takken Napisano 27 Września 2011 Udostępnij Napisano 27 Września 2011 To będzie mój debiut w opowiadaniu snów. Opisałem swój, gdyż bardzo zapadł mi dzisiaj w pamięć. Jest wieczór a ja nadal pamiętam szczegóły - zazwyczaj nie pamiętam za dużo ze snów. Kłócę się z rodzicami. Przeprowadzam się do wioski kilka kilometrów od domu rodzinnego. Po wiosce kursują tramwaje do pobliskiego miasta. Jadę do miasta, tam wchodzę na wieżę (latarnię), gdzie gram w ping ponga z kuzynami. Przez okno widać port. Schodzę po drabinie na dół do portu. W łódce w porcie czeka na mnie kolega, biegnę do niego (chciałem z nim popłynąć złowić ryby żeby zarobić trochę pieniędzy). Zamiast do łódki wskakuję przypadkiem na tratwę, która przywiązana jest do statku. Statek rusza z dużą szybkością, a ja spadam po chwili z tratwy. Wołam pomocy,podtapiam się, jednak płynę do resztami sił do brzegu. Kuzyn rusza na ratunek i płynie w moją stronę, jednak ja swoimi siłami dopływam do brzegu. Dzwoni telefon - okazuje się, że rodzice mnie szukają, mówię ze właśnie prawie się utopiłem. Ojciec pyta co słychać u mojej dziewczyny. Odpowiadam, że już dawno nie jesteśmy razem (co akurat jest prawdą). Już nie jestem pogniewany na rodziców i wracam do domu. Ktoś wie co ten sen mógł w ogóle oznaczać? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.