Skocz do zawartości

Cmentarz, Staruszka, trans, dziwna wrozba


Avallon

Rekomendowane odpowiedzi

Dzisiejszej nocy miałam bardzo dziwny sen. Dziwny i dość... makabryczny.

Śniło mi się, ze jestem na cmentarzu. Nie sama. Ze mną jest jakaś starsza pani, ok. 65-70 lat. Niby znajoma, z miła twarzą, ale chyba jej nie znam.

Kluczowym momentem snu jest chwila, podczas której starsza pani wpada w coś w rodzaju transu; bardziej chodzi o wróżbę. Siedzimy bowiem na grobach - cementowych, szarych, ale bez płyt nagrobnych; z miejscem u góry na kwiatki (jak to się często widzi na moim parafialnym cmentarzu - ale to nie do końca jest ten sam cmentarz), ale cała nasza grupka siedzi blisko jednej z cmentarnych alejek - nie ulega wątpliwości, ze jest ciemno i mglisto.

Starsza pani wpada w trans. Schyla się ku jednemu z blisko znajdujących się grobów, z niesamowita siłą wbija rękę w podest betonowego grobu i wyciąga stamtąd coś na kształt kamiennego, szarego (betonowego?) wazonu. Daje mi go do rak, z charakterystycznym dla obłąkanych/wpadających w trans wyrazem twarzy i oczu. Patrzy na mnie z podnieceniem i wyczekiwaniem.

Rzucam wiec dzbanem o ziemie, rozbija się on. Staruszka krzyczy: "Pokaz mi (mów?), co widzisz!". Ja widzę tylko skorupy tego wazonu, trochę ziemi, która się z niego wysypała, pył i coś, co przypomina kamień. To chyba zlepek bardzo starych monet - ale tak starych, ze są ze sobą mocno pozlepiane, miejscami ich części są odłamane; ale monety te stopiły się w jedna, niedużą bryłkę. Nie maja barw; chyba bardziej są barwy kamienia.

Staruszka powtarza ta czynność kilka razy - ogółem chyba 4-5 razy schyla się do grobu (za każdym razem innego), z herkulesowska siłą wbija tam rękę, wyciąga nibywazon, każe mi go rozbić i powiedzieć, co widzę. Chyba dwa ostatnie wazony nie maja zawartości; nie ma w nich już tego kamyka z monet. Tłumaczę to staruszce, ona jest mocno podenerwowana.

W międzyczasie na cmentarz, na którym się znajdujemy, ktoś bardzo szybko wjeżdża rowerem - ale z dźwiękami i rozmachem przypominającymi bardziej skuter. Śmiga obok nas - jesteśmy zdziwieni, ale nie ruszamy się z miejsc.

Po rozbiciu ostatniego wazonu bez zawartości, staruszka zaczyna na mnie krzyczeć: "Jak to nic nie widziałaś?!". Tłumaczę jej, ze monetowego kamyka tam nie było. Jest wściekła.

W tej samej chwili miedzy nas wjeżdża roweroskuter. Jedzie ze strony prawej na lewa, potem zawraca. Czuje, ze dzieje się coś złego. Wstaje na nogi, stoję na grobie, a obok śmiga z duza prędkością (i dość niebezpiecznie) ten ktoś na rowerze. Odsuwam się, ale on od razu powraca. Przeskakuje na inny grób, trochę w głębi cmentarza. On nadjeżdża i rozbija grób, na którym chwile wcześniej stałam. Staruszka krzyczy, żebym się cofnęła, chce mnie obronić. Widze grób, obok którego stała - potrafię odczytać nazwisko osoby, która tam została pochowana - nosi nazwisko mojej byłej nauczycielki z liceum, ale kolorowe zdjęcie, znajdujące się na płycie, na pewno jej nie przedstawia - na zdjęciu to starsza pani z siwymi włosami, obciętymi na chłopaka, w czerwonym swetrze. Ma miła twarz, chyba znajoma.

Ten ktoś na rowerze wjeżdża na jej grób, rozbija go w nicość. Ja się odsuwam, a staruszka biegnie do rowerzysty, na pewno po to, by się z nim zmierzyć, zrobić mu krzywdę.

Po chwili rowerzysta wraca. Staruszki już nigdzie nie widzę. Chyba muszę poradzić sobie sama, bo rzucam w rowerzystę płytą nagrobna - duza i ciężką. To jednak nie pomaga.

Ale ktoś przybywa mi z pomocą - chłopak, którego w rzeczywistości znam, jest rok ode mnie starszy, nosi to samo nazwisko, co ja, ale nie jest to mój brat. Biegnie rozprawić się z rowerzysta, którym jest mój dalszy sąsiad, tak samo rok starszy.

Nie udaje mu się to, bo rowerzysta wraca. Musze poradzić sobie sama. Wyjmuje dwa kable z roweru, mocne, czarne, chyba kapie z nich smar, ropa albo olej. Zaciskam na nich ręce; rowerzysta zaczyna do mnie podchodzić. Bardzo się boje, ale stoję w miejscu. Jest cicho, spokojnie (?!), ale rowerzysta zbliża się, a ja boje się bardzo.

Tak bardzo, ze tutaj rozbijam się na dwie części - jestem wciąż na cmentarzu, z kablami w dłoniach, ale czuje, jak rzucam się po łóżku. Wiem, ze muszę już wracać, bo w rzeczywistości tak bardzo się miotam podczas tego snu.

Budze się wystraszona.

 

Dodam, ze obydwu tych chłopaków znam, ale nigdy nie byłam z żadnym z nich mocniej związana - to zwykli znajomi.

A ten sen sam w sobie jest niezwykły, ponieważ dopiero od trzech nocy pamiętam, co śniłam - wcześniej prawie nigdy mi się to nie zdarzało.

 

Bardzo proszę o pomoc w zinterpretowaniu tego snu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...