Sen o miłości...

Witam, to mój pierwszy post. Chciałabym więc pozdrowić wszystkich zainteresowanych ezoteryką, mam nadzieję, że będzie nam się miło pisać w przyszłości.

Miałam sen, zaczęło się od tego, że wychodziłam właśnie z klasy w mojej szkole wraz z moim kolegom. Jest to bardzo cichy ale inteligentny chłopak, wydaje się być kompletnie nie zainteresowany dziewczynami. Swego czasu pisaliśmy ze sobą przez internet ale tak ogółem to nie za bardzo go znam. Wracając do snu, wyszliśmy razem z klasy zachowując się jak para. Przytuliłam się do niego a on mnie objął, na oczach całej klasy mimo to ludzie nie byli tym zdziwieni. Zachowywaliśmy się jak kochająca para miałam jednak odczucie, podczas tego snu, że to nie do końca szczere uczucie. Dalsza część snu była bardzo dziwna, zadzwoniłam do mamy, że już jadę do domu. W domu jednak mamy nie było, za to była moja klasa i moja nauczycielka historii. Puszczała na moim telewizorze jakieś filmy "historyczne" a my z klasą siedzieliśmy i oglądaliśmy. Pod pozorem pójścia do toalety zadzwoniłam do matki jeszcze raz ale nie odbierała. Wróciłam do pokoju dziennego to już wszyscy wychodzili, włącznie z "moim chłopakiem", historyczka kazała mi obejrzeć film, który przegapiłam usiłując dodzwonić się do mamy. W moim domu tak jakby odbywała się dodatkowa lekcja historii. Film, który jednak obejrzałam z cierpliwością był nietypowy jak na historię. Przedstawiał on bowiem dziwną historię o dwóch sierotach, które zabijały ludzi i posiadły nadprzyrodzone moce. Sen ten wydał mi się tak dziwny i wielowątkowy, że chcę znaleźć jego znaczenie. Proszę pomóżcie. Dodatkowo powiem, że mam mieszane odczucia w szczególności co do mojego związku z tym chłopakiem, jestem tzw. singielką - nie mam chłopaka ale nie specjalnie wyobrażam sobie, żeby tym chłopakiem został ktoś taki.