrzymać co jakiś czas, aby zabrać kolejne osoby na zabawę.

 

Najdziwniejsze było to, że ten duży fiat pomieścił około dziesięciu osób :razz:. W końcu dotarliśmy.

 

Samych baletów dobrze nie pamiętam. Przypominam sobie jedynie rozmowę z dobrą kumpelą klasową, która powiedziała mi, że zdążyła mnie przez trzy lata liceum dobrze poznać i myśli, że jestem chłopakiem dla niej i może zerwać ze swoim aktualnym dla mnie, ale dopiero za rok. Pamiętam, że wyszliśmy z dyskoteki do sklepu, wróciliśmy autobusem na dzielnicę, na której mieszkam. Ciągle się obejmowaliśmy, przytulaliśmy. Było miło. W życiu jestem samotny, więc nie ukrywam, że czułem się szczęśliwy. Pogoda nadal dopisywała. Ostatnie spojrzenie na ukochaną i jej słowa zapamiętam na długo: "pamiętaj, za rok...". W tym momencie sen się urwał, a ja nie mogłem uwierzyć, że wróciłem do szarej rzeczywistości.

 

Uwagi.

 

Zauważyłem, że zdecydowanie więcej zapamiętuje ze snów popołudniowych przed telewizorem i sny te są klarowniejsze, bardziej realne.

 

W pewnych momentach byłem pewien, że sen jest prawdziwym życiem i cieszyłem się z tego, bo momentami było tak, jak chciałbym, żeby było na co dzień.

 

Pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nashira, nie wiem, czy zawsze tak perfekcyjnie odczytujesz ludzką psychikę jak w tym przypadku, ale wiedz, że trafiłaś w sedno. O dziwo o tej pracy, o której wspomniałaś dowiedziałem się dopiero dziś... być może był to proroczy sen? W każdym bądź razie jestem niezmiernie wdzięczny, interpretacja jak najbardziej trafiona.

 

Dziękuję Ci :*, z pewnością pomoże mi to odnaleźć siebie i uwierzyć we własne możliwości.

 

Pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

widzisz kolego, przez niby niepozorne głupoty można odczytać kogoś jak nigdy l ;) dzisiaj trochę porozmawialiśmy i widzę że nasza rozmowa też niesie jakąś przyszłość. Dopiero teraz odczytałem to co napisałeś i widzę przyszłość. Trudno mi jest Tobie pomóc ale wiedz że zawsze możesz na mnie liczyć. Trzym się !

 

"Nie ulegaj iluzjom"

 

"Rzeczy materialne nie dają ci pełni szczęścia"

 

"Nie daj się zaślepić"

 

"LEPSZE DNI PRZYJDĄ JEŚLI ZACZNIESZ NAD NIMI PRACOWAĆ"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...