Gryzący królik, chustka, podatek za psa i listonosz

Byłam na podwórku, chyba miała pozbierać pranie, ale ono było w klatce, w której był królik, bodajże szary. Otworzyłam klatkę, przełożyłam słomę, nie była świeża, ale nie była jeszcze mokra. W klatce, chyba w słomie, był kawałek suchego chleba, królik wziął ten chleb. Stwierdziłam, że nie będę mu brała, bo i tak ma mało tego chleba. Mignął mi gdzieś jeszcze kawałek marchewki.

Ptem chciałam z końca klatki wziąć jakieś rzeczy, chyba chustkę. W tym momencie królik podbiegł do mojej prawej dłoni. Wystraszyłam się, że mnie ugryzie, więc lewą ręką zaczęłam go odsuwać. Prawą dłoń miałam brudną i były na niej wcześniejsze ranki. Królik tylko mnie drasnął, ranka była bodajże na środkowym palcu, bardzo niewielka, jakby małe zatarcie. Nic nie bolało.

Potem ktoś do mnie powiedział (chyba ojciec), że przyszedł listonosz i przyniósł list, bo trzeba zapłacić podatek za psa. Stwierdziłam, że skoro muszę to zapłacę, chociaż miałam świadomość, że inni członkowie rodziny nie wychodziliby do listonosza. Gdy wychodziłam z domu, na chodniku ujrzałam idącą w kierunku samochodu listonosza kobietę, myślałam, że to moja mama, więc krzyknęłam "mama". Kobieta miała dość krótką spódnicę spod której wystawała bielizna niegdyś określana mianem "reformy" - w kolorze białym. Było mi wstyd za mamę, ale stwierdziłam, że to nie ona.

Wyszłam przed dom, po przeciwnej stronie ulicy stał samochód listonosza, sam listonosz był jednak u sąsiada.

Wtedy się obudziłam i nawet nie wiem, czy zapłaciłam ten podatek za psa.

We śnie pojawia się kilka symboli, mam wrażenie, ze to jakaś informacja dla mnie (mam sny symboliczne), ale takowe zdarzają się po raz pierwszy, dlatego bardzo proszę o pomoc.