karolinah14 Napisano 20 Lutego 2011 Udostępnij Napisano 20 Lutego 2011 Znalazłam się w kościele. Pamiętam, że kościół był piękny, ale bardzo stary. Drewniany, ale z bardzo dużym ołtarzem. Zachwycało mnie jego piekno. Nigdy nie widziałam takiego kościoła (dodam, że mam 29 lat i nie jestem osobą praktykującą) W pewnym momencie poczułam, że ktoś za mną stoi. Odwróciłam się i zobaczyłam Pana Boga.Wiedziałam, że to Bóg. Nie wyglądał tak, jak Bóg z przedstawianych nam wizerunków. Był wysoki, młody. Miał niezwykle młodą, łagodną, pogodną twarz, czarne włosy. Ale wiedziałam, że ma ponad 30 lat. Usmiechał się. Stałam wpatrzona w Jego brązowe oczy dluższą chwilę i prowadziłam niewerbalną "rozmowę". Czułam, że czyta w moich myślach. Czułam się wspaniale. Uspokojona, wyciszona, zrelaksowana. Tak, jakby wszystkie moje troski i zmartwienia przestały istnieć. Trzymałam ręce na Jego twarzy nie mogąc uwierzyć, że oto mam Pana Boga przed sobą. Byłam szczęśliwa. Po chwili uslyszałam, jak mówi do mnie, że będzie musiał zabrać ze sobą Olę (Ola jest córką mojego brata). A ja zaczęłam prosić, żeby tego nie robił. Żeby jej nie zabierał. Uśmiechnął się wtedy ponownie i powiedział, żebym się nie smuciła, bo Ola do nas wroci i z nami będzie. A ja nadal prosiłam, żeby mimo wszystko jej nie zabierał. I znowu usłyszałam, żebym się nie bała i nie martwiła, bo wszystko będzie dobrze. Obudziałam się niezwykle zrelaksowana i wypoczęta. Danow nie miałam tak dobrej nocy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.