dziewczyna, pociag, cyganka, magia, biegać, ideał

Witam.

Postanowiłem założyć sobie konto na tym portalu po to, aby prosić was o pomoc w interpretacji najdziwniejszego snu w moim życiu. Właściwie nazwanie tego snem nie jest zbyt trafne, bo świat w którym się rozgrywał był równie realny co ten po obudzeniu. Był w nim zapach, muzyka, dotyk był tak samo odczuwalny, mogłem bawić się telefonem, dzwonić, słuchać muzyki, robić wszystko na poziomie realnego świata. Wszystko było tam idealnie dopracowane.

Miałem już sny które robiły na mnie wrażenie, ale tego nie zapomnę do końca życia. Niestety zapomniałem wiele dialogów z tego snu oraz sytuacji, ale piszę póki pamiętam najważniejsze wydarzenia, do sedna.

Wszystko zaczęło się od tego,że postanowiliśmy z przyjacielem wybrać się na wycieczkę na mazury. Sam pobyt tam minął bez echa, sen praktycznie zaczyna się od spotkania tajemniczej dziewczyny o imieniu Sejt (na 90%). Nie mam pomysłu jak ją opisać, do tej pory myślałem, że nie mam sprecyzowanego ideału,ale się pomyliłem, bo ona nim była. Niska blondynka, krótkie włosy ale od razu wiedziałem, że to właśnie ona. Była małomówna, ale bardzo śmiała i wiedziała jak mnie uwieść. Zgodziła się pojechać ze mną nad morze. Sama stacja kolejowa była niesamowita. Jak nie wiem peron do Hogwartu. Na wzgórzu stał budynek na kształt kościoła,który grał jakąś ważną melodie dla tamtejszych mieszkańców, bo gdy sejt puściła muzykę z telefonu(rap) podchodzili do nas ludzie mówiąc że hańbimy tą melodię wygrywaną przez ten budynek. Ludzie ci byli ubrani jak na dzikim zachodzie, kapelusze, dżinsy, ale uwaga z genitaliami na wierzchu (to jakiś absurd). Była też grupa ludzi ubrana w niebieskie koszulki, która nawzajem strzelała do siebie z pistoletów na wodę. Zanim pociąg przyjechał z pobliskiego wzgórza sturlał się mężczyzna zamieniając się po drodze w gigantyczną choinkę. Musiałem ratować moją kobietę, ale uderzyliśmy w mur (bardzo bolesne). Pociąg miał piękny wystrój. Kryształowe żyrandole, czerwony zamsz i fotele obite w białe skóry(tylko to pamiętam). Rozmawialiśmy o tym co będziemy robić, mówiła że musi na chwile skoczyć do szkoły, a później sie zdzwonimy. Większości dialogów z nią nie pamiętam, w każdym razie wydawała mi się wszystkowiedzącą osobą która chce mi pomóc zrozumieć pewne sprawy. Dojechaliśmy chyba do Gdyni, tam na peronie stał wóz cygański, obok tłoczyli się ludzie. Zamiast cyganki był tam przebrany łysy facet, który oszukiwał ludzi. Wydaje mi się ważne to, że kiedy tam weszliśmy powiedział, że musimy natychmiast wyjść. Spotkaliśmy tam moich znajomych, którzy powiedzieli,że mam iść odpocząć a oni zaprowadzą sejt do szkoły. Aha jeszcze jedno, mieliśmy z sejt dużo bagaży o których zapominaliśmy, ale nigdy nie ginęły. W międzyczasie rozmawiałem na gadu gadu, mogłem przez nie obserwować wszystkie osoby jakie tylko chciałem. W każdym razie skończyło się tak, że sejt powiedziała, że musi lecieć już i zaczęliśmy się całować na pożegnanie. No i tu jest punkt kulminacyjny. Język miała tak długi, że zaczęła mnie dusić nim i pamiętam tylko tyle, że podczas pocałunku mogłem doznać całej jej wiedzy i przez kilka sekund poczułem, że mogę odpowiedzieć na wszystkie pytania (alfa i omega). Zapytała mi się czy wiem już co zrobiłem źle i czy wiem już czym jest miłość (banał). Odpowiedziałem, że tak ale juz niestety nie pamiętam tego. Zapomniałem numeru i zacząłem biec w samych majtkach mijając po drodzę moją byłą dyrektor ze szkoły, która powiedziała co słychać? a ja na to, że się spiesze, ona na to "aha może". Znalazłem ukochaną leżącą na trawie ale zaczęła przede mna uciekać i znikła. Pojawiła się po drugiej stronie i powiedziała " to teraz już wiesz kim jestem". Rzuciła mi się w ramiona i koniec. Usłyszałem tylko muzykę i obudziłem się z krzykiem zlany potem.

(muzyka grała tam)

Niesamowite przeżycie, nie jestem w stanie go zinterpretować.