redaktor01 Napisano 13 Lipca 2011 Udostępnij Napisano 13 Lipca 2011 (edytowane) Witajcie! Mam mały problem. Na wstępie zaznaczę, że jestem młody. Ze swoją dziewczyną byłem rok i 2 dni. Rzuciła mnie na początku czerwca. Półtora tygodnia płakałem za nią, chciałem wrócić, Ona chciała się przyjaźnić, ale zawsze mówiła, że nigdy ze mną już nie będzie. Poznałem fajną dziewczynę - przyznam zauroczyłem się. Po półtora tygodnia zacząłem mieć moją byłą gdzieś, okazało się, że ona chciała do mnie wrócić i te zerwanie miało być tylko przetrzymaniem - ale ja nie chciałem wracać. Jak się później okazało - ciągle ją kocham. Było już jednak za późno - znalazła sobie nowego, pewnie na kilka dni-tygodni, a teraz ma do mnie pretensje tak naprawdę nie wiem o co. Traktuje mnie chyba jak wroga. Miałem z nią związanych kilka snów. A śni mi się praktycznie codziennie (większości i tak zbyt nie pamiętam). W głębi serca wciąż mam nadzieję, że do siebie w przyszłości wrócimy. Otóż w ubiegłym tygodniu śniło mi się, że wchodzę do naszego kościoła. Cały rozświetlony, tłum ludzi. Jeden z księży siedział na krześle, obok którego stały wolne. Wołał mnie, to poszedłem. A tam niedaleko stały dwie trumny dla dzieci, oba z otwartym wiekiem, a jedno z nich trzymała właśnie moja była dziewczyna i patrzała na mnie poważnym spojrzeniem. Usiadłem do ławki i zobaczyłem trumnę dla osoby dorosłej. Obok leżała kobieta w czarnej sukni i z przykrytą twarzą białym, koronkowym materiałem. Okazało się, że to moja babcia. Podszedłem uklęknąłem i zacząłem płakać. W tym momencie podeszła do mnie Kasia (bo tak ma moja była na imię) i zaczęła głaskać. Nagle pojawiliśmy się w centrum naszego miasteczka. Pogoda chciałoby się rzecz - listopadowa. Robiła się już szarówka, drzewa nie miały liści. Padał deszcz. Szliśmy oboje ulicą, złapaliśmy się za ręce - wiedziałem, że jest ona z kimś innym (bo znalazła sobie innego nagle), ale coś mi mówiło w duszy, że jesteśmy razem. I w pewnym momencie próbowałem jej włożyć rękę pod stanik, a ona odpowiedziała: Nie. Jeszcze nie. Jestem z nim. I sen się urwał. Nadmienię tylko, że kilka dni później spotkała mnie w mieście, całą winę za rozpad związku zwaliła na mnie (mimo, że to wyraźna współwina) i powiedziała, żebym dał jej spokój, ale gdy wspomniałem pewną, dobrą sytuację (jak w Boże Narodzenie popłakała mi się na kolanach), nagle pyskówka ustała, ona spuściła głowę i odpowiedziała, że takich świąt jak ze mną nie miała w domu. Wczorajszej nocy śniło mi się, że szedłem na jakimś polu. Zboże było gotowe do zebrania - tak mi się zdaje, bo było ono złote. To chyba jakaś impreza rodzinna miała być. Był ceglany grill na którym smażyły się kiełbasy, i rodzina się zjeżdżała, widziałem kilka moich bliskich osób. W pewnym momencie siedziałem na długim kamieniu i coś pisałem na laptopie - obok była ona, czy coś mówiła - nie pamiętam. Ale tez miałem tą samą świadomość, że jest z nim, a jednocześnie ze mną. Cała akcja przeniosła się pod dom kultury gdzie była jakaś uroczystość miejska - tłumy ludzi, na schodach burmistrz i przewodniczący rady miejskiej, a także ja - czemu? nie wiem. może dlatego, że zajmuję się dziennikarstwem. Po chwili znalazłem się w swojej kuchni. Tam przy stole siedziała Kasia - też zupełnie jak para. Był też mój ojciec który ją o coś pytał - o ile się nie mylę czy się czegoś napije. Znów miejsce się zmieniło - tym razem byłem w dużym pokoju, za oknami szarówka, a ja przeglądałem Kaśki archiwum gadu-gadu na moim laptopie, co z nim pisała (bo wtedy też miałem to podwójne uczucie) ale nic konkretnego chyba nie było. Już wtedy czułem jak byśmy na powrót byli parą. Na koniec siedziałem na tapczanie w moim pokoju. Wstałem i poszedłem do komody, żeby wziąć koszulkę jakąś, abym się ubrał. Otwieram, a tam w miejscu moich koszulek leżały złożone w kostkę koszulki i koszule Kasi. Było ich kilka. Zacząłem je rozkładać i oglądać, każdą dobrze pamiętałem i pamiętam, że takie ona ma. A pozostałe ciuchy w szafce były moje. Chciałem jeszcze dodać, że relacje z rodziną mam bardzo dobre. Z władzami miejskimi zresztą też. Jestem bardzo wierzący i praktykujący. Moja wiara umocniła się po rozstaniu. Wcześniej - przez drugie pół roku sporadycznie chodziłem do kościoła. Bardzo proszę o pomoc i pozdrawiam : ) Edytowane 13 Lipca 2011 przez redaktor01 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.