Skocz do zawartości

Śledź, pociąg, śmierć Stasia i market


mika43

Rekomendowane odpowiedzi

Sen był jakoś nad ranem, ale bardzo mnie zastanawia.

 

Byłam na jakimś dworcu kolejowym, ale - o dziwo - nie gubiłam się, wiedziałam, dokąd jadę (gdzieś w kierunku Wrocławia miałam chyba jechać, czyli ode mnie to trasa na południe).

 

Poszłam na peron, stali ludzie, ktoś powiedział mi, że pociąg, którym ja chcę jechać odjeżdża z innego peronu (nie było tablic informacyjnych), więc poszłam we właściwe miejsce. Schodziłam przejściem podziemnym, takim jak jest na wielu dworcach, było jasne i czyste (co w rzeczywistości zdarza się dość rzadko :)

W międzyczasie stwierdziłam, że kupię coś do jedzenia, w zewnętrznym punkcie gastronomicznym (jakby stolik w wyznaczonym miejscu tego podziemnego korytarza, umieszczony obok typowego baru dworcowego) kupiłam śledzia. wielkości hot-doga, coś w rodzaju rolmopsa. Ugryzłam tego śledzia, wiem, że nie był słony, ale doszłam do wniosku, że ja przecież nie lubię śledzi i nie będę go jeść. Dałam śledzia jakimś koto, które spotkałam po drodze.

 

Potem znalazłam się jakby w tramwaju, na terenie Poznania. Siedziałam na jednym z ostatnich siedzeń, tuż za tylnym wyjściem. Przejeżdżałam przez Poznań, mijałam tory tramwajowe i znane targowisko Bema, które ukryte było za zadbanymi murami, jakby powojennymi ruinami wojskowymi. Ktoś mówił, że ten plac Bema będzie remontowany. Uświadomiłam sobie, że można tam kupić smaczną, białą, niemiecką czekoladę, widziałam też zza okiem tramwaju dachy targowych straganów, ale stwierdziłam, że pojadę do marketu (dużego, chyba chodziło o Tesco, chociaż w tamtej części Poznania w rzeczywistości nie ma tego marketu xD)

 

Wiedziałam, że muszę wysiąść na drugim przystanku. Wcześniej wysiadała jakaś kobieta, tylne drzwi były jakoś obniżone, ta kobieta musiała się więc przez nie wyślizgnąć na pół leżąco, a ja doszłam do wniosku, że się nie zmieszczę i będę musiała wyjść drzwiami środkowymi. Uświadomiłam też sobie, że nie mam biletu, ale szczególnie się tym nie martwiłam.

 

Pamiętam, że była godzina 11.30 (może z minutami, na pewno coś koło tego), a ja miałam pociąg o 12.10 lub o 12.15, doszłam jednak do wniosku, że zdążę zrobić zakupy, a jeśli nie zdążę pojadę pociągiem o 13.10.

 

Pamiętam, że przejeżdżałam obok baru w kształcie lokomotywy, była bardzo oryginalny i ciekawy.

 

Wysiadłam przy dziwnym kościele (kształt miał dziwny, taki nieokreślony), do kościoła wchodziło wiele osób, ktoś powiedział, że to pogrzeb Stasia (padło nazwisko, ale nie pamiętam jakie), zastanowiło mnie tylko to, że ludzie nie byli ubrani na czarno, owszem, mieli stroje w ciemniejszych, stonowanych kolorach, ale nie była to typowa czerń, atmosfera spokojna, nie przypominała pogrzebu.

 

Zobaczyłam też coś w rodzaju trumny, ale nie z typowego drewna tylko jakiejś awangardowej, w jasnoszare łaty czy coś takiego.

 

Myślałam, że Staś to mały chłopiec, ale ktoś powiedział, że zostawił narzeczoną.

 

W tym się obudziłam. Co to może znaczyć? Zastanawiają mnie niektóre symbole we śnie. Będę dozgonnie wdzięczna za pomoc. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...