Proszę o interpretacje snu

Witam

W moim śnie przyszła do mnie moja mama (w rzeczywistości nie żyje). Ja leżałam w łóżku, ona przytuliła się do mnie, była zimna i w ogóle wyglądała jak nieboszczyk. Wystraszyłam się i pobiegłam do pokoju taty, mama poszła za mną, z ust leciała jej krew, a na koszuli nocnej miała plamę krwi. Zaczęłam krzyczeć, że umarła i nie może jej tu być, ale tata stwierdził, że mama ma być cały czas przy mnie i nie ma mowy żeby odeszła, pomimo tego, że nie żyje. Nie wiem, dlaczego tak się jej bałam, ja bardzo kochałam swoją mamę.

Sen miałam dwa dni przed egzaminem na prawko (który oblałam).

Myślę, Aicho, ze opisany przez Ciebie sen może wskazywać na Twoje lęki , związane z naszym istnieniem ( w tym z naszym wyglądem ) jako dusz …Być może nie miałaś dotąd okazji zagłębić wiedzy na ten temat, i Twoje wyobrażenia na ten temat opieraja się jedynie na stereotypach, serwowanych przez -przykładowo - horrory ….

Tymczasem rzeczywistośc w tym zakresie jest zupełnie inna ..

Z wielu żródeł wynika ( R. Monroe, B. Moen, i inni ) , że to nasze duchowe ciało , nas jako dusz, po 'śmierci ' naszego ciała ludzkiego, w większości przypadków ( a przynajmniej na początku przebywania po ‘drugiej' stronie , kiedy jeszcze nie znamy innych możliwości ) ma taki sam kształt, jak kształt ciała ludzkiego, tak samo wygląda ( niestety na początku ze wszystkimi ułomnościami tego ciała ludzkiego ) ..

Możemy go dotykać i czujemy wtedy opór, posiadamy w nim nadal możliwość odczuwania wielu bodzców z otoczenia , tak, jak to odczuwalismy w ciele ludzkim za pomocą 'fizycznych' zmysłów ( czyli bodzców wzrokowych, zapachowych, dotykowych - tylko inna jest zasada ich 'odbierania ' ) , nawet chodzimy w ciele duchowym ' normalnie ' po ziemi za pomocą nóg energetycznych ......

Po powrocie do internatu okołoziemskiego, zwanego przez wielu ‘niebem’, na wielu poziomach, z których dusze nadal rodza się na Ziemi, nadal przeciez jemy, pijemy ( pokarmy sporządzone z energii o odpowiedniej gestości/’upakowaniu ‘ ), czy nawet ‘kochamy się’

Gdy jesteśmy na trochę wyższym poziomie rozwoju, i potrafimy się już przemieszczać tylko za pomocą myśli, i porozumiewać na bardzo duże odległości za pomocą jednego z wielu języków zaświatowych , zmieniamy ten ludzki kształt na bardziej optymalny energetycznie : na kształt kulisty, dokładnie taki, jaki ma opłatek spożywany jako ' ciało ‘ Jezusa Chrystusa podczas Komunii Świętej , dokładnie taki, jaki opisuje R.Monroe , B.Moen, B. Figarska i wielu, wielu innych ...

A pomiędzy tymi stanami przybieramy takie kształty , jakie tylko nam przyjdą do głowy ( nawet postać bezkształtnej mgły ) - bo to ciało energetyczne dusz ma taką właściwość, że może przybrać taką postać, jaką my chcemy, żeby przyjęło ( co za raj dla zakompleksionych ) ….

Czyli, Aicho, nie miej obaw…Twoja mama przebywa teraz w ciele duchowym, pewno o podobnym wygladzie do tego, jaki miała - bo wygladamy tak, jako sobie to wyobrazamy

( choc wiele dusz młodnieje, bo wyobraza sobie siebie młodszymi , niż wygladały ich byłe ciala ludzkie ) …

Z zadnego szczegółu jej wygladu na pewno nie wynika, ze ‘umarła’, wrecz przeciwnie…

Bo ona nie umarła tak naprawdę, umarło ( ‘zuzyło się’ ) tylko jej ciało ludzkie, to którego się kiedys wcieliła, jako dusza , i dlatego musiała go 'opuścić '/wyjść z niego ….

A sen moze był podpowiedzią mamy, abys moze poćwiczyła przed egzaminem jeżdzenie razem z tata, do ktorego Cię kierowała , tylko tak sie przestraszyłaś zakodowanych w Tobie wyobrażen na temat naszego wygladu, jako dusz, ( które to wyobrazenia wplyneły na wykrzywienie wygladu mamy), ze głowny cel snu- czyli rada mamy - zszedł na drugi plan ?

pozdrawiam cieplutko