trzy razy śmierć.

Tej nocy wiele mi się śniło. Ale najwyraźniej zapamiętałam trzy sny. Sny, po których budziłam się z przyspieszonym tętnem..

Na początku, zaczęło się niewinnie. Wsiadłam do autobusu z przyjaciółką, kontroler sprawdzał bilety. Kiedy pokazałam mu mój dokument uprawniający do przejazdu - jeżdżę za darmo, gdyż mój ojciec jest kierowcą autobusu - ten uznał, że muszę zapłacić mandat, nie tłumacząc mi dlaczego. Poproszony przeze mnie kierowca o pomoc, odmówił. Kontroler poszedł do kierowcy, złapał go.. I skręcił mu kark. Słyszałam, jak przerywają się żyły, tętnice. Jak pękają kręgi. Jak mam dreszcze, aż w końcu się obudziłam..

Następnie śniło mi się, że odprowadzałam rodziców. Wyszliśmy z bloku, oni wsiedli do samochodów i odjechali. Wracałam do mieszkania, jednak nie sama. Szła ze mną mama, choć byłam pewna, że odjechała. W windzie znalazłyśmy czarną wstążkę. Usłyszałam, że ktoś umarł oraz, że pewnie za niedługo będzie chodzić administrator budynku i informować mieszkańców. Obudziłam się wystraszona.

Kiedy zasnęłam po raz trzeci, wydawało mi się, ze jestem w szkole, na wyjeździe, lub innej wycieczce. Ludzie wybiegali z pomieszczenia, do którego szłam. Kiedy weszłam, niedużo ludzi już zostało. Zauważyłam jednak, ze ktoś leży na stole przy ścianie. Było to ciało mężczyzny. Choć nie widziałam twarzy, wiem podświadomie kto to był, poznałam po ubiorze i po prostu to czułam. Był to mój.. przyjaciel, który ostatnimi czasy zawiódł bardzo moje zaufanie i czuję do niego żal. Wstałam z ogromnym bólem głowy.

Nikt nie jest w stanie sie wypowiedziec?