tatuaże

Śniłam, że jako 14 latka matka pozwoliła zrobić mi tatuaż. Poszłam na żywiol, w trakcie zorientowalam się że srednio podoba mi się co jest tatuowane(nie czułam bólu) - ja chciałam kontur serca wypełniony kwiatami, a on wytatuował serce z rękami i nogami. Przestalismy w polowie, tatuażysta zabrał mnie od matki, mieszkalam z nim, był bardzo przystojny, cały czas mnie przytulał, nawet kiedy miał innych klientow. Cała rzecz dzieje się na wyspie, w jego domu, zeby się do niego dostac trzeba przejsc przez kilka warstw roslin.

Druga część snu - moj brat cioteczny mówi, żebym wróciła w to miejsce, jestem dwa razy starsza (chociaz w rzeczywistosci mam 19 lat, tu 28). Kiedy wróciłam tatuażysta był niemalże umierający, pamiętam czarne plamy z choroby na skórze, zadzwoniło dwóch lekarzy - odebrałam, chcieli zapytać jak on się czuje - ja powiedziałam, że wymiotuje na czarno i mdleje. Odgoniłam i zwolniłam jego służącą. Doktor mówi, że on umiera. Ja rozkrzyczałam się, czy on dzwoni tylko po to, zeby mi to oznajmić? I że 5 minut wcześniej powiedziałam tatuażyście, że go kocham - że przez bierność doktora on mogłby się nigdy o tym nie dowiedzieć.

Tatuażysta wyzdrowiał nagle. Całowałam go, oddałam mu się, wśród tych roślin, na jakimś moście - tak jak wtedy gdy miałam 14 lat. Potem umarł. A tatuaż był na mojej skórze od tych 14 lat nigdy nie dokończony, stwierdziłam że nigdy nie domaluję drugiej połowy ku pamięci tej osoby.

Zwykle nie zastanawiam się nad snami, ale ten pamiętam tak dokładnie, jakbym właśnie wróciła z tej wyspy naprawdę. Dziękuję z góry.