Zagłada ludzkości, dzieciństwo, śmierć bliskiej osoby,- bardzo długi i wyczerpujący.

Witam wszystkich, jest 4 w nocy, wlasnie sie obudzilem, i musialem zapisac to co mi sie snilo. NIgdy nie przywiazywalem wagi do snow, ale ten byl wyjątkowy.

Miałem bardzo dziwny, długi i intensywny sen, pamiętam jego początek, rozwiniecie i koniec.

Najpierw snila mi się skzola, lata dzieciństwa. Jechalismy z kolegami autobuse na rozgrywki pilki recznej. W autobusie było fajnie, wszysc się smiali, same znajome twarze z lat mlodosci. Pamietam tez ze był tam kolega którego nie lubiłem i którego wszyscy się bali, bo nami pomiatal. Tym, razem tez zaczynal się do wszystkich. Chcialem cos zzrobic, starłem się z nim , pokonałem go. Nastpenego dnia był dla mnie jak przyjaciel, a z kolei następnego przyszedł z banda i chcieli mi spuscic lanie. Tutaj wątek się urywa i zaczyna następny.

Snil mi się starszy kolega, którego pamietam z gimnazjium, on chodzil do liceum, zawsze go uwazalem za fajnego gościa i chciałem być taki jak on. Pamietam ze w snie rozmawialiśmy, tak jak starzy kumple. Nie pamiętam o czym, ale byliśmy na pewno szczęśliwi. Tutaj watek się urywa.

Przyszli do mnie koledzy, 5 kolegów, skoczyliśmy na motory i pędziliśmy jak szaleni, nagle cos się zmienia. Cos niewytłumaczalnego, nie potrafie tego dobrze sobie przypomnieć, sen zmienia się w zagrożenie, jak film akcji. Czujemy na sobie oddech robotów, przebieramy się w policyjne ciuchy, bo policji roboty nie ruszają, roboty, maszyny, ciągle czujemy ich oddech na skórach i nas ścigają. Dzieje się dużo, nie potrafie sobie przypomnieć całej akcji. Ale ciągłe uczucie zagrożenia i zaszczucia ze strony maszyn. Roboty tolerują tylko policjantów. Musimy się kamuflować, zmieniac pojazdy. Wreszcie docieramy do jakiejś bazy. Maszyny przeprowadzają na nas eksperymenty. Pamietam, że każdy z moich kompanow siedział pred kamerą, i musieliśmy odpowiadać na pytania, opowiadac o sobie, całość była nagrywana przez kamery. To było długie. Chcielismy uciekać, ale założyli nam jakies specjalne kajdany które to uniemozliwialy. Nagle na motorach pojawila się banda tego nie lubianego kolegi – jakims cudem to ich balem się najbardziej. Byli dla nas najgorszymi maszynami, bo byli maszynami. SAtrzelali do nas, udało nam się uciec, również na motorach, polowe moich kolegow złapały maszyny. Watek się urwał.

Nastepny zaczyna się w chwili kiedy całą ludzkość maszyny sobie podporzadkowaly, założyli wszystkim te swoje kajdanki, i umiescily w magazynach. Koniec watku obiawia się tym, że w tym magazynie pelnym ludzi, zakurzonym, jak w amerykańskich filmach drogi, znajduje na desce ewolucje ludzi. Taki paseczek z rysunkami - rusynki zaczynaly się od kuli, potem kolejne etapy ludzkości, pamiętam rysunek ze zbożem i statkiem (odkrycie ameryki?), później ryzunek komputera, więcej nie pamiętam. Wątek się konczy.

Nastepny watek rozpoczyna się w domu rodzinnym. Jest z nami dziadek który jeszcze zyje, i babcia która w rzeczywistości już umarla w w 2005 roku. Ale w snie żyje. Siedzi z nami, ja i moi bracia, jest dużo jedzenia, ojciec tez jest, cos robi, naprawia, i dziadek tez. Babcia cos gotuje. Potem dziadek zabiera babcie do swojego domu. Przychodzi moja mama. Tu jest najdziwniejsze, mama próbuje mi dac trochę pieniędzy z bankomatu, nie udaje jej się, probuje drugi raz, okazuje się ze jej konto w banku zostało skasowane bo moja mama nie żyje. Stoje z nia, patrze jej w oiczy, a bankomat nam mowi ze ona nie zyje. Rozpłakalem się i sen się skończyl…

Sen był jak film akcji, jak thriller trzymajacy w napięciu, ciągłe uczucie zagrożenia i zaszczucia ze strony maszyn - dziwne.

Bardzo prosze kogokolwiek o interpretację.