Prośba o interpretację snu. Ślub

Otóż śniło mi się, że brałam ślub. Na początku weszłam do kościoła, stanęłam przy ołtarzu (nawet nie wyglądał jak ołtarz tylko jak jakieś biurko albo lada), rozjerzałam się i zrozumiałam, że biorę ślub z własnym ojcem. Kiedy on poszedł do spowiedzi podeszłam do swoich ciotek (bratowe ojca) i kazały mi uciekać, powtarzały "pokaż na co Cie stać ! uciekaj!" wtedy spojrzałam na swoją suknię- nie była ani biała ani ślubna.. była różowa w krate, krótka.. za chwilę rzuciłam się w stronę drzwi, akurat do kościoła wchodził ksiądz proboszcz mojej parafii, który miał nam dać ślub. Przebiegłam koło niego rzucając słowami "ja tak nie mogę" a on krzyczał za mną długo błagalnym głosem "nie uciekaj! dasz radę. prosze" . kiedy biegłam obcasy butów wbijały się w żwir na ścieżce do bramy co spowalniało mój bieg. spojrzałam w biegu jeszcze raz na siebie ale miałam już długą białą suknię . wsiadłam do limuzyny i kazałam kierowcy jak najszybciej jechać do Olsztyna, zanim ruszył nerwowo sprawdzałam czy nikt za mną nie biegnie. kiedy kierowca się odwrócił okazało się że to chłopak który kiedyś bardzo mi się podobał .

O co chodzi w tym śnie? Jest strasznie pogmatwany i nic nie rozumiem