Skocz do zawartości

2 wcześniejsze i jeden nowy


no1

Rekomendowane odpowiedzi

Czołgaliśmy się w błocie z pobliżu pozycji wroga. Było nas 5 żaden nie czuł się pewnie w tym otoczeniu. Wiedzieliśmy, że jeżeli nas odkryją to zginiemy. Nagle gdy mijaliśmy plac na którym rozgrywał się mecz wpadła do nas piłka. Moi towarzysze, że wiedzieli że nie jestem jednym z nich ale jednym z grających… druga strona także nie zdawała sobie z tego sprawy. Gdy tylko wpadła piłka zobaczyłem panikę w ubłoconych i wymęczonych oczach. Nikt nie śmiał się podnieść. Na szczęście okazało się, że za przeciwników wybrali sobie więźniów takich jak my byliśmy. Zasłonili nas i szybko wrócili do gry. Jednak dla większości było to zbyt wiele i wciąż leżeli jak zamurowani na wale ziemi otaczającym boisko. Ruszyłem więc naprzód z jednym który był w stanie. Wciąż krew pulsowała mi w głowie gdy zobaczyłem niezwykle wysoki żywopłot i piękny zielony trawnik. Trawa miała tam odcień dużo żywszy niż spotykana w okolicy. Nie było wątpliwości, że mieszka tu jakaś wyjątkowa rodzina. Któż inny przywiązywał by wagę do takich drobnostek. Onieśmielony otoczeniem ruszyłem naprzód zostawiając mojego kompana z tyłu. Przeskakiwałem małe, drapiące gałązki i parłem do przodu. Wtedy zobaczyłem po przeciwległej stronie jakiś ruch. Natychmiast zamarłem i zawróciłem. Mój kompan równie szybko wyczuł niebezpieczeństwo. Gdy byłem w połowie ogrodu widziałem jak wchodzi przez drzwi jedynego domu w zasięgu mojego wzroku. Miejsce które normalnie kojarzy się z bezpieczeństwem było dla mnie wielką niewiadomą. Gdy wszedł i nic się nie wydarzyło ruszyłem zaraz za nim. Sprawnie wspiąłem się po schodach na 1 piętro. Wtedy zobaczyłem małego chłopaka a zaraz później jakiegoś mężczyznę którzy patrzyli w dół przez dwa dość spore otwory nad kuchenką. Bez namysłu kopnąłem chłopaka w tyłem następnie uderzyłem prawdopodobnie jego ojca. Nie mieli innej drogi jak tylko spaść w dół i tak też się stało. Chłopak wpadł do olbrzymiego garnka z którego nie potrafił się wydostać i powoli konał w gotującej się wodzie. Jednak nie przyciągnęło moją uwagę. Zobaczyłem że na ziemi leżą dwie siekiery jestem pewny, że jeszcze ciepłe. Szybko się ocknąłem i sprawdziłem co się stało z ojcem. Gdy spojrzałem przez jego dziurę obserwacyjną zobaczyłem, że ze strachu zesrał się na podłodze. Napełniło mnie to wielką satysfakcją i z ochotą sięgnąłem po siekierę. Wciąż nie wiedziałem co mnie może czekać. Przeszedłem do wąskiego korytarza a później do zadbanej ale dość przerażającej sypialni. Od pierwszej chwili czułem, że unosi się tam zapach śmierci. Na łóżku leżała starsza, wyschnięta z braku pożywienia i choroby sparaliżowana kobieta. Wiedziała po co przychodzę. Prawdopodobnie słyszała dzieciaka. Jej przerażenie dało mi niesamowicie wiele satysfakcji. Chwyciłem siekierę i udałem, że chcę ją nią zabić. Jednak nie bawiło mnie to po dwóch próbach dałem sobie spokój. Zszedłem na dół gdzie spotkałem towarzysza. Pomógł mi on wyrzucić zwłoki dzieciaka. Było to straszne ale cieszyliśmy się, że wzbogacił dla nas tą i tak dość cienką zupę. Tak posiłek ten był nagrodą na którą zasłużyliśmy.

 

śniło mi się, że kiedyś że stoimy w kilka osób na polance przy jakimś samolocie. Z tego co pamiętam wcześniej z niego wyszliśmy. Nagle nad naszymi głowami przeleciało coś i było słychać grzmot jak podczas burzy. Gdy popatrzyłem w niebo widziałem tylko mały biały obłok.

 

A teraz sen który przydarzył mi się ostatnio:

 

Znajduję się w pokoju który znam. Jest ze mną moja matka. Widzę, że na zasłonie w pokoju siedzi kilka pszczół. Dwie mnijesze i jedna większa odrazu nazywam ją w swojej głowie królową. Wszystkie jednak są anormalnej wielkości - zakładam że mają długość ok. 25 cm. Nagle podrywają się do lotu i największa z nim (w moim rozumowaniu królowa) żadli mnie w lewą rękę. Dość szybko rozgniatą ją prawę i później zwracam uwagę na krew która na niej pozostała. Następnie miażdzę jedną mniejszą. Wtedy zauważam, że za moimi plecami cały czas znajdowała się choinka. Przyglądam się ale niczego nie znajduje. Dopiero po chwili zauważam na suficie coś innego latajęcego. Nie do zindentyfikowania jak dla mnie jedyna widoczna rzecz to dość spora wielkość. Z pewnymi problemami ale też to coś zabijam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...