Nute Napisano 30 Lipca 2008 Udostępnij Napisano 30 Lipca 2008 Witam wszystkich Jestem nowa na tym forum, szukałam od rana interpretacji mojego snu, bo prawde mowiąc jestem trochę przerażona... Przyśniła mi się moja babacia ze strony ojca, zmarła w październiku. Byłam na cmentarzu z moim bratem i ojcem, zapalaliśmy znicze, wiatr je gasił... Po chwili przyszedł dziadek z babcią i ja wiedziałam że ona nie żyje i że tylko ja ją widzę. Chwile patrzyłysmy na siebie a potem ja się do niej przytuliłam i tak sobie stałyśmy. Potem ona się odsunęła, zauwazylam że skóra jej twarzy jest taka jak u zmarłych - sinofioletowa i zaczęła mówić ale trochę tak jakby była nawiedzona, jakby ktos przez nią mówił. Trochę do siebie a trochę do mnie powiedziała że w niebie rozmawia się o mojej śmierci, że wiedzą że się boję, ale coś jest takiego w moim organizmie co sprawi, że niedługo umre. Mówiła też że każdy sczegół się liczy i że "ziarnko do ziarnka aż zbierze się miarka" co ja osoboście odczułam jako stwierdzenie że już dość narobiłam tutaj złego i trzeba mnie stąd zabrać. W czasie tej "rozmowy" nagle nie byłyśmy już na cmentarzu tylko w moim rodzinnym mieście, było ciepło i słońce. Potem się obudziłam... Boję się... Pomóżcie. Dziękuję. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi