prosze o interpretacje;)

Witam, dzis w nocy mialam dziwny sen, powiedzialabym ze koszmar..

nie pamietam dokladnie poczatku, ale bylam z moim chlopakiem w szpitalu/urzedzie jakims miejscu publicznym i okazalo sie ze jest pozar, ale nigdzie nie bylo dymu, ani ognia. Wszyscy uciekali ale ja i moj chlopak nei moglismy, siedzielismy w pokoju i strasznie panikowalam. wygladalam przez okno czy mozna wyskoczyc ale bylo wysoko, to wychodzilam na korytarz i krzyczalam pomocy, mialam zalozone rekawiczki, nie wiem dlaczego...w pewnym momencie przyszla pomoc, ratownicy z psami, wyciagnali nas z tego pokoju( nie wiem dlaczego nie moglismy sami uciec, bo na korytarz moglam wyjsc zeby krzyczec o pomoc i zajzec do innego pokoju, ale zeby uciekac to nie) tak wiec przyszli ratownicy i jeden z psow zlapal mnie za dlon, ale nie tak zeby pogryzc tylko zeby mine poprowadzic, zaprowadzil nas do pokoju gdze pobierano krew, pobieranie strasznie bolalo i o ile dobrze pamietam potem sie krwawilo..po pobraniu mowiono ze mozna juz isc z budynku, przy wyjsciu byl straszny tlok i wzonu przyszedl niepokoj ze jestesmy zagrozeni, ze musimy sie ratowac, bylismy strasznie poturbowani, i nie moglismy sami utrzymac sie na nogach, w pewnym momencie okazalo sie ze stoi z nami nasz przyjaciel, tez jest poturbowany itp, i moj chlopak go podtrzymywal. Gdy juz moglismy wychodzic okazalo sie ze moj chlopak oderwal, a bardziej odlamal glowe naszemu przyjacielowi. zaczelam strasznie plakac i krzyczec...wyszlismy z tamtad, a ja strasznie histeryzowalam ze przyjaciel nie zyje. Potem zmienila sie cala sceneria, juz nie bylo mojego chlopaka, tylko przyjacilel ktoremu odlamala sie glowa(byl z glowa), przyjaciolka i ja, przyjaciel tylko na chwile sie pokazal i pozniej tez go juz nie bylo, a zato pojawila sie moja mama, przyjaciolka bez zmian i facet ktory pomagal mi pakowac meble do przyczepy tira, a za plotem stare mroczne podworko i jakas postac patrzaca przez okno..mialysmy siedziec na tylnym siedzeniu, ale okazalo sie ze ja kieruje(strasznie sie balam) pojawila sie moja ciocia i okazalo sie ze zgubilismy przyczepe. Ja z przyjaciolka poszlismy jej szukac, bo moja mama powiedziala ze pewnei wpadla do wody(stalismy przy rzece, ktora byla prawie rowna z walem) szlysmy jakims ciemnym tunelem, labiryntem wrecz i doszlysmy do punktu odjazdu, byla tam przyczepa i pelno dziwnych postaci, balysmy sie wiec szybko chcialaysmy wrocic, nagle zostalam sama i tym "labiryncie" nie moglam wyjsc, ktos za mna szedl krzyknelam i znalazlam wyjscie. Zorientowalam sie ze nigdzie nie ma mojej przyjaciolki i pewnie zostala tam sama, poszlam jej szuakc, nigdzie jej nie bylo, jakims cudem udalo mi sie wyjsc i okazalo sie ze stoi razem z moja ciocia i mama i sie obudzilam..

bardzo prosze o zinterpretowanie snu;)

prosze o interpretacje;c

Twoj chłopak ma jakieś kłopoty,problemy w które Cię wplącze,będziesz chciała u pomóc,będziecie tkwili w tym razem.Przyjdą osoby z pomocą ale sprawa jest trudna.nie uda sie od razu wypłynąć na powierzchnie.Potrzebujesz wsparcia,jestes przewidująca i Ty będziesz podejmowała ostateczne decyzje jak potoczyć tą sprawą,w którym kierunku pójśc.Będziesz poszukiwał wewnętrznych dróg,krążyła labiryntami myśli,odkrywała w sobie nowe nadzieje i plany.Ktoś Cie zawiedzie.Po wielu przejściach i kłopotach poradzisz sobie.wyjdziesz z tego ale to potrwa lub będzie w miare krótkie ale bardzo trudne/cieżkie dla Ciebie.

dziekuje za interpretacje, wiem o co chodzic i to juz trwa...

prosze i powodzenia