Skocz do zawartości

Sól - burza solna


Jessica Rabbit

Rekomendowane odpowiedzi

WITAM :) zarejestrowałam się na tym forum, ponieważ dziś w nocy przyśnił mi się bardzo specyficzny sen. Jeden z tych, które pamięta się całe życie... Mam wrażenie, że zinterpretowałam go sobie sama (choć przynaję, że nie do końca), ale jestem bardzo ciekawa co inni mają do powiedzenia ...

 

Śni mi się, że z jakiegoś powodu (prawdopodobnie odwiedziny kogoś z małym dzieckiem/dziećmi) MUSZĘ iść do sklepu ze słodyczami po KONKRETNE słodycze : pianki itp. (Haribo).

Jest bardzo rano, wszyscy w domu jeszcze śpią*, a ja muszę iść zanim zacznie się to rodzinne (?) spotkanie i mieć te słodycze w domu, zanim ''goście'' się pojawią.

Wychodzę z domu, jest na tyle ciepła pora roku, że idę w jeansach i białej podkoszulce z krótkim rękawem, na stopach mam albo sportowe buty, albo japonki. Wychodzę przed dom, idę alejką, która wygląda normalnie (czyli tak jak wygląda w ''realu''). Ale w jednej chwili wszystko szarzeje. Zrywa się ogromny wiatr, wicher wręcz, taki co to ''łeb urywa''. Mam rozpuszczone włosy i nie mogę przestać myśleć, że ten wiatr straszliwie mi je poplącze i nie będę w stanie ich rozczesać. Ten wiatr nie jest zimny, nie czuję chłodu. Idę opierając się mu, choć wieje wprost na mnie i jest mi bardzo trudno iść. Dookoła jest szaro., nasuwa mi się (w tym śnie) skojarzenie z filmem ''Silent Hill'' ale łapię się na tym, że gdyby to szare co jest w powietrzu, to był popiół, to bym się dusiła i nie mogłabym normalnie oddychać. Wicher huczy, a ja uparcie prę tą alejką. Myślę o tym, że nie mam przy sobie nic oprócz telefonu, nie mam nawet bluzy, niczego z kapturem, a tu zapowiada się jakaś potężna, dziwna burza (przychodzi mi na myśl, że może piaskowa ale kolor mi nie pasuje, bo wszystko jest szaro-stalowo-popielate, a w tym śnie wydaje mi się, że powinno być pisakowo-złote. Nie jestem też pewna czy w ogóle mam z sobą pieniądze, nie wiem tez czy mam te słodycze kupić czy je po prostu ''wziąć''...). Idę i zaczynam się obawiać czy to rozsądne. Czy to mądrze wychodzić z domu, skoro dzieje się coś tak dziwnego... W końcu się poddaję. Nie wiem co to za dziwne zjawisko atmosferyczne, a jeżeli to burza to jakaś przerażająca i potężna (czuję ten elektryczny ładunek). Rezygnuję. Postanawiam zawrócić.

Następna scena jest taka, że stoję w oknie kuchni z moją matką (temat słodyczy w żaden sposób nie jest kontynuowany). Patrzymy przez okno (widok : trawnik, drzewa jak w realu), drzewa wyglądają tak jak dziś czyli są zielone, kwitną. Ale wszędzie jest sól. Sól w takich kryształkach (nie ta drobno zmielona) i sięga aż do pierwszego piętra budynków – wygląda jak śnieg. Niepokoi mnie ten widok bardzo, nie przeraża mnie ale niepokoi. Stoję w oknie i nie mogę się nadziwić co się stało. Ta sól to efekt tej burzy, przyniosła ją ta burza. Myślę o tym jak to dobrze, że wróciłam do domu, że zawróciłam, bo nie wiem co by mogło mi się stać... Gdzie bym się schowała przed tą solą... Ta sól wszędzie to takie dziwne... Moja matka jest wyluzowana ''mówi, co się boisz, to tylko sól, nic takiego''. A ja patrzę na te drzewa -a ta sól jest już trochę ''uprzątnięta'' ; jak śnieg, podwórko wygląda jak po odśnieżeniu przez dozorcę – myślę i mówię ''ale mamo to jest sól, tyle jej jest, ona to wszystko wyjałowi (to bardzo ważne słowo – dokładnie ono obija mi się po głowie), tu wszędzie będzie pustynia, bo ta sól wsiąknie w ziemię''. Bardzo się tą sola martwię. Nasze okno, to przy którym stoimy, jest uchylone od góry i musiało być tez uchylone w czasie tej bury, bo na naszych roślinach (normalnie nie ma na tym parapecie roślin) też jest mnóstwo takiej nawianej z dworu soli. Patrze na te rośliny i myślę ''już po nich''.

Kolejna scena jest taka, że stoję z matką przed innym oknem (to ma być nasze mieszkanie ale to nie jest nasze mieszkanie w ''realu'', dokładnie wiem co to za budynek, ale to nie jest nasz budynek. Ten jest nowy tzw ''apartamentowiec''), tym razem w livingu i patrzymy na ulicę (ten ''apartamentowiec'' w realu jest usytuowany blisko ronda, ale w tym śnie nie ma ronda jest skrzyżowanie, tak, jak lata temu). Możliwe, że stoimy nie tyle w livingu co na oszklonym tarasie tego livingu i patrzymy w dół. Widać, że ulica jest śliska, tak jakby od lodu ale ja po prostu wiem, że to efekt tej solnej burzy. Widać taką lśniącą ''warstwę''. Gapimy się, a do skrzyżowania (z naszego punktu widzenia z pólnocy) dojeżdża wielki, ciężki wóz strażacki (nie na sygnale, jest cicho). I ten wóz wpada w poślizg. Stoimy i patrzymy i to wszystko dzieje się jak w zwolnionym tempie – a ja znowu myślę na głos i mówię ''oni się rozwalą'', ''pier...ną i po nich'' – moja matka, tylko patrzy, nic nie mówi. A jakoś tak ''kolizyjnie'' dla położenia tego wozu strażackiego jedzie autobus (pamiętam numer : 141 – nie korzystam z tej linii i nawet nie jestem pewna czy w Warszawie w ogóle taka linia funkcjonuje... Wydaje mi się, że tak ale nie wiem na pewno) i teraz dodatkowo zaczynam się bać, że będzie straszliwie ciężki wypadek... Ale temu strażakowi-kierowcy jakimś cudem udaje się tak wymanewrować, że w końcu zupełnie bezkolizyjnie przejeżdżają obok tego autobusu i strażacy jadą dalej (na południe, na chwilkę zniosło ich na zachód ale odbili i wrócili na swoją trasę). Mam tylko wrażenie, że autobus musiał skręcić inaczej niż miał pojechać (jakoś niezgodnie z trasą) nie jestem pewna czy pojechał tak, jak nakazywałoby prawo drogowe (bo ten bus jechał tak, że miał skręcić w lewo czyli dla nas na zachód), czy jednak musiał skręcić w prawo czyli na wschód. Przy czym od tego wschodu (z naszej prawej strony) robiło się tak jakby... słonecznie, było takie charakterystyczne światło, jak po letniej burzy.

 

Dodatkowo : ulica jest pusta, nie ma nic poza wozem strażackim i autobusem.

Kiedy na początku wychodzę z domu i idę ten kawałek dokładnie wiem gdzie zmierzam, tzn gdzie ten sklep ma być (teraz, jak to piszę to trafia mnie to, że nie mam w tym śnie wrażenia, że byłam już w tym sklepie i wiem tylko, że obok tego miejsca, o którym myślę, że jest sklep jest jeden sklep – i w ''realu'' i w tym śnie)

Kiedy się obudziłam miałam bardzo nieprzyjemne wrażenie. To groźba wyjałowienia...- ''to nie jest dobry sen'' – tak myślałam. W jakimś sensie uspokoiła mnie jego końcówka, to że strażacy nie zmienili kursu (jestem w tym śnie pewna, że oni jadą ''zrobić coś z tą zalegającą solą''), że się nie rozbili i że to światło przyjemniejsze się pojawia... (autobus nie był dla mnie w ogóle ważny)

Niepokoi mnie też to, że moja matka nie widziała zagrożenia w tej soli. No i fakt, że słodycze są zupełnie opozycyjne w stosunku do soli. Burza solna powstrzymała mnie przez przyniesieniem (choć czy na pewno ? A może nie miałam pieniędzy ?, albo sklep nie istnieje, a ja tylko myślałam, że on ma tam gdzieś być...) słodyczy...

 

Nie wiem czy powinnam w tym momencie dodawać jakiś ''osobisty szkic''. Mogę jeżeli ktoś zechce pomóc mi w interpretacji tego snu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo interesujący sen. I dokładnie opisany :) Ja jakoś nie pamiętam szczegółów u siebie.

 

Ogólnie mam wrażenie, że przy takiej ilości szczegółów, sporo znaczenia snu tkwi w twoich skojarzeniach i do tej treści się nie dobiorę, ale treści symboliczne w dużym skrócie:

 

Twój sen zaczyna się jak klasyczna opowieść o noworocznym postanowieniu lub innym świeżo zaczętym przedsięwzięciu. Poranek, goście i dziecko dla którego potrzeba słodyczy to odnośniki do czegoś nowego co pojawia się w życiu. Wszystko jest pięknie, mamy masę entuzjazmu i wydaje się, że świat należy do nas. Póki nie postawimy pierwszego kroku.

Chciałaś sama przeprowadzić jakąś operację, ale nie przygotowałaś się do niej, nie zaręczyłabym, nie masz wsparcia bliskich, bo nawet ich nie obudziłaś wychodząc, nie masz telefonu żeby wezwać pomoc, nie masz ochrony. Wszystko wydawało się łatwe, ale po drodze już tak nie jest.

 

Rozwiane, splątane włosy to myśli, które poruszone niepokojem zaczynają się burzyć. Powoli przestajesz wierzyć, że nie tylko możesz, ale i chcesz to zrobić. Wręcz zaczynasz się bać, a na końcu odwracasz się i podajesz tyły.

 

Spójrzmy prawdzie w oczy, cokolwiek nie zaczynałaś nie było to kalibru kupienia słodyczy w sklepie, skoro wywołało taki opór. To co cię zatrzymało to nie jakaś burza ale wręcz biblijna plaga. Gniew boży wręcz. Naszym wewnętrznym bogiem są nasze zasady i porządek jaki panuje w naszym życiu. Możliwe, że to co planowałaś, albo nieświadomie rozpoczęłaś było targnięciem się na zasady albo ustalony porządek w twoim życiu lub rodzinie. I wywołało taki mega silny opór.

 

W każdym razie we śnie burza zadziałała, podałaś tyły i zwątpiłaś w to czy w ogóle jest po co iść. Burza była pretekstem do odwiedzenia cię od tego planu, takim atakiem paniki, co by było gdyby mi się jednak udało?

Teraz możesz poobserwować skutki. Jesteś w kuchni, z matką. Kuchnia jest miejscem gdzie koncentruje się życie rodzinne. Okno to twoje oczy, wyglądasz na świat dookoła i widzisz jak staje się jałowy. Burza przyniosła sól, sól jest symbolem czegoś co nas boli i podrażnia jak sól w oku, ale rozsypanie soli w przesądach jest znakiem zatargów międzyludzki, kłótni. Sądząc po ilości to może chodzić o coś naprawdę dużego. Co dziwne, ty zdajesz sobie sprawę, że sól to zagrożenie, ale twoja matka tak tego nie odbiera. To interesujące, bo z jednej strony podświadomość pokazuje ci, że twoje wyrażanie siebie, twój świat jest zagrożony wyjałowieniem, ale najbliższa ci osoba, nie widzi rządnego problemu. Jak wyglądają twoje stosunki z matką?

 

Strażacy to twoja nadzieja, że ktoś inny, fachowiec za ciebie zajmie się problemem. Uważasz, że do rozwiązania go potrzeba bohatera, super kierowcy, w mundurze, z siekierką i w ogóle super. Ale podejrzewam, że tak naprawdę to problem wymaga akcji od ciebie. Oczywiście mogę się mylić, ale powiedziałaby, że za każdym razem kiedy cofasz się wpół kroku przerażona konsekwencjami swoich wyborów, tracisz coś z siebie i wyjaławiasz swój charakter.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogromnie dziękuję !!! Jeżeli mogę Ci jeszcze zabrać odrobinę czasu, to wyślę Ci priv, którym naszkicuję Ci ''okoliczności'', w których ten sen mi się wyśnił. jestem pewna, że... dzięki temu powiesz mi coś jeszcze, właściwie to mam wrażenie, że zinterpretujesz sen w 100%ach :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...