Skocz do zawartości

Sen w śnie, wędrówki w nocy, chodzenie na czworakach, dziwne oczy, kłótnia


Gaba777

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, miałam dziś bardzo intensywny, dziwny lecz realistyczny sen i bardzo proszę o pomoc w jego interpretacji, ponieważ ciągle mnie dręczy.

Śniło mi się, że obudziłam się w środku nocy i bez konkretnego powodu poczułam chęć na wędrówkę. Pamiętam, jak wracałam do domu, było ciemno i świecił księżyc, słabo również latarnie. Ulice puste, szłam chodnikiem przy którym rosły drzewa liściaste, niewysokie. Normalnie mieszkam we Wrocławiu, przy budynku FATu, we śnie wracałam właśnie tam, tylko wszystko wyglądał inaczej (zupełnie inna trasa). W pewnym momencie zobaczyłam dużego psa przebiegającego na drugą stronę ulicy, na jego grzebiecie siedziało na kocu dziecko i cieszyło się z zabawy. Po drugiej stronie zwierzę się zatrzymało, czekała tam jeszcze jedna dziewczynka i nagle zobaczyłam, że to wcale nie jest pies, tylko trochę starsza dziewczyna. Wszystkie trzy były wesołe. Poszłam dalej i pomyślałam, że fajnie byłoby pochodzić na czworakach - zaczęłam więc tak iść. Bardzo mi się to podobało. W pewnym momencie zorientowałam się, że jedzie za mną samochód, w nim dwóch mężczyzn około dwudziestu lat wołało mnie o wskazanie drogi do budynku FATu. Byli radośni, wyglądali trochę jak pijani, zachowywali się bardzo przyjaźnie, ja jednak czułam się przy nich zagrożona, kierowały mną jakieś zwierzęce instynkty. Jeden z chłopaków zaczął tłumaczyć, że muszą mnie zapytać, ponieważ on (lub obaj, nie pamiętam) nic nie widzi. Jego oczy wyglądały normalnie. Drogą wiodła prosto do FATu więc krzyknęłam do nich, żeby jechali prosto i trafią. Chciałam się jak najszybciej oddalić, ale powoli mi to szło na czworakach, ponadto czułam się wystawiona na atak, a oni jechali powoli, obok mnie. Z wielkim trudem wstałam znowu na nogi, jakbym uczyła się tego na nowo. Doszliśmy tak do remontowanego odcinka jezdni, zrytego koparkami. Cały czas szłam po prawej stronie ulicy, teraz też przeszłam - obok dużego budynku z kolumnami. Od zrytej jezdni odgradzały mnie jakieś blachy, ale patrzyłam, czy ich samochód tam wjedzie - wjechał i powoli torował sobie drogę. Starałam się jak najszybciej iść, zobaczyłam, że za budynkiem jest duży dół i pomyślałam, że muszą uważać, żeby tam nie wpaść, ale już ich nie ostrzegałam i szłam dalej. Znalazłam się w domu, gdzie mój narzeczony (postać realna) właśnie wstał do pracy (normalnie idzie wcześniej do pracy, więc wstaje przede mną). Poszłam do łazienki, gdzie na półce pod lustrem stały opakowania wyglądające jak damska wersja perfum, które kupiłam (w rzeczywistości) dla niego i które lubi. Zastanawiałam się, skąd się tam wzięły ale nic nie powiedziałam. Po wyjściu zaczęłam z nim rozmawiać a on żartobliwie zaczął narzekać, że nie zwróciłam uwagi na nic nowego. Wtedy ucieszyłam się, że to istotnie dla mnie, pobiegłam do łazienki, wyjęłam perfumy z opakowania (stały tam dwa) i mocno wstrząsnęłam nimi, chcąc się spsikać. Wtedy popatrzyłam w lustro i zobaczyłam, że z moim lewym okiem jest coś nie tak - źrenica i tęczówka połączyły się i miały kolor jak jogurt naturalny z nierównomiernie wymieszanym sokiem malinowym, trochę też jak jakaś błona wewnętrzna organizmu. Powierzchnia nie była stała, zmieniała się. Zdziwiona przybliżyłam twarz do lustra i nagle drugie oko stało się takie samo, a następnie oboje oczu białe, jak u zjawy. W tym momencie uświadomiłam sobie, że to sen, powiedziałam to na głos i zaczęłam się śmiać.

Wtedy obudziłam się i usłyszałam mojego narzeczonego żartującego ze współlokatorem (rzeczywiście mieszkamy w trójkę, wynajmując mieszkanie). Wstałam i chciałam mu opowiedzieć sen, ponieważ czułam się bardzo poruszona. On jednak ciągle mi mówił, że jest zajęty i nie ma już czasu, równocześnie nie wyglądał, jakby się zanadto spieszył, ubierając kolejne warstwy ubrania, we śnie zastanowił mnie przelotnie żółty polar, którego w rzeczywistości nie ma. Ponadto nigdy nie zakłada na siebie tyle swetrów, kurtek itp. Obrażona poszłam do pokoju i zamknęłam drzwi, z nadzieją, że jeszcze do mnie przyjdzie, ale tylko usłyszałam, jak wychodzi. Normalnie zawsze się żegnamy i ogólnie jesteśmy zgodni, więc poczułam się strasznie urażona, zachciało mi się płakać i wyciągnęłam telefon, żeby napisać mu smsa, że nigdy jeszcze się tak nie zachował i mocno mnie zranił. Wtedy obudziłam się ponownie, tym razem naprawdę.

Bardzo proszę o interpretację, jestem zaniepokojona i czuję się dziwnie odrealniona.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...