zabójstwo, martwe dzieci.

koszmar, już dawno nie miałam takiego snu.

znajdowałam się w szpitalu , trzymałam na rękach swoje dziecko które było identyczne jak siostra mojego obecnego chłopaka. spało bardzo spokojnie. obok mnie stała rodzina z którą nie utrzymuje kontaktu. okazało się że moja mama urodziła dziecko, ale czułam jakbym to ja była matką nowo narodzonej dziewczynki. naraz razem z moją mamą i tatą przenieśliśmy się do domu wyżej wspomnianej rodziny. wokół domu było pełno policji i dziennikarzy, usłyszeliśmy że mężczyzna zabił trójkę dzieci w tym dwójkę moich maleństw (!) , moją siostrę cioteczną, swoją żonę, córkę, a sam przeżył. potem widziałam tylko jak moja mama płacze w domu, ja sama wybrałam się do niego do szpitala i próbowałam go zabić. w pewnym momencie wszystko odwróciło się przeciwko mnie , to on podniósł się z łóżka i chciał mnie zamordować ! wspomnę tylko że szpital był bardzo ozdobnym miejscem. wyskoczyłam przez okno i bardzo chciałam zadzwonić do swojego chłopaka ale strach mnie paraliżował, wstydziłam się we śnie . znalazłam sie na jakimś straganie i przede mną pojawiła się moja bliska koleżanka która okazała się być chora, zaprosiła mnie na swoje urodziny które były organizowane w tym właśnie szpitalu ! wokół pojawiło się jeszcze kilku moich przyjaciół. pożegnałam się z nimi szybko i odczytałam esemesa od mojego byłego chłopaka z którym w rzeczywistości nie utrzymuję kontaktu-proponował mi spotkanie. w końcu zadzwoniłam do swojego mężczyzny , pokłóciliśmy się ale umówiliśmy się na wieczorną imprezę. na koniec snu schowałam się w jakimś lesie, na przeciwko mnie stała i wpatrywała się we mnie moja najlepsza przyjaciółka, nic nie mówiła. znowu zaczęłam uciekać , przede mną była tylko długa leśna ścieżka.