angelaxdd Napisano 31 Maja 2010 Udostępnij Napisano 31 Maja 2010 (edytowane) Dzis przysnil mi sie bardzo dziwny sen. Bardzo chce wiedziec co oznaczal bo wybieram sie w podroz. Wiec znalazlam sie w samolocie, boeingu, z przyjaciolka. Zajmowalysmy te miejsca, ktore zajmiemy w rzeczywistosci. Czyli 3 rzad od konca, 2 miejsca przy lewym okienku. Za nami nie bylo juz nikogo. Rozmawialysmy az poszlam do WC. Wrocilam i na polowie wolnych miejsc znajdowali sie oladni chlopcy zagadujacy wpierw moja przyjaciolke a potem tez i mnie. Byli bardzo mili wiec rozmawialismy dlugi czas. W pewnym momenie zaczelam myslec o paszporcie i krzyknelam z przerazeniem "nie mam paszportu" do swojej przyjaciolki, a potem dodalam "biletu tez, moj boze zapomnialam" . Po cczym wyviagnelam telefon i zadzwonilam do rodziny zeby przywiezli mi je na lotnisko w Rzeszowie, zgodzili sie, wiec bylam spokojna. Ale zaraz uslyszalam krzyk przyjacioki "przeciez ja nie mam wizy". Podobnie jak w rzeczywistosci, tyle ze ja mam paszport a po bilet sie wybieram, a ona po wize :jezyk_oko: No ale jej nie mial kto przywiesc wiec w ciszy posiedzialysmy i mowilysmy jak moglo byc fajnie na wakacjach.. Wtedy znalazlysmy sie na lotnisku wojskowym nagle, nie w zadnym rzeszowie, ale przeworsku! A tam nawet chyba nie ma lotniska xD zolnieze nas wszystkich pilnowali , wiec nie mozna bylo nawet zadzwonic. Ale w koncu zaszylam sie gleboko w lasku i zadzwonilam, zeby przywiezli moje dokumenty do przeworska, i ze samolot startuje za jakies 1,5 h, (tyle wiedzielismy), powiedzieli ze napewno zdarza wiec spokojnie. Chodzilismy wiec za zolniezami, bacznie ich sluchajac. Zabrali nas do budynku i obserwowalismy straszna ulewe ktora wlasnie rujnowala lotnisko, a gdy tylko przeszla, odezwal sie wojskowy kapitan -ruszamy za 5 minut -co? jak to? -prosze sie przygotowac Dziwnym trafem zauwazylam ze mojej przyjaciolki nie ma przy mnie od cxzasu kiedy wysiadlam z samolotu na lotnisko wojskowe. . Ale nie rozmyslalam nad tym zbyt dlugo i szybko zaddzwonilam do rodzicow "gdzie jestescie?" "bedziemy za jakies 5 do 10 minut" . "Mamo nie zdarze! " nie odezwala sie . "mam nie leciec?" znow cisza "mamo?!" cisza. Odlozylam sluchawke i rozplakalam sie, a jeden z chlopakow z samolotu podszedl i zaczal pocieszac. "prosze wyciagnac moje rzeczy z samolotu" - powiedzialam do kapitana ktory stal obok. "Juz wyciagnelismy". Zgubilam sie, skad mogl wiedziec ? Po chwili okazalo ze te rzeczy nalezaly do przyjaciolki, a o tym ze nie mam ani biletu ani paszportu nikt nie wspominal. Wiec wsiadlam przerazona do samolotu, wystaartowalam 1 lipca... wróciłam...nigdy. Bo samolot chwile pozniej zginal w plomieniach rozbijajc sie kilka kilometrow dalej... czyli oczywiscie 5.. Edytowane 31 Maja 2010 przez angelaxdd Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.