Skocz do zawartości

Sen-mężczyzna, zazdrość,burza, pogrzeb, woda, katedra.


Feriel

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie,

Wcześniej nie wchodziłam na podobne fora, ale dzisiejszy sen zapadł mi w pamięci aż za bardzo. Składał się z dwóch cześć.

Pierwsza:

Śnił mi się mój dom rodzinny, najbliższe okolice, jednak jakby zmienione. Kilka pól, łąka - piękna, zielona z wysoką bujną trawą- i jedynymi domami które były wyszczególnione był mój dom rodzinny i dom cioci, która mieszkała zaraz obok nas.Pamiętam, że szłam odwiedzić jakiegoś mężczyznę do tego domu, jednak wyszły z niego dwie młode kobiety, wycofałam się więc i z ukłuciem jakby straty pomaszerowałam na tą łąkę. Spotkałam tak swojego znajomego(samotny) z nasza wspólną koleżanką. Poczułam dziwną euforie na jego widok, tak jakbym coś do niego czuła (jestem od wielu lat w związku ze swoim narzeczonym, nigdy nie przejawiałam uczuć w kierunku tego mężczyzny), okropnie zazdrościłam tej dziewczynie, że mogła tutaj z nim siedzieć i poświęcał jej całą swoja uwagę.Nie była to jakaś delikatna zazdrość byłam owładnięta cała tym uczuciem. Spędziliśmy we trojkę całe popołudnie, spacerując i odwiedzając ruiny zamku (żadnych takowych w moich okolicach nie było). Nagle załamała się pogoda, zaczęła się okropna burza, grad i z niewiadomych powodów zostaliśmy rozdzieleni. Wróciłam nie do swojego domu, a do mieszkania przyjaciółki (długo nie widziana). Przyszły te dwie kobiety które widziałam wychodzące z domu mojej ciotki. Zaczęły się ze mną kłócić, chodziło im o mojego znajomego. Chciały żebym go wydała, powiedziała im gdzie on jest. Czułam okropny gniew, miałam ochotę rozszarpać te dwie dziewczyny. Kiedy wyszły pobiegłam w te ruiny. Liczyłam że nadal moja znajoma para tam będzie. Tutaj trochę rozmycie pamiętam, że próbowałam zrobic hałas żeby zwrócić ich uwagę i stojąc widziałam flanki z boku. Widziałam jak mój znajomy wstaje zza murku i chce sie wychylić by na mnie spojrzec i w tym momencie padly 4 strzały, zabijając go na moich oczach. Padłam na kolana rozdarta od środka i zasłoniłam twarz. Kiedy ją odkryłam byłam w innym miejscu z całkiem innymi ludźmi.

 

Druga:

Okazało się że zamieszanie jest z powodu pogrzebu. Miałam na sobie żałobne ubrania, widziałam swojego narzeczonego, jednak podszedł do mnie wysoki, szczupły mężczyzna z ciemnymi krótkimi włosami, nie widziałam jego twarzy jakby była rozmyta- oferując mi ramie i to, że wprowadzi mnie do sali. Byliśmy w jakiejś kaplicy, na katafalku stała trumna w której leżała moja babcia(zmarła 2 tygodnie temu), aksamit był czerwony nie biały, wszyscy płakali, ja jednak czułam że jestem nie w tym miejscu co trzeba. Kiedy nadszedł moment zamykania trumny rozpłakałam się i wybiegłam z sali wpadając na grupę swoich przyjaciół. Zdziwiłam się ponieważ nie było ich na pierwotnym pogrzebie. Czterech mężczyzn wyniosło trumnę i szliśmy w kierunku wielkiej, monumentalnej katedry przez park, pogoda była okropna, było zimno, ponuro, mrocznie - drzewa jednak miały bujne listowie, ale trawa była zupełnie wypalona. (w dniu pogrzebu babci była piękna słoneczna pogoda). Wchodząc do tej wielkiej katedry- nie było przepychu, wszystko było białe, nie było żadnych sakralnych obrazów, malowideł czy krzyży- widziałam grupę dzieci która śpiewała kolędy. Umieszczono trumnę na podniesieniu które znajdowało się po środku zbiornika wodnego.Widziałam mase schodów pod powierzchnia wody. Wszyscy stanęliśmy dookoła,przyszedł kapłan który zbeształ nas że mieliśmy przenieść nieboszczkę do małego kościołka gdzieś po drodze, ale jak już jesteśmy tutaj to zaczynajmy. Znów pojawił się obok mnie ten wysoki mężczyzna, tym razem wyraźnie widziałam jego twarz, jednak nie była to żadna ze znanych mi w realnym życiu twarzy. Wzięłam go pod rękę. Widziałam swojego narzeczonego wśród ludzi biorących udział w pogrzebie. Ksiądz odprawił to co miał odprawić, moje przyjaciółka powiedziała kilka słów i użyła tam zdania "I Adam który był dla Ciebie dobrym zięciem" (mój narzeczony) wtedy zauważyłam brak twarzy mamy wśród zebranych, rzuciłam się w kierunku trumny ale wtedy woda zaczęła się burzyć i trumna po prostu została wchłonięta pod powierzchnie. Rozejrzałam sie po wszystkich uważając to za coś nienormalnego ale oni rozchodzili się jak gdyby nigdy nic, znów rzuciło mi się w oczy to, że pod powierzchnią jest masa schodów prowadzących w różnych kierunkach. Wybiegłam przed katedrę, czekał tam mój narzeczony z wielka torba podróżna mówiąc że nie mamy czasu i musimy już iść. Poprosiłam by zadzwonił do mojej mamy, a ona jak gdyby nigdy nic podjechała samochodem pod schody prosząc byśmy wsiadali. Kiedy podniosłam głowę na niebie roiło się od dymu, helikopterów i dookoła katedry rosło mnóstwo wysoki drzew. Zaczęłam zbiegać do samochodu i w tym momencie zostałam obudzona.

 

Było jaszcze w tych snach parę scen które pamiętam jakby przez mgle, pamiętam rozmyte pioruny na tle nocnych drzew, a później oboje moich rodziców stojących na ganku naszego domu i machających mi, pamiętam że krzyczałam komuś w twarz "Nie pozwolę Wam go skrzywdzić, za bardzo go lubię" jednak w czasie tego pamiętam uczucie jakbym chciała powiedzieć na końcu cos innego ale ugryzłam się w język. Nie potrafie jednak umiejscowić tych obrazów w śnie.

 

Bardzo proszę o interpretacje mojego snu, naprawdę rzadko zdarza mi się bym pamiętała sen tak dokładnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...