Skocz do zawartości

Auta, pochód, przyjaciółka, ...


Garou

Rekomendowane odpowiedzi

Niewiele (szczegółów) pamiętam z tych snów, ale mam nadzieję, że wystarczą do interpretacji:

 

Był dzień. Ładna pogoda, choć nie aż tak żeby słońce ślepiło. Jechałem w jakimś aucie. Nie prowadziłem, tylko jakby w nim, w bardzo ogólnym znaczeniu, byłem. Uczestniczyłem w jakimś pochodzi innych aut. Razem jechaliśmy w rzędzie przez (prawdziwą) ulicę (4-pasmową), prowadzącą z miasta do mojej miejscowości. Jechaliśmy tak, po bokach stali ludzie, nie było ich naprawdę wielu, ale nie znowu aż tak mało. Jakoś tak, nazwijmy się: my kierowcy, mogliśmy się bez widocznego sposobu kontaktować między sobą. I ja zaproponowałem żebyśmy się obrócili bokiem do jezdni. To znaczy, żeby przód auta był skierowany w stronę pobocza. No i jechaliśmy bokiem. Normalnie po jezdni, tyle że bokiem. I po pewnym krótkim czasie, zauważyłem, że wśród ludzi na nas patrzących z pobocza, stoi moją przyjaciółka z mamą. Pomachałem jej, jej mama pomachała mi. A ja pokazałem tej przyjaciółce znak telefonu. Chciałem żeby do mnie zadzwoniła, bo w rzeczywistości, od dłuższego czasu nie mamy ze sobą kontaktu. Pokazałem ten znak ze dwa, trzy razy. Nie wiem czy ona mi coś pokazała czy chociaż odmachała - to drugie jest możliwe.

Tyle pamiętam z tego snu.

 

Drugi sen:

 

Zbliżał się wieczór. Słońce świeciło już bardziej na pomarańczowo i czerwono, ale było jeszcze jasno. Z paroma kolegami i koleżankami mieliśmy libację alkoholową przy ulicy o której pisałem we wcześniejszym śnie. Nie tak zaraz przy jezdni, ale tak że było nas z tej ulicy widać. I tak, podczas gdy piliśmy, zauważyłem policję. Oczywiście zaraz wszcząłem alarm. Schowaliśmy się (nie wiem czy wszyscy w tym samym miejscu) za budynkiem. Następnie spojrzałem by upewnić się czy policja nas widziała i zamierza ścigać. I tak się stało. Przystąpiliśmy do dalszego uciekania. Uciekaliśmy przez jakiś mur chyba, później znaleźliśmy się w miejscu, które przypominało ogródki działkowe. I wtedy ja zaproponowałem żeby uciec do niedaleko mieszkającej nauczycielki, która uczyła te osoby z którymi piłem. Ale kolega wkrótce wrócił stamtąd i oznajmił, że ona już tam nie mieszka. Nie pamiętam co stało się dalej, ale jestem dosyć pewien, że policja nas nie złapała.

 

To by było (chyba) wszystko. :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest ona spokojną osobą. Opiekuńczą wobec swojej córki. Miłą i życzliwą. Z tego co mi wiadomo, to mnie lubi.

 

Jej reakcja? Oprócz tego, że mi pomachała, to o ile dobrze pamiętam, uśmiechnęła się, tak jakby chciała pokazać, że mnie widzi i cieszy się z mojej obecności, i być może zaznaczyć swoją obecność. Trudno mi wyczytać coś więcej z jej postawy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Blue Manie,

 

już jestem, przepraszam, ostatnio mam za dużo bieganiny. :)

 

Był dzień. Ładna pogoda, choć nie aż tak żeby słońce ślepiło. Jechałem w jakimś aucie. Nie prowadziłem, tylko jakby w nim, w bardzo ogólnym znaczeniu, byłem. Uczestniczyłem w jakimś pochodzi innych aut. Razem jechaliśmy w rzędzie przez (prawdziwą) ulicę (4-pasmową), prowadzącą z miasta do mojej miejscowości. Jechaliśmy tak, po bokach stali ludzie, nie było ich naprawdę wielu, ale nie znowu aż tak mało. Jakoś tak, nazwijmy się: my kierowcy, mogliśmy się bez widocznego sposobu kontaktować między sobą. I ja zaproponowałem żebyśmy się obrócili bokiem do jezdni. To znaczy, żeby przód auta był skierowany w stronę pobocza. No i jechaliśmy bokiem. Normalnie po jezdni, tyle że bokiem. I po pewnym krótkim czasie, zauważyłem, że wśród ludzi na nas patrzących z pobocza, stoi moją przyjaciółka z mamą. Pomachałem jej, jej mama pomachała mi. A ja pokazałem tej przyjaciółce znak telefonu. Chciałem żeby do mnie zadzwoniła, bo w rzeczywistości, od dłuższego czasu nie mamy ze sobą kontaktu. Pokazałem ten znak ze dwa, trzy razy. Nie wiem czy ona mi coś pokazała czy chociaż odmachała - to drugie jest możliwe.

Tyle pamiętam z tego snu.

 

Hmm... wygląda na to, że jakaś grupa ma na Ciebie spory wpływ, bardzo się z nią identyfikujesz (jazda w pochodzie) - albo też, bardzo ważna dla Ciebie jest opinia innych o Tobie. Mam wrażenie, że w całym tym śnie chodzi głównie o potrzebę pewnego zamanifestowania swojej dorosłości, dojrzałości, odmienności. Trochę jak bunt młodzieżowy - tym bardziej, że zarzuciłeś pomysł, byście jechali odmiennie niż to odgórnie wskazane. :) Tak, jakby mówić "patrz, robię po swojemu, a i tak jadę w dobrym kierunku".

 

Chciałem żeby do mnie zadzwoniła, bo w rzeczywistości, od dłuższego czasu nie mamy ze sobą kontaktu.

 

I dokładnie dlatego we śnie pojawił się taki motyw. A dlaczego jej mama... no cóż, na to nie jest w stanie chyba wpaść nikt inny oprócz Ciebie. :)

 

 

Zbliżał się wieczór. Słońce świeciło już bardziej na pomarańczowo i czerwono, ale było jeszcze jasno. Z paroma kolegami i koleżankami mieliśmy libację alkoholową przy ulicy o której pisałem we wcześniejszym śnie. Nie tak zaraz przy jezdni, ale tak że było nas z tej ulicy widać. I tak, podczas gdy piliśmy, zauważyłem policję. Oczywiście zaraz wszcząłem alarm. Schowaliśmy się (nie wiem czy wszyscy w tym samym miejscu) za budynkiem. Następnie spojrzałem by upewnić się czy policja nas widziała i zamierza ścigać. I tak się stało. Przystąpiliśmy do dalszego uciekania. Uciekaliśmy przez jakiś mur chyba, później znaleźliśmy się w miejscu, które przypominało ogródki działkowe. I wtedy ja zaproponowałem żeby uciec do niedaleko mieszkającej nauczycielki, która uczyła te osoby z którymi piłem. Ale kolega wkrótce wrócił stamtąd i oznajmił, że ona już tam nie mieszka. Nie pamiętam co stało się dalej, ale jestem dosyć pewien, że policja nas nie złapała.

 

Taki sen mógłby symbolizować, że chciałabyś przezwyciężyć swoje zahamowania i wyjść naprzeciw innym ludziom. Porzucić pozycję analitycznego obserwatora i bardziej otwarcie uczestniczyć we wszystkim, co dookoła. Albo też - jest wyrazem buntu przeciw nałożonym normom, marzeniami za przyjemnościami, które nie są dozwolone.

 

W każdym razie, jeśli nawet "chęci" do zmian są, to póki co nie zamierzasz ich wprowadzać w życie. Chciałbyś, by ktoś Cię pokierował (ucieczka do nauczycielki), jednak dalej nie znalazłeś nikogo takiego.

 

Pozdrawiam

Edytowane przez kaffka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...