1. Prosty sen 2. Dziwny, wojenny, lekarski sen. BARDZO proszę o interpretację!!!

Witam serdecznie! Za chwilę opiszę moje dwa dzisiejsze sny, które bardzo mnie zaintrygowały - już dawno nie śniłam tak dokładnie i nie zapamiętałam tak wiele, jak dziś. Proszę o interpretację tak dokładną, jak jest to możliwe.

1. Byłam w mojej szkole, młodsi uczniowie bawiły się i ścigały na korytarzu. Były tylko one, ja, kilka innych osób i On (chłopak, z którym aktualnie jestem blisko, nie chodzimy ze sobą, ostatnio się nam psuje w realnym życiu). Stał koło mnie, chciał ich uspokoić, ale pociągnęłam go za rękę do siebie i rękę za moment położyłam na mojej talii, przeszła mi po tyłku i zabrał ją ode mnie, potem zniknął - nie wiem gdzie, w śnie nie zwróciłam na to uwagi. Pamiętam też sklepik i panią, która w nim pracuje, ona też tam była. Później, wchodząc po schodach na piętro z bliską koleżanką z klasy, znalazłam się na łóżku, na którym nie było pościeli, jedynie materac. Było wysoko. Kupowała coś w tym samym sklepiku, co był na dole, nie wiem jakim cudem stał się piętrowy. Pokazywałam jej plamę, jaką zrobiła mi korektorem na czarnej bluzce i spytałam, czy to się odpierze - odpowiedziała, że raczej nie. Tyle pamiętam.

2. Biegłam z tą samą koleżanką przez korytarz w mojej szkole do sali, w której miałyśmy mieć lekcję angielskiego. Przy ścianie stał zastępca dyrektora, bibliotekarka i kilka innych osób, których nie znałam i nie pamiętam, nie zwróciłam na nie uwagi. Śmieli się w głos. Dyrektor kazał wejść nam do pokoju, który stał przed nimi. Drzwi do niego były typowo domowe, pokojowe, z białym obramowaniem, w środku szkło, przez które nie było nic widać. Weszłyśmy. Przy starym biurku siedziała prawdopodobnie pielęgniarka w białym fartuchu z grubym czerwonym plusem nadrukowanym na fartuchu. Na głowie miała białą czapkę. Taką, jaką noszą majtki na statkach, bardzo podobną. Za nią wisiała szara tablica na której widniał czarny, wydrukowany napis "1389". Pomieszczenie było bardzo duże, wszystkie przedmioty - stare, brązowe regały, leżanka, biurko i coś ogromnie czarnego (nie wiem co) było bardzo dużych rozmiarów. Koleżanka siadła na skórzanym brązowym fotelu, podała jej dłoń, pielęgniarka podała jej długopis, którym miała się nakłuć w palec, krzyczała z bólu. Po ukłuciu kobieta zabrała na kawałek papieru krew z palca i wpisała w stary, pożółknięty, wielkości karty kredytowej formularz słowo zaczynające się na T z 16 na końcu. Wtedy siedziałam na leżance i sama nakłułam sobie palec, aby nie bolało mnie jej ukłucie, widziałam czerwoną, ściekającą z palca krew. Gdy usiadłam na krześle, kobieta powiedziała, że musi ukłuć mnie jeszcze raz, zatamowała to krwawienie, kazała mi się położyć i wzięła ogromną niebieską szpachlę, którą chyba chciała mnie naciąć (lol?), ale była zakurzona i nie wyraziłam na to zgody. Zaraz potem wyświetlił mi się przed oczyma stary, obdarny budynek - wyglądał jak kamienica, miał sporo okien. Chwile potem widziałam jak pielęgniarka bierze z niego kawałek muru, zakłada mi wielką maskę i próbuje mnie tym naciąć. Gdy spytałam po co mi ta maska, ona powiedziała, że po to, że gdybym krzyczała, to aby nie było mnie słychać. Na tym mój sen się urwał.

Wiem, że są to sny bardzo głupie, drugi kojarzy mi się z wojną, tak jakby chcieli nam coś zrobić, wykorzystać, a potem zabić, sprawdzić jak wartościowi jesteśmy. Jednak proszę o interpretacje, nawet o kilka od różnych osób. Ja się na tym aż tak dobrze nie znam, nigdy nie tłumaczyłam tak skomplikowanych i dziwnych snów, dlatego chciałabym poznać wasze opinie Pozdrawiam i czekam.

Proszę, to bardzo ważne dla mnie