Silver91 Napisano 13 Października 2013 Udostępnij Napisano 13 Października 2013 (edytowane) Proszę o pomoc w zrozumieniu tego snu... Śniło mi się, że jadę gdzieś ze swoim facetem i znajomym w samochodzie. Jedziemy jakąś dróżką, jakby żużlową. Jest wąska, po bokach rosną malutkie drzewka na których rosną papryki. o.O Im dalej jedziemy tym mniej papryk jest na drzewkach a więcej pod drzewkami, coraz więcej jest zgniłych. Nagle jesteśmy jakby na jakimś rynku, jest pełno małych kolorowych domków, port, woda. Podobne miejsce jest we Włoszech. Nagle zostaję sama, moi towarzysze znikają. Ktoś klepie mnie a gdy się odwracam wyciągnięta ręka podaje mi białą sukienkę...zakładam ją. Spaceruję, nagle okazuje się że weszłam do zamku. Wszyscy się na mnie gapią, jakbym była z innej planety. Jestem w sali... widzę ogromny stół, krzesła...przede mną są duże drzwi, jakby wrota, u góry mające kształt łuku. Stoję pod ścianą. Rozmawiam z księdzem który stoi za mną. jest jakieś przedstawienie, tak jakby sam kapelusz leciał w stronę tych drzwi i same się zamknęły. Mówię do księdza że to ciekawe i zastanawia mnie jak to zrobili. Potem pytam się go dlaczego oni zostawili mnie tu samą? Mam się już zbierać a on prosi bym przypięła jakąś kartkę na tablicę zanim pójdę. Nie wiem co było na niej, nie popatrzyłam... Ale kiedy popatrzyłam znów na niego... miał wielkie czarne oczy... ogromne zęby, jak szpilki... I to nie było tak jak ludzkie zęby, miał po kilka rzędów, jedne za drugimi... Chciałam uciec ale wiadomo że te wielkie drzwi zamknęły mi się przed nosem... Stanęłam z jednej strony stołu, on z drugiej. Unosił się w powietrzu, sutanna mu falowała... wypowiadał jakieś słowa po łacinie... I wtedy zaczął machać ręką jak nożem, nie dotykając mnie zadawał mi ogromne rany, rozrywał moje ciało, było pełno krwi ale nie poczułam bólu... obudziłam się. Następnej nocy śniło mi się że idę po placu zamkowym, wszędzie jest szaro, ja idę w długiej starodawnej sukni... i idzie obok mnie mężczyzna. Ten sam, który był księdzem w poprzednim śnie. nie wiem gdzie idziemy, wiem że on prowadzi. Dochodzimy na jakby rynek, na środku z kostki brukowej ułożone coś w rodzaju okręgu. Dookoła stoi tłum ludzi,coś krzyczą, ale nie mogę zrozumieć. na środku klęczy półnagi mężczyzna. Patrzę na tego który ze mną szedł i myślę (jestem przekonana że tylko myślałam bo w ogóle nie poruszyłam ustami) "dlaczego mnie tu zabrałeś? " A on odpowiedział "chciałaś wiedzieć kim kiedyś byłaś" obróciłam głowę i się okazało, że stoję jakby z toporem w dłoniach, ten półnagi mężczyzna leży we krwi u moich stóp...mam pełno krwi na sukni, na dłoniach. Uśmiecham się. Budzę się. Edytowane 13 Października 2013 przez Silver91 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
OazaSpokoju Napisano 13 Października 2013 Udostępnij Napisano 13 Października 2013 Podziel proszę tekst na akapity, tak się fatalnie czyta. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.