wycieczka, śmierć

Witam, mam prośbę o interpretacje snu.

Sen zaczyna się od tego że jestem na wycieczce turystycznej we Francji, zaczynam samotnie spacerować po ulicach

jednej z bogatszych dzielnic i w pewnym momencie przez przypadek wchodzę do dzielnicy typu amerykański bronks, widzę że mieszkańcy z okien i ławek patrzą na mnie jak na wroga - nieproszonego gościa którego trzeba (że tak powiem wykopać),

zaczynam zawracać bo czuje że będzie źle, nagle goni mnie grupka ale udaje mi się uciec do tej poprzedniej dzielnicy tamci odpuszczają, idę sobie dalej w pewnym momencie znowu wchodzę w tą samą (złą) dzielnice ale jestem już na tyle głęboko ze podczas ucieczki gubię się w uliczkach, goni mnie spora grupa, wbiegam do jakiegoś budynku oni jakby odpuścili wiec pokazuje im (nasz polski znak skrzyżowane dwie ręce - i tyle mi możecie)

uciekam po schodach korytarzach oni jednak dalej mnie gonią za plecami słyszę strzały, ale widzę ze budynek przypomina wewnątrz szpital, białe podłogi czyściutko wszędzie, lamperia na ścianach i nagle czuje silne ukłucia z jednoczesnym paleniem (dostaje 4 strzały z pistoletu) w plecy i jeden w ramie, padam na podłogę próbuje się czołgać, dookoła widzę krew w pewnym momencie brakuje mi sił z ust wylatuje mi co chwile strumieniami krwi ( jednocześnie myślę że ja już tego nie przeżyje)

zaczyna mi się rozmazywać obraz widzę drzwi się otwierają zauważam pielęgniarkę ona mówi z przerażeniem o Boże już ... i tu tracę przytomność. Potem widzę jeszcze przez chwile to miejsce w którym leżałem z perspektywy jakbym już pośmiertnej , dużo krwi na białej podłodze .

Proszę o interpretacje.