Skocz do zawartości

Proszę o interpretacje snu... Całowanie w deszczu...


saritha_86

Rekomendowane odpowiedzi

Dzisiaj przyśniły mi się 2 sny, które zapamiętałam... Pierwszy był wyjątkowo piękny...

Nie pamiętam początku tego pierwszego, ale wyszłam ze szkoły (już dawno przestałam chodzić do szkoły) wraz z koleżanką. Padał deszcz my nie mieliśmy parasola, ale to nam nie przeszkadzało. Pamiętam, że miałam płaszcz przeciwdeszczowy/lub kurtkę przeciwdeszczową z kapturem. Pamiętam, że nasunęłam ten kaptur na głowę. Wtedy minęli nas 2 chłopcy/mężczyźni. Szli koło siebie pod parasolem. Pamiętam, że zaczęliśmy cicho dziwnie żartować sobą, że tego drugiego chłopaka czaka namiętna noc - bo ten pierwszy jest niby gejem... (nie wiem skąd w moim śnie znalazł się gej, bo jestem dosyć tolerancyjna a poza tym nie znam żadnego geja). Wtedy ten drugi mężczyzna odwrócił się i podszedł do mnie. Powiedział byśmy razem wracali pod parasolem. Byłam strasznie zmieszana ale zgodziłam się. Szliśmy koło siebie, to dziwne, bo trzymał tą parasolkę nad nami, to czułam jak krople deszczu uderzają po kapturze... Kątem oka zobaczyłam jak moja koleżanka smutna oddala się. Popatrzyłam się na tego mężczyznę, był strasznie zamyślony, zatroskany, Pamiętam, że bałam się do niego przybliżyć nie dla tego, że bałam się, że zrobi mi krzywdę ale dlatego, że bałam się do kogoś zbliżyć uczuciowo... Nie wiem jak się to stało, ale nagle na środku ulicy się zatrzymaliśmy a on się pochylił i strasznie namiętnie pocałował. Gdy przerwał na chwilę - trzymając go za szyję spojrzałam mu w oczy. Nigdy nie zwracam ani we śnie ani w życiu uwagę na oczy - nigdy po rozmowie nie umiem powiedzieć jaki ktoś ma kolor oczu. Ale we śnie wprost "utonęłam" w jego oczach... Miał jakieś jasne, chyba jasno niebieskie, piękne, kochające oczy... Pomyślałam sobie, że to mnie nic nie obchodzi, że stoimy na środku ulicy! Mogą nas nawet przejechać samochody! A on pochylił się i znowu zaczęliśmy się całować (to dziwne ale czułam każdy pocałunek jakby był rzeczywisty)

 

Drugi sen był bardziej współczesny. Pamiętam, że byłam na uczelni - nie na swojej lecz na UJ. Spotkałam i usiadła koleżankę z gimnazjum (z którą się przyjaźniłam i siedziałam w ławce - ale z którą kontakt mi się już urwał. Wiem jedynie, że urodziła córeczkę). Było wręczenie dyplomów ukończenia studiów. Dostali je tylko 2 osoby w tym ona. Wszyscy inni dostali fluid/puder w słoiczku. Oglądałam swój. Paulina powiedziała, że mamy taki sam numer pudru, ale na wygląd ona miała jaśniejszy a ja ciemniejszy. Zaczęła smarować sobie ten puder na twarzy. Zapytałam się, czy nie chce spróbować mojego a ona umoczyła w nim palec i też posmarowała sobie twarz. Wyszliśmy przed uczelnie. Było pełno aż tłoczno od studentów. Poczułam, że ona chce już być sama, więc powiedziałam, że już idę ale spontanicznie się odwróciłam i jeszcze ją serdecznie objęłam mówiąc z prawdziwą życzliwością, że jej z całego serca gratuluję. Odeszłam lecz usłyszałam po chwili w oddali nawoływanie mojego imienia, ale odwróciłam się dopiero kiedy było wyraźnie słychać. Paulina zapytała się dokąd idę, skoro tam jest przystanek (pokazała za siebie). Poszliśmy razem na ten przystanek autobusowy i wsiedliśmy do autobusu. Stanęliśmy w tyle. Widziałam odjeżdżające obok nas tramwaje... Kiedy nasz autobus ruszył uświadomiłam sobie, że nie mam biletu. Poszłam go sobie kupić trzymając w ręce portmonetkę (i wtedy jechałam tramwajem a nie autobusem. Ten tramwaj strasznie ostro brał zakręty, że aż się bałam, że zaraz się przewróci. Nawet zakręcił o 180 stopni) Widziałam też tory... Doszłam do kierowcy i poprosiłam o bilet 30 minutowy. Zapłaciłam 1.80. Pamiętam, że chwilę wyszukiwałam odpowiednich moment, które głośno liczyłam. Wracając chciałam skasować ten bilet ale miałam zajęte obydwie ręce. Autobus (znowu byłam w autobusie)zahamował i wpadłam na starszą, siwą , niską kobicinę, która strasznie się na mnie zezłościła i nakrzyczała po czym poszła na koniec autobusu mrucząc pod nosem. Udało mi się skasować bilet (innych podobno raził prąd przy tej czynności, u mnie jedynie na sekundę zgasło światło). Kiedy doszłam do Pauliny zorientowałam się, że nie mam portfela. Zobaczyłam moją drugą koleżankę z technikum, że trzyma go w ręce.Podeszłam i powiedziałam jej na ucho, wyrywając mój stary brązowy portfel, którego zresztą dawno już nie mam, że nieładnie jest kraść... Zobaczyłam, że tuż obok stoi ten mężczyzna z pierwszego snu, znowu smutny i zamyślony. Wtedy zobaczyłam, że już dojeżdżamy do domu, ale autobus jechał strasznie wolno pod olbrzymią zawijaną górę. Miałam wrażenie, że zaraz spadniemy. Ale on uparcie centymetr po centymetrze jechał do góry...

 

Proszę niech ktoś napisze co oznaczają te 2 sny a zwłaszcza ten pierwszy... Dodam, że z nikim się nie spotykam i rzadko we śnie śni mi się ż kogoś całuję zwłaszcza, że komuś tak patrze w oczy... Dodam jeszcze , że z nikim się nie spotykam

Edytowane przez saritha_86
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...