Jasiu Mikielewicz Napisano 8 Czerwca 2013 Udostępnij Napisano 8 Czerwca 2013 Witam, Proszę o interpretację snu, obudziłem się już dawno ale pamiętam go jakby był wyryty w mojej głowie, chociaż nie pracowałem ze świadomym śnieniem. Sen zaczął się w momencie kiedy zostałem wybrany (demokratycznie) na prezydenta. Od razu zacząłem wprowadzać niepopularne i daleko idące reformy przez co wielu biznesmenów, holdingów i ugrupowań politycznych uznało mnie za wroga i próbowało bezskutecznie mnie wyrzucić ze stanowiska. Ostatecznie dzięki poparciu wyborców i reformom coraz bardziej osłabiających pozycje reszty osób, korporacji i instytucji trzymających władzę zostałem kimś w rodzaju prezydenta świata. Później przedsięwziąłem szeroko zakrojone przygotowania do dalekiej podróży kosmicznej, nie wiem po co miałem lecieć poza tym że chodziło o dotarcie do innej planety. Na statku była między innymi moja bliska przyjaciółka (była partnerka, mamy dziecko). W wyniku różnych sytuacji które jednoznacznie określiłem jako machinacje tych odsuniętych od władzy statek został uszkodzony, a 90% załogi zginęło (w tym moja przyjaciółka, co dziwne przyjąłem to zaledwie jako niedogodność, zazwyczaj jak śniły mi się jakieś krzywdy, własne albo cudze reagowałem emocjonalnie). Ostatecznie doleciałem na miejsce i nawet skontaktowałem się z Ziemią, a sen został przerwany jak już wróciłem żeby uporządkować sprawy na ziemi, a z moją przyjaciółką skontaktowałem się pytając o jej aktualną inkarnację. Z góry dziękuję za interpretację, szczerze powiedziawszy o ile rozumiem duże znaczenie snów w życiu nigdy nie szukałem odpowiedzi w tego typu analizach i sennikach. Mam nadzieję że tez nie zwiastuje mi niczego złego. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.