Prośba o intepretację snu.

Witam Wszystkich! Nie myślałam, że kiedyś będą korzystała z tego typu pomocy ale to co ostatnio mi się śni przechodzi ludzkie pojęcie. Dzisiejszy sen a w zasadzie koszmar pobił już chyba wszystko. Więc tak: Śnił mi się mój przyjaciel z czasów gimnazjum do dziś w sumie mamy kontakt taka moja pierwsze miłość to była. Jednak od kilku lat jestem już w stałym związku i kompletnie nie rozumiem jak mogło mi się coś takiego przyśnić. A zatem do rzeczy. Sen zaczął się od tego, że siedział u mnie ten mój przyjaciel, rozmawialiśmy sobie, nagle zaczął się do mnie przytulać. Z początku go odtrącałam ale w pewnym momencie przestałam i pocałowaliśmy się. Po czym uświadomiłam sobie, że nie mogę tego zrobić, przecież kocham mojego chłopaka. Jednak przyjaciel, nie przestawał się do mnie przytulać. W pewnym momencie powiedziałam mu, że zawsze go kochałam i, że to przez niego nie jesteśmy razem. On odpowiedział, że nie wiedział, że przez tyle lat nadal będę coś do niego czuła. Po czym znowu zaczął mnie całować. Nagle jakiś dziwny przeskok śniły mi się akwaria z rybami, do tego obok w klatce jakieś chomiki których nie wiem przybywało w zastraszającym tempie, w dodatku były tak małe jak paznokieć. Uciekały z klatki rozłaziły się po całym domu. Później w pokoju miałam pełno gołębi ale takich jakiś martwych wpadały z dworu, a teraz najgorsze w tym śnie nagle kość jednego gołębia utkwiła mi w gardle to było straszne, musiałam ją sobie wyciągnąć. Po czym obudziłam się niemal, że z krzykiem. Dodam, że ten mój przyjaciel to śni mi się już któryś raz od pewnego czasu i te chomiki też się powtarzają, nie wiem czy to ma jakieś znaczenie i nie wiem czy to się da w ogóle jakoś zinterpretować ale przynajmniej się wygadałam bo tak mnie ten sen poruszył że do tej pory jakoś nie mogę się uspokoić.